Rzeka przywrócona miastu
Rzeka i miasto. Dwa środowiska na pierwszy rzut oka zupełnie różne. Oba uformowane, jedno – teoretycznie – naturalnie, drugie – teoretycznie – planowo. Co je łączy? Różnorodność, kontrolowany chaos i użytkownicy.
No właśnie – użytkownicy. Natura bez ludzi ma się znacznie lepiej, ludzie bez natury… żyć nie mogą. To związek nierówny. Raczej próba sił, w której szala zwycięstwa przechyla się raz na jedną, raz na drugą stronę. Wydaje nam się, że to my, biorąc rzeki w karby, jesteśmy panami sytuacji. One jednak coraz częściej pokazują nam, że za nierespektowanie praw natury musimy słono płacić.
Rzeka w mieście – przyjaciel czy wróg?
Rzeka, także ta w mieście, jest rzeczą naturalną, ale zarządzanie nią jest już sprawą kulturową – wymaga złożonych kompetencji i współpracy przedstawicieli różnych dziedzin. Jeśli o tym zapomnimy, rzeka częściej będzie naszym problemem. Odpowiednio traktowana, może stać się przyjazną przestrzenią publiczną.
W 2006 r. w Warszawie odbyło się spotkanie założycielskie międzynarodowej platformy River//Cities. Jej członkami są organizacje i instytucje kulturalne, zespoły badawcze oraz przedstawiciele władz lokalnych z ponad 20 krajów, głównie europejskich. Osoby zaangażowane w platformę są zainteresowane rozwijaniem – poprzez działania kulturalne i międzysektorowe – zapomnianych przestrzeni miejskich zlokalizowanych na brzegach rzek i innych miejskich wód.
W River//Cities współpracują ze sobą duże samorządowe instytucje i niewielkie organizacje pozarządowe. Dzięki wzajemnym inspiracjom możliwe jest realizowanie spektakularnych projektów. Dyrektor Festiwalu Tamizy w Londynie (Wielka Brytania) przekształca właśnie weekendową fiestę odbywającą się w centrum miasta w miesięczne wydarzenie kulturalne. Przedstawiciele rządzącej (od ponad 90 lat!) w Austrii partii SPO co roku organizują – prawdopodobnie największy w Europie – bezpłatny muzyczny Festiwal Dunaju, który jest atrakcją dla wszystkich wiedeńczyków (w dwudniowym wydarzeniu uczestniczą 2–3 mln widzów!). Organizacja Drugo More z Rijeki (Chorwacja) przekształca opuszczony młyn nad niewielką rzeką w centrum sztuki. Venti di Cultura z Wenecji (Włochy) zainicjowała lokalne partnerstwo władz, organizacji pozarządowych i firm w celu utworzenia wspólnej oferty turystycznej dla okołoweneckiej laguny. Dla codziennego funkcjonowania platformy niezwykle ważne są też organizacje z Polski: Nadbałtyckie Centrum Kultury z Gdańska, Fundacja Impact i Fundacja River//Cities Platform, zarejestrowana przez międzynarodowych partnerów w 2011 r. w Warszawie.
River//Cities chce sprowadzić mieszkańców i turystów na brzegi rzek i innych miejskich wód oraz zbudować zainteresowanie publiczności wydarzeniami artystycznymi realizowanymi w przestrzeni publicznej. Sztuka ma pomagać w odkrywaniu piękna własnego miasta i przyczyniać się do budowania pozytywnych relacji, również z jego mało znanymi obszarami. Sztuka w przestrzeni publicznej, szczególnie tej naturalnej i nadwodnej, dociera również do osób na co dzień niezainteresowanych innymi jej przejawami. Natura może więc pomagać sztuce docierać do nowych odbiorców, sztuka zaś może uczyć ich szacunku dla natury. Korzyści są obustronne.
Nasza wizja to rzeka przywrócona miastu, dynamiczna i przyjazna ludziom. Rzeka, która jest odwiedzana, włączona do codziennego życia miast, która łączy, a nie dzieli obie części miasta.
Czego można się nauczyć od Wiednia, Dublina czy Lizbony
Zaplanowana w Wiedniu w latach 70. sztuczna wyspa to raj rekreacyjny. Powstała jako część wyrafinowanego planu chroniącego miasto przed powodziami. Jest długa na ponad 21 km i dość wąska. Stanowi oazę zieleni z barami i restauracjami, placami zabaw, miejscami do uprawiania sportów, specjalnie przygotowanymi (i zarządzanymi przez miejski wydział ds. wyspy) obszarami do grillowania, punktami obserwacji życia naturalnego. Położony w atrakcyjnym inwestycyjnie punkcie miasta teren, pomiędzy Dunajem i sztucznym kanałem Neue Donau, jest łakomym kąskiem dla deweloperów. Miasto jednak nie zapomina o funkcjach wyspy, przede wszystkim tych antypowodziowych, i nie wydaje zgód na zabudowę. Prowadzi za to wiele projektów inwestycyjnych udrażniających komunikację pieszą, rekreacyjną, mobilną, łączącą ścisłe centrum z terenami nadrzecznymi. Jednym z nich jest budowa tarasów łączących na poziomie pierwszego piętra okoliczne budynki z rzeką. Dlaczego na takiej wysokości? Ponieważ dojście do kanału i rzeki jest odcięte z powodu szerokiej linii kolejowej i lokalnej drogi biegnącej wzdłuż nabrzeża, a także wysokich wałów przeciwpowodziowych. Tarasy pozwolą na zmianę perspektywy i wizerunku tych terenów. Podczas spaceru nad rzekę nie odetnie nam drogi przemysłowa część miasta, bez problemu przejdziemy nad nią górą.
Zbudowana nad Wielkim Kanałem nowa dzielnica w Dublinie daje odpowiedź, dlaczego warto uwzględniać potrzeby i nawyki mieszkańców już na etapie planowania inwestycji. W tym wypadku projekty powstały z inicjatywy urzędników i deweloperów. Mieszkańcy nie mieli wcześniej dostępu do tych portowych terenów i nie uznawali ich za atrakcyjne. W takim miejscu powstały budynki mieszkalne (z luksusowymi mieszkaniami), infrastruktura użytkowa i kulturalna oraz przestrzenie publiczne. Tereny, mimo atrakcyjnej zabudowy, dość długo stały prawie puste, mieszkania sprzedawały się powoli, w związku z tym lokalne biznesy nie miały klientów. Miejsce zrewitalizowano fizycznie, nie pomyślano jednak o rewitalizacji społecznej i kulturowej. Jeśli wchodzimy z inwestycjami na tereny niefunkcjonujące w zbiorowej świadomości, musimy przeprowadzać także rewitalizację społeczną. Najlepiej przed rozpoczęciem inwestycji lub choćby równolegle z nią. Dobre przykłady planowania partycypacyjnego znajdziemy na przykład w sztokholmskiej dzielnicy Sundbyberg (Park Lek).
Przykład Lizbony również zasługuje na uwagę, choć nie jest pozbawiony pewnych wad. Położony nad Tagiem Park Narodów (Parque das Nações) jest dzielnicą całkowicie nową, zbudowaną na potrzeby Expo '98 w miejscu dawnego portu. Nowoczesna architektura, dużo zieleni, nadrzeczna promenada, wieża widokowa, kolejka linowa wzdłuż rzeki, fontanny, obiekty kulturalne z oceanarium i Pawilonem Wiedzy. Do tego duże centra handlowe, budynki mieszkalne i stacja metra. Świetne miejsce do rekreacji i życia. Nie pomyślano jednak o tym, że do owego miejsca będzie się docierać nie tylko kolejką metra, ale także pieszo, rowerem czy autem z sąsiedniej dzielnicy. I tu pojawia się problem – nie zaplanowano przejść i przejazdów przez dość rozbudowaną trakcję kolejową rozdzielającą obie dzielnice. Tworząc atrakcyjną przestrzeń publiczną, wielu użytkownikom, tym razem fizycznie, utrudniono do niej dostęp.
Dobre praktyki w Polsce
Polska zajmuje piąte miejsce w Europie pod względem długości systemu rzek, jednak potencjalne możliwości, jakie dają rzeki i obszary nadrzeczne społecznościom lokalnym, są niewykorzystane. Jest to problem ściśle związany z poziomem świadomości społeczeństwa dotyczącym wody – wiedzą na temat korzystania z niej, wpływu człowieka (każdego z nas) na stan jej czystości, zasad zarządzania. Istotny jest brak współpracy i mała komplementarność działań instytucji i organizacji z branż kultury, ekologii, edukacji i rewitalizacji oraz jedynie niewielki zakres współpracy wewnątrzsektorowej oraz między organizacjami pozarządowymi a administracją publiczną.
Myślę, że warto przypomnieć pewną niezbyt odległą historię związaną z Warszawą. Nie będę pisać o planach zagospodarowania brzegów Wisły przez prezydenta Starzyńskiego ani o miejscu rzeki w strategiach rozwoju miasta po wojnie. Będzie w tej historii miejsce i na rzekę, i na kulturę, i na zaangażowanie społeczne, i na politykę.
Wisła w Warszawie po wojnie i w latach 60. była odwiedzana tłumnie. Potem jej wizerunek w oczach mieszkańców dramatycznie się zmienił. Bo została odcięta od miasta – z jednej strony drogami, a z drugiej krzakami; mówiono, że śmierdzi i że jest tam niebezpiecznie. I mimo tego, że Wisła wciąż znajdowała się w dokumentach dotyczących rozwoju miasta, nie działo się nic, aby ten stan zmienić. Olbrzymia, kilkudziesięciokilometrowa część miasta została zapomniana i zaniedbana.
Rok 2005. Do Biura Kultury Urzędu Miasta przychodzi przedstawicielka organizacji pozarządowej, zainspirowana szwedzkim projektem kulturalnym, i zaraża urzędników pomysłem Sezonu Kulturalnego nad Wisłą. Działania artystyczne miały ożywić opustoszałe tereny nadrzeczne. Pomysł świetny, choć kosztowny. Nie wystarczy jednorazowe wydarzenie, wszak dotychczasowe Wianki organizowane były co roku. Jednak ich celem było co innego – dostarczenie mieszkańcom rozrywki, niewiele mającej wspólnego z samą rzeką, a szczególnie jej aspektem ekologicznym. Do zauważalnej zmiany świadomości potrzebny był cykl wydarzeń budujący zainteresowanie rzeką mediów i mieszkańców. Ostatecznie pieniędzy było mniej, niż zakładano, ale i tak organizacje pozarządowe – głównie dzięki dotacjom Biura Kultury, ale także innych instytucji i firm prywatnych – realizowały serię wydarzeń artystycznych nad Wisłą w Warszawie od 2006 r. W tej historii kluczowe są dwa lata. W roku 2006 pierwsze skumulowanie działań artystycznych nad Wisłą wzbudza zainteresowanie mediów, mieszkańców i… polityków – wtedy właśnie przypadł rok wyborów samorządowych. Prezydent powołuje pełnomocnika ds. zagospodarowania brzegów Wisły. To pomaga, bo artyści zyskują sojusznika, który dba o czystość, środowisko naturalne, żeglugę i pozyskiwanie funduszy. Sztuka przyciąga ludzi nad rzekę.
Kolejny istotny rok – 2009. Warszawa wpisuje projekt Festiwalu Sztuki nad Wisłą Przemiany do aplikacji o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. W różnych częściach miasta organizacje pozarządowe wspólnie tworzą czteromiesięczny i odbywający się codziennie festiwal sztuki i kultury nad rzeką. Z tygodnia na tydzień coraz więcej osób przychodzi nad Wisłę. Słucha się muzyki, bierze udział w przeróżnych warsztatach, tańczy, pływa kajakiem. Przychodzi się posiedzieć, popatrzeć na wodę i przyrodę, pogadać. W sumie w działaniach kulturalnych nad Wisłą w lecie 2009 r. wzięło udział ponad 150 tys. osób. Festiwal na początku realizowało dziewięć organizacji, a kiedy się kończył, zaangażowanych było ponad 100 (w tym również instytucji i firm). W ten sposób powstała wiślana masa krytyczna w Warszawie.
Najważniejsi spośród tych tysięcy osób okazali się młodzi zapaleńcy, których festiwal i odzew mieszkańców zainspirował do współtworzenia nowych barów, miejsc rekreacyjnych i kulturalnych nad Wisłą. Teraz, w 2014 r., warszawskie plaże to najmodniejsze miejsce stolicy. Pozostaje tylko edukowanie użytkowników, jak korzystać z natury, by jej nie zniszczyć i nie zaśmiecić. Ten przykład pokazuje, że nie tylko inwestycje w infrastrukturę, ale także rewitalizacja społeczna wymaga czasu, zaangażowania i pieniędzy.
10 reguł zrównoważonego rozwoju terenów nadwodnych w miastach
Poniższe postulaty mają charakter uniwersalny i logiczny, są proste i sprawdzą się w każdym mieście.
Powstały jako wynik przygotowań do Globalnej Konferencji na temat Przyszłości Miast (Urban 21 w Berlinie w 2000 r.), Expo 2000, międzynarodowych seminariów Wasserstadt GmbH (Berlin) i Centre Cities on Water w Wenecji. Warto o nich pamiętać, przygotowując własne plany rozwoju nadwodnych terenów publicznych.
- Jakość wody i środowiska musi być zabezpieczona
- Tereny nadwodne są częścią istniejącej tkanki miejskiej
- Tożsamość historyczna nadaje przestrzeni wyjątkowy i indywidualny charakter
- Priorytetem jest wielofunkcyjność
- Warunkiem zasadniczym jest dostępność społeczna
- Partnerstwa publiczno-prywatne przyśpieszają procesy rewitalizacyjne
- Udział społeczny jest elementem zrównoważonego rozwoju
- Rozwój terenów nadwodnych jest procesem długotrwałym
- Rewitalizacja jest procesem ciągłym
- Rozwój terenów nadwodnych zyskuje dzięki międzynarodowej wymianie doświadczeń
Agnieszka Wlazeł
Prezes Fundacji Impact i członek zarządu Fundacji River//Cities Platform