Światowi terroryści nieraz wykorzystywali olimpiady do celów politycznych, zawsze za zgodą MKOl

  • Od lewej: Andrzej Person, Krzysztof Przybył, Stefan Szczepłek, Jerzy Bralczyk. Fot. Kamil Broszko
    Od lewej: Andrzej Person, Krzysztof Przybył, Stefan Szczepłek, Jerzy Bralczyk. Fot. Kamil Broszko
  • Stanowczo sprzeciwiam się udziałowi zawodników rosyjskich i białoruskich w jakichkolwiek zawodach sportowych. Bezwarunkowo i bezapelacyjnie.
  • Ale jeżeli teraz nie mogą startować wszyscy sportowcy, to jak wyłonić naprawdę najlepszego?
  • Thomas Bach został wybrany na przewodniczącego MKOl między innymi głosami delegatów z krajów byłego Związku Radzieckiego.
  • Niestety zarówno WTA, jak i ATP, czyli najważniejsze federacje tenisowe, nie zdecydowały o zawieszeniu rosyjskich zawodniczek i zawodników.
  • Mandela, laureat pokojowej Nagrody Nobla, przyznał, że wykluczenie południowoafrykańskich sportowców z igrzysk, mundiali i innych wielkich imprez sportowych bardzo pomogło w zniszczeniu rasistowskiego systemu.
  • Obserwuję sport rosyjski, a kiedyś radziecki – on zawsze był pełen oszustwa i szwindli. Nie wierzę w moralną odbudowę Rosjan.
  • Sport był traktowany w Związku Radzieckim jako narzędzie propagandy, podobnie zresztą jak w pozostałych krajach obozu socjalistycznego, również w PRL.
  • Kiedy zaczęła się wojna, pomyślałem, że przecież nie przestanę słuchać Czajkowskiego, czytać Turgieniewa, oglądać „Losu człowieka” czy „Lecą żurawie”. Ale minął rok i jak widzę bestialstwo Rosjan w Ukrainie, to mam coraz mniejszą ochotę na obcowanie z ich kulturą.

O sporcie, tenisie, Rosji, olimpiadzie i wojnie dyskutują: prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca, specjalista z zakresu języka mediów, reklamy i polityki, sympatyk sportu; Andrzej Person, były senator RP i dziennikarz sportowy; Stefan Szczepłek, dziennikarz spotowy i pisarz; oraz Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego, redaktor naczelny Magazynu Teraz Polska. Artykuł jest częścią cyklu O sporcie i... tworzonego przez Magazyn Teraz Polska.

Krzysztof Przybył: Chcielibyśmy dziś porozmawiać o budowie marki na przykładzie naszych wspaniałym tenisistów: Igi Świątek, Magdy Linette i Huberta Hurkacza, którzy właśnie rywalizują w turnieju w Indian Wells i są rozstawieni z numerami pierwszej dziesiątki. O sile marki sportowca najlepiej świadczą chyba kontrakty reklamowe, a te są nadal na nieadekwatnym poziomie. Zapewne związane jest to z faktem, że polski rynek reklamowy jest stosunkowo płytki, a nazwiska naszych najlepszych rakiet nie mają jeszcze światowego zasięgu.

Andrzej Person: To także kwestia dyscypliny sportowej. Nie jest „winą” naszego golfisty Adriana Meronka, który jest 50. w światowym rankingu, że w tym roku już zarobił z 5 mln dolarów, bo choćby za sam przyjazd na turniej australijski zgarnął pół miliona. Sportowcy niechętnie latają do Australii, bo podróż trwa bardzo długo, dlatego, aby pozyskać zawodników na ważne turnieje, organizatorzy są gotowi płacić za sam udział. Taka jest specyfika golfa, ale co się dziwić, jeżeli tylko w USA jest 30 mln graczy, dla których przygotowano 30 tys. pól. Golf to już nie tylko sport, ale styl życia – na turnieju TPC Scottsdale w Arizonie każdego dnia pojawia się 250 tys. ludzi. Zaletą golfa jest także fakt, że można grać na odpowiednim poziomie do późnego wieku.

Krzysztof Przybył: To prawda. Wróćmy jednak do tenisa. Nieporównanie większe dochody pozasportowe zdają się mieć zawodnicy rosyjscy i białoruscy, którzy – nawiasem mówiąc – znów są dopuszczani do zawodów.

Andrzej Person: Szczególnie oburzył mnie fakt, że tenisistka Anastazja Potapowa wyszła na mecz trzeciej rundy w Indian Wells z Amerykanką Jessicą Pegulą demonstracyjnie ubrana w koszulkę piłkarskiego klubu Spartak Moskwa. Zapytana po meczu (zresztą przegranym w trzech setach) o ten fakt odpowiedziała, że kibicuje Spartakowi od 13. roku życia i nie widzi w tym żadnej prowokacji. Iga Świątek, która od początku wojny wyraża otwarcie swoje potępienie dla agresji Rosji wobec Ukrainy, również była zdumiona zachowaniem Rosjanki. Powiedziała dziennikarzom, że „Anastazja nawet jeśli jest fanką drużyny, nie powinna demonstrować w ten sposób swoich poglądów”. Niestety zarówno WTA, jak i ATP, czyli najważniejsze federacje tenisowe, nie zdecydowały o zawieszeniu rosyjskich zawodniczek i zawodników. Obydwie federacje uznały, że wojna nie jest powodem, aby usunąć przedstawicieli rosyjskiego sportu z rozgrywek. Od tenisistek i tenisistów nie wymagano potępienia inwazji, a wielu z nich mniej lub bardziej otwarcie popiera wojnę, jaka toczy się w Ukrainie.

W zeszłym roku Brytyjczycy postanowili wykluczyć Rosjan i Białorusinów z udziału w wielkoszlemowym Wimbledonie. Władze WTA i ATP nałożyły grzywnę na Brytyjczyków, a na dodatek nie przyznały punktów rankingowych wszystkim zawodnikom, którzy wystąpili w tej edycji Wimbledonu. Jak informuje „Daily Mail”, w tym roku organizatorzy Wimbledonu ugięli się pod presją i znieśli zakaz gry rosyjskich oraz białoruskich zawodników, którzy mogą grać pod neutralną flagą. Według wspomnianego źródła tenisiści i tenisistki z obu wspomnianych krajów będą pod lupą organizatorów – w przypadku jakichkolwiek manifestacji sugerujących poparcie Putina sportowiec zostanie natychmiastowo wykluczony z turnieju.

Osobiście stanowczo sprzeciwiam się udziałowi zawodników rosyjskich i białoruskich w jakichkolwiek zawodach sportowych. Bezwarunkowo i bezapelacyjnie. Szczególnie wobec faktu, że 300 sportowców zginęło na froncie podczas obrony Ukrainy, o czym mówił choćby prezydent Zełenski.

Jerzy Bralczyk: Ja reprezentuję radykalnie odmienne stanowisko. Uważam, że po pierwsze, sport powinien być wolny od tego rodzaju uzależnień, a po drugie nie widzę sensu w zbiorowej odpowiedzialności. Co więcej, nie oczekuję od sportowców żadnej deklaracji. Natomiast uważam, że nie powinni także korzystać ze swojej popularności do lansowania swoich poglądów ideologicznych czy politycznych. Oddzielmy sport od polityki, choć ona próbuje się do niego mieszać. Uważam, że wszyscy sportowcy powinni mieć możliwość uczestnictwa w zawodach. Inną kwestią jest sprawa symboli państwowych, które niekoniecznie muszą być reprezentowane.
 
Andrzej Person: Muszę w tym miejscu przywołać postać Nelsona Mandeli, czołowego przywódcy ruchu przeciwko apartheidowi i na rzecz praw człowieka, który 27 lat spędził w więzieniu. Otóż Mandela, laureat pokojowej Nagrody Nobla, przyznał, że wykluczenie południowoafrykańskich sportowców z igrzysk, mundiali i innych wielkich imprez sportowych bardzo pomogło w zniszczeniu rasistowskiego systemu. Bowiem na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku władze RPA już praktycznie zdusiły ruch oporu w kraju i dopiero wykluczenie sportowców RPA z igrzysk przypomniało światu o Mandeli i walce z apartheidem.

Jerzy Bralczyk: Z pewnością Mandela wiedział, co mówi, ale to tylko potwierdza instrumentalizację sportu. Poza tym jestem przekonany, że większość sportowców rosyjskich jest przeciwko wojnie.

Andrzej Person: Obserwuję sport rosyjski, a kiedyś radziecki – on zawsze był pełen oszustwa i szwindli. Jak inaczej to nazywać, kiedy dobrze wiemy, że robiono wszystko, aby u siebie na olimpiadzie rosyjscy zawodnicy i trenerzy mogli podmieniać próbki moczu do badania antydopingowego? Ukrywanie nielegalnego procederu miało niemal rangę państwową. Nie, w tej sprawie zdania nie zmienię – nie wierzę w moralną odbudowę Rosjan.

A jak ocenić przykład Wyścigu Pokoju po awarii Czarnobyla? Jak wiadomo, w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 r. doszło do awarii w elektrowni atomowej i skażenia promieniotwórczego. Mimo to 6 maja ruszył 39. Wyścig Pokoju, którego pierwsze etapy rozgrywały się niedaleko, bo w Kijowie i wokół niego. Zdecydowano, że impreza się odbędzie, aby pokazać światu, że nic poważnego się nie stało. Gazety bloku wschodniego nie poświęciły ani jednego artykułu tej – jak się później okazało – ogromnej tragedii. Informacje o wzroście poziomu promieniowania nadeszły dopiero po kilku dniach ze Szwecji, gdy wiatr skierował radioaktywny obłok za żelazną kurtynę.

Stefan Szczepłek: Senator Person mówi moim głosem. Również obserwuję rosyjskich sportowców przez dziesiątki lat i nie wierzę w ich prawość i uczciwość. Ten naród chce przede wszystkim dominować. Zmroziły mnie sondaże opinii publicznej w Rosji opublikowane we wrześniu ubiegłego roku, z których wynika, że 76 proc. Rosjan popiera „działania” rosyjskich wojsk w Ukrainie. To naród nauczony oszukiwać i kraść, dla którego jednostka jest niczym. A mentalność sportowców nie różni się przecież od mentalności narodu. Tak było za cara, za Lenina i teraz jest tak samo. Sport był traktowany w Związku Radzieckim jako narzędzie propagandy, podobnie zresztą jak w pozostałych krajach obozu socjalistycznego, również w PRL. Kiedy słuchamy wspomnień sportowców z tamtych lat, to opowiadają o swoich karierach jako o szansie życiowej.

Jerzy Bralczyk: Ale jeżeli teraz nie mogą startować wszyscy sportowcy, to jak wyłonić naprawdę najlepszego? Wśród wielkich muzyków byli też tacy, którzy popierali Stalina, ale to nie przeszkodziło im być wielkimi muzykami, których twórczość teraz podziwiamy bez historycznego kontekstu.

Krzysztof Przybył i Jerzy Bralczyk. Fot. Kamil Broszko

Krzysztof Przybył: No właśnie, czy z racji wojny powinniśmy zaprzestać słuchać utworów Czajkowskiego czy Prokofiewa w wykonaniu artystów rosyjskich?

Stefan Szczepłek: Z tym też mam problem. Kiedy zaczęła się wojna, pomyślałem, że przecież nie przestanę słuchać Czajkowskiego, czytać Turgieniewa, oglądać „Losu człowieka” czy „Lecą żurawie”. Ale minął rok i jak widzę bestialstwo Rosjan w Ukrainie, to mam coraz mniejszą ochotę na obcowanie z ich kulturą.

Jerzy Bralczyk: Mamy pełne prawo do krytyki, ale też mamy prawo do uprawiania zawodu. Jak brzydzę się polityką i nagrodami od Putina wręczanymi między innymi sportowcom, tak brzydzę się bojkotem albo niezapraszaniem wielkich sportowców, którzy nie zostali złapani na dopingu, ani nawet nie są o to podejrzewani. Brzydzi mnie interwencjonizm w sporcie i jego instrumentalizacja.

Krzysztof Przybył: A ja podkreśliłbym właśnie rolę sportu w wywieraniu nacisku społecznego na określone decyzje państwowe czy polityczne. I tę rolę sportu bardzo doceniam.

Andrzej Person: Dodam jeszcze, że nie ma co popierać idei występu Rosjan jako bezpaństwowców, bo jest ona całkowicie złudna.

Andrzej Person. Fot. Kamil Broszko

Stefan Szczepłek: Jeżeli sportowcy łamią reguły pojedynku honorowego, to niech się nie dziwią, że ich nie dopuszczamy do zawodów. Zgodnie z kodeksem postępowania honorowego Boziewicza.

Jerzy Bralczyk: Tych, którzy łamią takie zasady, można wykluczyć, ale nie znam wielu rosyjskich sportowców, którzy wyrażają poparcia dla Putina – zaledwie kilku.

Andrzej Person: Ależ nieprawda. Wielu prominentnych sportowców popiera Putina. To dotyczy nie tylko Rosjan, ale i Białorusinów. Czy mało jest dowodów w postaci zdjęć i wywiadów Aryny Sabalenki, którą podejmuje Łukaszenka? Już kilka zawodniczek odmówiło gry z nią w kolejnych turniejach.

Krzysztof Przybył: Właśnie podczas turnieju w Indian Wells Ukrainka Łesia Curenko nie wyszła na kort do gry z Sabalenką, zdenerwowana słowami szefa WTA Steve'a Simona, który bagatelizował pozytywny stosunek do wojny niektórych zawodników z Rosji i Białorusi oraz poparł powrót reprezentantów tych krajów na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Zazwyczaj sportowcy z owych państw boją się zajmować stanowisko wobec sytuacji w Ukrainie – jedynie Daniił Miedwiediew zdecydowanie wystąpił przeciwko wojnie. Może mieć to związek z tym, że praktycznie wszyscy swoje kariery zawdzięczają wielkim pieniądzom z Gazpromu, Lukoilu czy innych rosyjskich gigantów.

Stefan Szczepłek: Przewodniczącym Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego jest szablista, czterokrotny mistrz olimpijski Stanisław Pozdniakow. Ministrem sportu Ukrainy jest również szablista, Wadym Hutcajt, który razem z Pozdniakowem był członkiem drużyny Związku Radzieckiego, a potem Wspólnoty Niepodległych Państw i razem wywalczyli złoto na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie w 1992 r. Dziś Pozdniakow popiera „interwencję” Rosji w Ukrainie, a Hutcajt nazywa rosyjskich żołnierzy mordercami i bandytami.

Jerzy Bralczyk i Stefan Szczepłek. Fot. Kamil Broszko

Andrzej Person: A co dopiero mamy powiedzieć o ich niemieckim koledze, również szermierzu, Thomasie Bachu, który od 2013 r. jest przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, dążącego do zezwolenia Rosji i Białorusi na udział w olimpiadzie w Paryżu w 2024 r. W wywiadzie dla „Der Spiegel” miał kuriozalną wypowiedź, że „zawieszanie sportowców na podstawie paszportu nie jest zgodne z wartościami i misją Karty Olimpijskiej. Bojkot Ukrainy, którym groził minister sportu Wadym Hutcajt, również nie odpowiada misji olimpizmu. Znamy punkt widzenia Ukrainy, która chce odizolować Rosję nie tylko jako państwo, ale chce też całkowicie odizolować wszystkich Rosjan. Poszczególni sportowcy nie powinni być dyskryminowani przez wykluczanie, nawet jeśli kraje są w stanie konfliktu”. Cóż, przypominam jedynie, że Bach został wybrany na przewodniczącego MKOl między innymi głosami delegatów z krajów byłego Związku Radzieckiego.

Stefan Szczepłek: Światowi terroryści niejednokrotnie wykorzystywali wielkie imprezy sportowe do celów politycznych. Tak zrobił Benito Mussolini, organizując mundial w 1934 r. Mecz finałowy był rozgrywany na Stadionie Narodowej Partii Faszystowskiej, a cały turniej – wykorzystany przez gospodarzy do propagowania faszyzmu. Podobnie zrobił Hitler w roku 1936 podczas XI Letnich Igrzysk Olimpijskich w Berlinie. W 1980 r. olimpiadę w Moskwie wykorzystał Breżniew, a teraz Putin działa nieczysto na rzecz udziału Rosjan w igrzyskach w Paryżu. I tak się dzieje za każdym razem za zgodą Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Henri de Baillet-Latour poparł Hitlera, Juan Antonio Samaranch dogadał się z Breżniewem, bo był ambasadorem w Rosji, a może i rosyjskim agentem, a teraz Bach dogaduje się z Putinem. A tak naprawdę chodzi o pieniądze…

Jerzy Bralczyk: Eliminujmy wszelkie uzależnienia – wykorzystanie sportu dla polityki oraz polityki dla sportu. Obie te ingerencje są mi obrzydliwe. Może jestem idealistą, ale takim chcę pozostać.

Stefan Szczepłek: Znamy przykład zachowania fair play podczas olimpiady w Berlinie w 1936 r., kiedy niemiecki skoczek w dal Luz Long zaprzyjaźnił się z ciemnoskórym Amerykaninem Jessem Owensem i publicznie to demonstrował, mimo rasistowskiej ideologii nazistów. Pomógł mu wymierzyć miejsce startu i dzięki temu Owens został mistrzem olimpijskim, a Long zdobył srebro. Minęło parę lat, wybuchła II wojna światowa, Luz został powołany do wojska i zmarł od ran podczas alianckiej inwazji na Sycylię.

Jerzy Bralczyk: Ale historia wojenna Longa jest już poza sportem. Natomiast bojkot w sporcie prowadzi do wypaczenia sensu obiektywnej rywalizacji. Bo tak jak nieprawdziwe były igrzyska w Moskwie (zbojkotowane przez świat zachodni), tak też nieprawdziwe były następne igrzyska w Los Angeles, kiedy w rewanżu zbojkotował je blok wschodni.

Krzysztof Przybył: Obecnie na świecie toczy się kilkadziesiąt wojen czy konfliktów, ale my żyjemy w Europie i siłą rzeczy interesuje nas najbardziej konflikt rosyjsko-ukraiński, bo rozgrywa się tuż za naszą granicą.

Międzynarodowa Federacja Tenisowa zawiesiła członkostwo narodowych federacji Rosji i Białorusi. Drużyny z tych krajów nie mogą występować w rozgrywkach drużynowych Billie Jean King Cup, Pucharze Davisa oraz United Cup. Występy poszczególnych zawodników w rozgrywkach WTA, ATP czy w Wielkim Szlemie odbywają się wyłącznie pod neutralną flagą. Ale to jedyne konsekwencje, które spotkały rosyjskich i białoruskich tenisistów po ataku na Ukrainę.

Wadym Hutcajt ostro skrytykował ukraińskich tenisistów za uczestniczenie w turniejach, w których występują Rosjanie i Białorusini i wręcz rozważa zakaz dla ukraińskich sportowców występowania w zawodach, w których grają także rosyjscy i białoruscy zawodnicy. Ukraińska Federacja Tenisowa stara się zapobiec temu zakazowi, argumentując, że doprowadzi to do zniszczenia ukraińskiego tenisa, a także wytrąci oręż w walce informacyjnej. Jeśli Rosjanie i Białorusini mogą rywalizować w tenisie, to należy z nimi walczyć na korcie, a nie unikać. Tak jak to robią chłopcy i dziewczęta w siłach zbrojnych na froncie i wszyscy świadomi obywatele. „Stawiamy na kontynuację rywalizacji w rozgrywkach międzynarodowych, zaostrzając walkę o zawieszenie tenisistów z Rosji i Białorusi” – podkreślono w komunikacie.

Jerzy Bralczyk: Niedawno wyliczono, że zbrojne interwencje amerykańskie pochłonęły 10-krotnie więcej ofiar, niż zginęło ich w Ukrainie. A mimo to nie wykluczamy amerykańskich sportowców z udziału w zawodach… Przywiązujemy wielką wagą do patriotyzmu i spraw narodowych, a tymczasem na świecie wszystko się wymieszało – sportowcy pochodzą z danego kraju, mieszkają i trenują w drugim, a reprezentują trzeci. Dlatego w sporcie trzeba widzieć ludzi i nie mówić, że gra Serb, ale Novak Djoković. Nawiasem mówiąc, uważam, że nasi tenisiści bardzo przyzwoicie się teraz spisują, ale my, Polacy, zawsze prezentujemy skrajne poglądy – albo zachwyt, albo krytyka. Podczas Australian Open zachwycaliśmy się Magdą Linette i teraz domagamy się od niej nadal wyników na podobnym poziomie.

Andrzej Person: Tymczasem Magda jest już doświadczoną zawodniczką i jej droga w tenisie nie była usłana różami. Wyjeżdżała na turnieje od najmłodszych lat, nieobce jej były noclegi na materacach w salach treningowych, tym bardziej należy doceniać jej sukces, który przyszedł w wieku 31 lat. Zresztą mnie w sporcie zawsze bardziej interesują przegrani niż zwycięzcy. Można byłoby podyskutować, co się stało z karierą Jerzego Janowicza, która świetnie się zapowiadała (przypominam, że był pierwszym polskim półfinalistą turnieju wielkoszlemowego w grze pojedynczej w Wimbledonie w 2013 r.) i nagle zgasła w 2017 r. Być może spowodowała to ciągle odnawiana kontuzja kolana.

Zupełnie innym typem sportowca i człowieka jest Hubert Hurkacz – niezwykle sympatyczny i życzliwy, któremu z pewnością obcy jest „gen mordercy”. Wydaje się, że ze stoickim spokojem przyjmuje porażki i po prostu szykuje się na kolejny turniej. Są sportowcy, dla których medale i puchary nie są najważniejsze. Tak było z Ireną Szewińską. Kiedyś zapytałem ją, który ze zdobytych medali był dla niej najważniejszy. Odpowiedziała, że nie były to medale, nawet olimpijskie, ale zwycięstwo 13 czerwca 1974 r. w Poczdamie, kiedy już prasa pisała o niej, że najlepsze lata ma za sobą, a tymczasem na stadionie swojej największej rywalki Renate Meissner-Stecher ustanowiła nowy rekord świata na 200 m. I tacy ludzie będą wygrywać.

Niezwykle ambitną zawodniczką jest Iga Świątek, dlatego nadal mocno przeżywa każdą porażkę na korcie. Zapewne kontuzja żeber przyczyniła się do przegranej w Indian Wells z Rybakiną. I z powodu tej kontuzji nie będzie bronić tytułu w turnieju WTA 1000 w Miami, ale z pewnością będzie „jedynką” w rankingu WTA przez 52 tygodnie.

Krzysztof Przybył: Czytałem, że była trzecia tenisistka świata Elina Switolina ogłosiła, że wraca do tenisa. Jej pierwszym turniejem ma być impreza WTA w Charleston (1–9 kwietnia). Po wybuchu wojny Switolina zaangażowała się w pomoc humanitarną na rzecz swojej ojczyzny, a po zajściu w ciążę zawiesiła karierę. Ostatni raz grała w Miami równo rok temu. Teraz planuje zorganizować w Charleston specjalną imprezę Tenis Gra dla Pokoju, na której zbierane będą fundusze na wsparcie Ukrainy.

Stefan Szczepłek: Tenisiści to wyjątkowi sportowcy. Przekonałem się o tym, pisząc książkę „Warszawa idzie na mecz”, która jest przewodnikiem po obiektach sportowych naszej stolicy. Kiedy zbierałem do niej materiały, dowiedziałem się, że w Powstaniu Warszawskim walczyło około 3 tys. sportowców, w tym dziewięciu olimpijczyków. Ale mało kto wie, że powstanie zaczęli tenisiści – żołnierze z batalionu „Ruczaj”, którzy już 1 sierpnia zdobyli koszary SS przy ul. Koszykowej 38 i wzięli do niewoli 72 esesmanów. Byli to czołowi polscy tenisiści: bracia Ignacy i Ksawery Tłoczyńscy, Czesław Spychała i Antoni Smordowski, a także lekkoatletyczny mistrz Polski Tadeusz Hanke. Wyposażeni jedynie w granaty i butelki z benzyną, szturmem, po 89 minutach walki, zdobyli koszary, a więc broń i amunicję. Ich łupem padł także samochód pancerny i ciężarówka wyładowana żywnością, ubraniami i medykamentami. Żołnierzem tego plutonu był także czołowy tenisista Jerzy Gottschalk, który zginął pod koniec powstania.

To niezwykła sytuacja, aby w jednym plutonie znaleźli się niemal w komplecie wszyscy ówcześni czołowi polscy tenisiści, gracze drużyny występującej w Pucharze Davisa oraz młodzi zawodnicy będący nadzieją polskiego tenisa, jak Bohdan Tomaszewski.

 

Rozmowała odbyła się 14 marca 2023 r.

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.