Opinie o zmierzchu radiofonii są zdecydowanie przedwczesne
*W Polskim Radiu są bezcenne przedwojenne płyty szelakowe i płyty decelitowe. To najstarsze nośniki ścieżek dźwiękowych, na których nagrywano muzykę, ale także audycje i głosy wielkich postaci: Piłsudskiego, Paderewskiego, Żeromskiego, Skłodowskiej-Curie.
*Radio przeżywa renesans dzięki wykorzystaniu nowych technologii i nowych kanałów dystrybucji treści.
*„Podcasty robimy od stu lat” – to nasze hasło na ten rok. I jest to prawda: każde nasze nagranie, także sprzed dziesięcioleci, to przecież element radiowej bazy podcastowej.
*W czasach zagrożeń, fake newsów, zalewu treści generowanych przez AI, kiedy dziennikarzy zastępują mediaworkerzy, mamy ambicję dać obywatelom poczucie bezpieczeństwa informacyjnego. Pierwszym zadaniem jest odbudowanie wiarygodności.
*W czasach zagrożeń – informacyjnych i tych realnych, związanych choćby z wojną – nie zapominajmy, że Polskie Radio jest częścią infrastruktury strategicznej.
Z Andrzejem Mietkowskim rozmawia Kamil Broszko.
Kamil Broszko: Jest pan dyrektorem Archiwum Polskiego Radia – miejsca fascynującego, dla postronnych niemal romantycznego, ale jak ono wygląda naprawdę? Czy są to hale pełne regałów ze starymi taśmami? A może to tylko przestrzeń informatyczna, bo wszystko zostało już zdigitalizowane?
Andrzej Mietkowski: To jedno i drugie. Przy czym największe wrażenie robią analogowe magazyny dźwięków, w których przechowujemy nośniki historyczne – taśmy i płyty. Na setkach regałów zgromadzona jest kolekcja naszych historycznych nagrań: audycji słownych i muzycznych.
Pierwsze są niemal w całości zdigitalizowane, blisko 90 proc. ich zawartości wprowadzono do naszej Multimedialnej Radiowej Bazy Danych (MRBD) – centralnego systemu, z którego korzystają archiwiści i radiowi dziennikarze wyszukujący nagrania do bieżącej pracy.
Nagrania muzyczne, których przygotowanie do digitalizacji jest bardziej złożone, również konsekwentnie wprowadzane są do świata cyfrowego. Skąd te różnice? Z prostej przyczyny – w audycjach słownych łatwiej ustalić oryginalne nagranie. Muzyka była na potrzeby antenowe kopiowana. Istnieje kilkanaście wersji tego samego utworu. Ustalenie, co jest oryginałem, to nierzadko praca detektywistyczna, wymagająca wiedzy o akustyce, ale również o historii.
Nasza praca to nie tylko opisywanie zbiorów, ale przede wszystkim zapewnienie im opieki. Radiowe archiwa to taśmy, ale również kolekcja płyt. Nasza liczy około 75 tys. egzemplarzy. W Polskim Radiu są bezcenne przedwojenne płyty szelakowe i płyty decelitowe. To najstarsze nośniki ścieżek dźwiękowych, na których nagrywano muzykę, ale także audycje i głosy wielkich postaci: Piłsudskiego, Paderewskiego, Żeromskiego, Skłodowskiej-Curie… Radiowe szelaki i decelity wymagają opieki konserwatorskiej. Podjęliśmy decyzję o nadaniu płytotece najwyższego priorytetu i tworzymy dla niej nowoczesną przestrzeń. Po latach płyty, czekające na opisy i digitalizację, zostaną wydobyte z piwnic.
I jeszcze słowo o dokumentacji papierowej. To jest kronika działalności Polskiego Radia: scenariusze audycji, słuchowisk, skrypty wiadomości, akta osobowe i korporacyjne. Miliony stron gromadzonych od wczesnych lat 50. Projekt ich digitalizacji, niestety, został zarzucony dekadę temu, mimo pozyskanego na ten cel grantu w wysokości kilkunastu milionów złotych. I tak papiery nadal pozostają w tekturowych teczkach.
KB: Cały zbiór to niewątpliwie ogromna wartość kulturowa, ale w tak wielkich kolekcjach zdarzają się prawdziwe perły – fragmenty, które z różnych powodów są szczególnie wyjątkowe. Czy w państwa archiwum istnieje taka klasyfikacja? Czy można wskazać te najcenniejsze materiały?
AM: Kryterium wyjątkowości bywa płynne. Czasem coś, co jeszcze wczoraj wydawało się nieznaczące, dziś nabiera niezwykłego wymiaru. Poza jakimikolwiek kryteriami są głosy ojców założycieli II Rzeczpospolitej i tych, którzy współtworzyli fundamenty polskiej nowoczesności. Skarbami są przedwojenne audycje Polskiego Radia z Wilna i Lwowa, relacje z pierwszych dni wojny, w tym słynny komunikat: „A więc wojna!” z 1 września 1939 r. Tak też myślimy o unikatowych nagraniach muzycznych, m.in. Rubinsteina, Paderewskiego, Szpilmana, Bacewicz, Zimermana czy Komedy.
W tym roku świętujemy stulecie istnienia Polskiego Radia. Nasza kolekcja obejmuje nagrania ostatnich stu lat, więc skarbów w niej wiele.
Archiwum Polskiego Radia przechowuje również nagrania stacji zagranicznych: Sekcji Polskej BBC, Radia Wolna Europa, Głosu Ameryki czy Radio France Internationale. Wśród tego bogactwa znajdziemy głosy wielkich twórców: Zbigniewa Herberta, Sławomira Mrożka, Witolda Gombrowicza czy Marka Hłaski.
Mamy nagrania cudem ocalone z przeszłości, na przykład audycje powstańczej radiostacji Błyskawica czy zapis transmisji z pogrzebu generała Sikorskiego. W stuletniej historii są też ponure karty. Radiowe mikrofony rejestrowały przecież stalinowskie procesy – ludzi skazujących i skazywanych na najwyższy wymiar kary.
KB: Wspomniał pan o setnym jubileuszu Radia. Jakie plany na świętowanie?
AM: Zamierzamy pokazać, że opinie o zmierzchu radiofonii są zdecydowanie przedwczesne. Radio przeżywa renesans dzięki wykorzystaniu nowych technologii i nowych kanałów dystrybucji treści. Ulubionych audycji mogę słuchać wtedy, kiedy mam na to ochotę, wybieram je z naszej platformy podcastowej. Nie muszę włączać „Sygnałów Dnia” o świcie, mogę ich wysłuchać o trzynastej.
„Podcasty robimy od stu lat” – to nasze hasło na ten rok. I jest to prawda: każde nasze nagranie, także sprzed dziesięcioleci, to przecież element radiowej bazy podcastowej.
W nowej ofercie nie tylko audycjom antenowym nadajemy formę podcastów, ale mamy też specjalne podcastowe produkcje: „Strefę Wpływów” Renaty Grochal, Jacka Czarneckiego i Rocha Kowalskiego, podcasty autorstwa Karoliny Korwin-Piotrowskiej czy negocjatora policyjnego Krzysztofa Balcera, także nowy radiowy audioserial braci Zygmunta i Wojtka Miłoszewskich. Do prezentacji w nowoczesnej formule, o czym wspomniałem, nadaje się też wiele formatów antenowych, choćby: „Rzeczypospolite” prof. Antoniego Dudka czy „Ślady pamięci” prowadzone przeze mnie wspólnie z prof. Rafałem Habielskim. Audycje zyskują nowe życie. Jest to ledwie wycinek oferty. Tak oto Polskie Radio wykracza poza tradycyjne fale FM. Dociera do użytkowników Spotify czy YouTube’a.
KB: Jak dziś w Polskim Radiu definiuje się misję w kontekście współczesnych wyzwań? Mam na myśli erę nadmiaru informacji, utraty ich wiarygodności oraz coraz powszechniejsze zjawisko fake newsów.
AM: W czasach zagrożeń, fake newsów, zalewu treści generowanych przez AI, kiedy dziennikarzy zastępują mediaworkerzy, mamy ambicję dać obywatelom poczucie bezpieczeństwa informacyjnego. Pierwszym zadaniem jest odbudowanie wiarygodności. Kilkanaście lat temu radio publiczne było w ścisłej czołówce zaufania, natomiast w 2023 r. zaufanie do mediów publicznych deklarował zaledwie co trzeci badany.
Polskie Radio jest najważniejszym graczem na wielu polach. Koncerty Dwójki czy Trójki to wartość unikatowa. Radiowy teatr, reportaż, audycje historyczne i literackie zasługują na więcej niż jednorazowa emisja FM. Teraz mogą trafiać do odbiorców w wybranym przez nich czasie i miejscu. To przyszłość, w której Polskie Radio odegra ważką rolę. Stacje komercyjne nie mają ani takiej oferty, ani takich archiwów.
System finansowania mediów publicznych niestety wciąż jest nieuregulowany, co tworzy pole do trudnych kompromisów. Przed laty słyszeliśmy brutalne stwierdzenie: „Tyle misji, ile abonamentu”. Problem polegał na łączeniu różnych źródeł finansowania, publicznych i komercyjnych. Obecnie Polskie Radio funkcjonuje dzięki dotacjom przyznawanym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w mniejszym stopniu – dzięki przychodom z reklam. Nowe regulacje prawne uporządkują system finansowania, co pozwoli Radiu skupić się na realizacji misji.
KB: Czy radio publiczne jest dziś jedynym miejscem, które dba o upowszechnianie kultury wysokiej?
AM: Kultura rzadko odnajduje właściwe miejsce w realiach podporządkowanych rynkowi. Pamiętam doskonałą kampanię promocyjną BBC sprzed wielu lat. Jej przekaz był prosty, ale wymowny. Londyński pub, przy barze Brytyjczyk, grany przez Johna Cleese’a z Monty Pythona. Zamawia kielicha i z irytacją narzeka: „Znów muszę płacić abonament BBC. Co ja z tego mam?”. Wokół niego zaczynają przypadkiem pojawiać się ikony brytyjskiej kultury, gwiazdy sportu, wybitni dziennikarze i komentatorzy, sączący swoje drinki w tym pubie. Każdy rzuca z własnego podwórka, co mianowicie oferują media publiczne. „Znakomity teatr”– mówi jeden. „Filmy przyrodnicze” – dodaje drugi. „Wiadomości”. „Krykiet, golf, wyścigi konne”. „Snooker”. „Programy radiowe – 1, 2, 3, 4”.„Filmy”. „Programy przyrodnicze”. „I dokumentalne”. „Studia wyborcze”. Każdy przykład trafia w punkt. Reklama obrazuje, czym naprawdę jest misja mediów publicznych. To wszystko, co nie generuje zysków, ale jest niezbędne, aby społeczeństwo mogło funkcjonować, zwłaszcza w trudnych czasach.
Od powstania tamtej reklamy zmieniło się wiele. Media internetowe zajęły ogromną przestrzeń, a ich siła oddziaływania jest nieporównywalna z dawnymi modelami. I dlatego tym bardziej potrzebujemy takich kotwic, jak radio publiczne.
KB: Co można powiedzieć o radiu w tak kluczowym dzisiaj kontekście bezpieczeństwa?
AM: W czasach zagrożeń – informacyjnych i tych realnych, związanych choćby z wojną – nie zapominajmy, że Polskie Radio jest częścią infrastruktury strategicznej. W sytuacjach kryzysowych, w stanach najwyższej konieczności, radio publiczne będzie kluczowym medium. Internet to pierwsze, co przestanie działać. Wtedy pozostaną nam odbiorniki radiowe zasilane baterią. Powinny być dzisiaj częścią niezbędnika w każdym gospodarstwie domowym. Podobnie jak latarka, kilka zapieczętowanych butelek wody, suchy prowiant. Radio z zapasem baterii pozwoli nam odnaleźć się nawzajem i usłyszeć, co dalej. W tym sensie radio publiczne to nie tylko medium – to narzędzie przetrwania, które da nam poczucie bezpieczeństwa w najbardziej nieprzewidywalnych okolicznościach.
KB: Ma pan obszerną kartę opozycyjną i bogate doświadczenie pracy w Radiu Wolna Europa, również za granicą. Jak przyjął pan niedawną informację, że owa rozgłośnia i Głos Ameryki mają zostać zamknięte?
AM: Może pan zapisać: długa chwila milczenia. Dla mnie te decyzje są kompletnie niezrozumiałe. Wywracają mój sposób patrzenia na świat. Mówimy przecież o posunięciach państwa, które miałem za własny punkt odniesienia, za bastion wolności, międzynarodowej filantropii, gotowości do niesienia pomocy tym, którzy jej potrzebują. Mamy więc najpierw dekret nakazujący organowi nadzorującemu międzynarodowe radiofonie – Głos Ameryki, Wolną Europę, Wolną Azję – wstrzymanie ich finansowania. Sąd w odpowiedzi wydaje nakaz przywrócenia funduszy przyznanych przez Kongres. A kilka dni później pracownicy Wolnej Europy przychodzą do redakcji i odkrywają, że emisja na Rosję została przerwana – wyłączono satelitę.
Brzmi jak scenariusz z filmu political fiction z czasów zimnej wojny, w którym sowiecka agentura infiltruje Waszyngton i stopniowo przejmuje władzę. W tym kontekście jeden z byłych dyrektorów Wolnej Europy, Robert Gillette, napisał: If it talks like a Russian asset and acts like a Russian asset, it probably is a Russian asset („Jeśli mówi jak rosyjska agentura, jeśli działa jak rosyjska agentura, to zapewne jest rosyjska agentura”). Brutalne, ale trudno znaleźć lepszy opis sytuacji.
Nie znajduję racjonalnego wytłumaczenia tych działań – ani z perspektywy amerykańskiej, ani światowej. Wolna Europa, Głos Ameryki to fundamenty amerykańskiej soft power; narzędzia, które przez dekady budowały obecność i globalne znaczenie Stanów Zjednoczonych.
KB: Czy widzi pan jakieś szanse na zmianę sytuacji?
AM: Eksperci uspokajają, że mechanizmy amerykańskiej demokracji mają wbudowane liczne bezpieczniki. Może nie działają natychmiast, ale stopniowo reagują. Amerykańskie sądownictwo stawia opór. Nie zapadł korzystny wyrok w sprawie zablokowania USAID, podobnie jak w sprawie Wolnej Europy. Słyszymy sprzeciwy wśród kongresmenów. Na ulicach amerykańskich miast dziesiątki tysięcy ludzi protestowały przeciw polityce władzy wykonawczej.
Nie wyobrażam sobie, by bez gwałtownego oporu można było rozmontować mechanizmy amerykańskiej demokracji, tworzone przez 250 lat. Ameryka nieraz udowadniała, że potrafi obronić przed szaleństwem. Chcę wierzyć, że bezpieczniki zadziałają.
----------
Andrzej Mietkowski (ur. 1956 r.) – dziennikarz, tłumacz i publicysta, działacz opozycji w okresie PRL. Dyrektor Archiwum Polskiego Radia. Kieruje projektami specjalnymi w Bibliotece Narodowej. W latach 2008–2016 kierował portalem PolskieRadio.pl. Autor telewizyjnego cyklu dokumentalnego „Archiwum Zimnej Wojny”. Od 1981 r. do końca lat 80. przebywał na emigracji w Paryżu. Pracował w BBC, Deutsche Welle, Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Publikował m.in. w paryskiej „Kulturze”, „Pulsie”, „Zeszytach Literackich”. Tłumacz wielu książek z języka rosyjskiego i francuskiego.