Mocni w giełdzie

O pozycji lidera, finansowaniu podmiotów typu startup i komputerach, które inwestują lepiej od człowieka, z Adamem Maciejewskim, prezesem zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, rozmawia Kamil Broszko.

Kamil Broszko: Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie aspiruje do bycia liderem w Europie Środkowej  i Wschodniej.

Adam Maciejewski: Nie tylko aspiruje, ale faktycznie nim jest. Nasz udział w kapitalizacji rynków w Europie Środkowo-Wschodniej sięga 49 proc., w obrotach akcjami – ok. 60 proc., a w rynkach fixed income czy instrumentów pochodnych jest jeszcze lepiej. Mimo to nie stoimy w miejscu, podejmujemy kolejne, liczne działania, które przyniosą wymierne rezultaty. Niektóre ujrzały już światło dzienne, jak na przykład inwestycja w nową paneuropejską platformę obrotu Aquis Exchange w Londynie (która już obraca akcjami z czterech rynków europejskich, a docelowo będzie obejmować przynajmniej 14 rynków), plan powołania agencji ratingowej czy platformy wspomagającej rozwój startupów. Niebawem zaprezentujemy kolejne pomysły.

Zgodnie ze strategią spółki na lata 2014–2020 naszym celem jest osiągnięcie – samodzielnie albo w partnerskim połączeniu z dużym podmiotem branżowym – dominującej roli w regionie oraz znaczącej pozycji na europejskim rynku kapitałowym. Chcemy być silną i zdywersyfikowaną biznesowo organizacją, która sprosta wyzwaniom konkurencji. Jest to możliwe, ale wymaga dużej odwagi, determinacji, konsekwencji i przyjaznych regulacji.

KB: Czy giełda stała się ofiarą generalnej utraty zaufania do instytucji rynku finansowego?

AM: Na pewno kryzys finansowy nie pomógł giełdom, ale w naszym przypadku bardzo nie zaszkodził. Przykładowo wartość obrotów sesyjnych akcjami na głównym rynku w marcu 2014 r. wyniosła 22,6 mld zł i była najwyższa od sierpnia 2011 r. W całym ubiegłym roku obroty akcjami w Warszawie wzrosły o 23 proc., co dało dynamikę wzrostu blisko cztery razy wyższą niż średnia europejska. To oznacza, że inwestorzy nie odwrócili się od rynku, choć pewnie gdybyśmy uniknęli kryzysu, mogłoby być jeszcze lepiej. 

KB: Rynek NewConnect miał być odpowiedzią na potrzeby finansowania mniejszych, ale dynamicznie rozwijających się podmiotów. Jak można ocenić dotychczasowy etap jego funkcjonowania? Jakie są dalsze perspektywy i plany rozwoju?

AM: NewConnect spełnia swoją rolę. Zadebiutowało na nim sporo ponad 400 podmiotów, część z nich już przeszła na rynek główny. Duża liberalizacja w pierwszym okresie działania  została jednak nadużyta przez niektórych graczy rynkowych, zmuszając nas do „przykręcenia śruby”. W czerwcu ubiegłego roku weszły w życie zmiany regulacji dotyczących działania rynku NewConnect, obejmujące m.in. zaostrzenie obowiązków informacyjnych i wymóg zwiększenia przejrzystości działania notowanych spółek. Zaledwie po 10 miesiącach od wprowadzenia zmian widzimy, że okazały się one krokiem w dobrym kierunku i zaowocowały wzrostem atrakcyjności i dojrzałości tego rynku. Udało się wzmocnić zaufanie inwestorów. Rynek alternatywny i możliwość pozyskiwania za jego pomocą środków na rozwój jest ważnym narzędziem wspierania polskiej przedsiębiorczości. Widzimy jednak jeszcze jedną lukę w finansowaniu nowych przedsięwzięć, którą chcemy zapełnić – chodzi o finansowanie startupów i zapewnienie im łatwiejszej drogi rozwoju.  

KB: Czy inne giełdy stosują jakieś oryginalne narzędzia służące finansowaniu podmiotów typu startup?

AM: Startupy są finansowane na świecie w różny sposób, przy czym giełdy raczej nie stanowią ich głównej siły napędowej, choć w ostatnim okresie aktywnie analizują możliwości zaangażowania się w ten segment. My też chcemy podążać w tym kierunku, dlatego aktualnie pracujemy nad stworzeniem platformy crowdfundingowej dla spółek na początkowym etapie istnienia, czyli właśnie dla tzw. startupów. Oprócz samej platformy ułatwiającej finansowanie nowych pomysłów należy też pomóc im w obszarze czysto organizacyjnym. To ma być jeden z priorytetów rozwojowych GPW wspomagających misję giełdy na rynku kapitałowym. Chciałbym, żeby dzięki takim działaniom Warszawa stała się miastem startupów. Potrzebna jest do tego współpraca z innymi środowiskami zainteresowanymi podobnym celem. Chcemy być jej katalizatorem.

KB: Dzisiejsza giełda została opanowana przez komputery. Jaka jest ich rola w inwestowaniu i wykonywaniu operacji giełdowych? Czy prawdą są pogłoski, że wyprą zupełnie człowieka, a już są najefektywniejszymi graczami? 

AM: Nie da się ukryć, że świat dąży w stronę automatyzacji i informatyzacji. Nie uciekniemy od tego. Komputery ułatwiają nam życie, choć czasami może się wydawać, że jest całkowicie odwrotnie. Ale wszystko wymaga czasu. Technologie zmierzają w kierunku podniesienia komfortu naszego życia. Popatrzmy choćby na smartfony, które oferują nam setki usług w sposób niezwykle łatwy i przyjazny. W biznesie giełdowym jest dokładnie tak samo, choć niektórym trudno przychodzi myśl, że trzeba zmienić przyzwyczajenia, a czasem też kwalifikacje. To taka nieustanna walka postępu z konserwatywnym przywiązaniem do przeszłości. Nie ma odwrotu od komputeryzacji. Rzecz tylko w tym, by odbywała się ona na zdrowych zasadach i nie wprowadzała nieuzasadnionych przywilejów. W USA – najbardziej rozwiniętym rynku kapitałowym świata – handel algorytmiczny generuje nawet ponad 70 proc. obrotów, w Europie nieco mniej. W Polsce będzie podobnie. Nasza technologia już na to pozwala. Od września 2013 r. oferujemy usługę kolokacji High Performance Access (HPA), która umożliwia klientom giełdy realizację wielu aktywności inwestycyjnych, w tym powszechnie stosowanego na rynkach globalnych handlu opartego na algorytmach. Jednak człowiek nadal będzie potrzebny, zmienią się tylko jego zadania – potrzebni będą analitycy przygotowujący założenia do algorytmów, programiści przekładający wiedzę analityków na programy, testerzy sprawdzający, czy wszystko działa, jak należy, i ludzie od zarządzania ryzykiem, by inwestowanie było bezpieczne. 

KB: Giełda to również psychologia. Czy w tym aspekcie uwidacznia się jakaś polska specjalizacja? Czy jako naród jesteśmy dobrymi strategami?

AM: Z ostatnich danych wynika, że rachunki maklerskie otworzyło ponad 1,5 mln Polaków, choć aktywnych inwestorów jest znacznie mniej. Polski rynek rozwinął się głównie dzięki indywidualnym inwestorom, którzy dostarczali i wciąż dostarczają mu płynności, a także aktywnie uczestniczą w nadzorze właścicielskim. Indywidualni inwestorzy byli i są znacznie aktywniejsi niż na przykład fundusze emerytalne. Przeprowadzone badania zagraniczne potwierdzają też, że są lepszymi nadzorującymi niż inwestorzy finansowi. To zatem wielka wartość naszego rynku, o którą należy szczególnie dbać. Inwestując indywidualnie, trzeba oczywiście brać pod uwagę, że decyzje inwestycyjne – nasze i innych – zapadają nie tylko w oparciu o racjonalne przesłanki, choć może nam się tak wydawać. Dużo w tym emocji i dużo taktyki, czyli psychologii. Korzystanie z algorytmów wyłącza nasze emocje, nie zawsze wyłącza taktykę. Psychologia to przecież nauka, a jako taka ma swoje reguły. Ale czy my, Polacy, mamy jakiś szczególny dar w tym zakresie? Nie sądzę. Myślę, że trzeba nam raczej trochę pokory i poszanowania innych kultur. Wielokrotnie byłem świadkiem nieuzasadnionego dowartościowywania się w odniesieniu do przedstawicieli innych krajów, uznawanych za egzotyczne. A moje doświadczenie pokazuje, że owe egzotyczne kraje mają często znacznie lepiej przygotowanych specjalistów niż wiele państw europejskich. Jeśli chcemy być naprawdę dobrzy, to pracujmy ciężko i oceniajmy siebie i innych uczciwie.

KB: Czy rynek giełdowy wymaga promocji?

AM: Polski rynek kapitałowy nigdy nie był promowany w pełni profesjonalnie, konsekwentnie i w sposób skoordynowany – ani w kraju, ani za granicą. Było i jest wiele ważnych i dobrych inicjatyw w tym zakresie, ale potrzebne są działania intensywniejsze, bardziej spójne i prowadzone na większą skalę. Promocja musi być mądra, budować zaufanie do rynku i jego rozpoznawalność. O ile to pierwsze jest szczególnie istotne w Polsce, o tyle drugie ważne jest zwłaszcza poza Polską, gdzie musimy konkurować o zainteresowanie międzynarodowego kapitału. Projekt „Kapitalna Warszawa” powstał właśnie z myślą o budowaniu lokalnego zaufania wokół rynku kapitałowego i kreowaniu jego pozytywnego wizerunku. Przyświeca nam także cel edukacyjny i chęć realizacji działań w obszarze społecznej odpowiedzialności biznesu. Rynek kapitałowy powinien być bliżej ludzi, a nie kojarzyć się jedynie ze skomplikowanym światem finansów. Ma być wręcz na wyciągnięcie ręki. Podmioty rynku kapitałowego powinny wspólnie realizować te cele. Niestety nie jest to łatwe, bo zbyt mocno owładnął nami short-termism, czyli dążenie do osiągania celów krótkoterminowych kosztem tych długoterminowych. Być może potrzeba naszemu rynkowi szerszych i odważniejszych zmian. Chcielibyśmy doprowadzić do powstania fundacji na rzecz rozwoju polskiego rynku kapitałowego, której celem byłyby m.in. działania w zakresie edukacji, promocji, kształtowania i popularyzowania wysokich standardów funkcjonowania w obszarze owych rynków. To pozwoli podmiotom komercyjnym skupić się na budowaniu wartości dla akcjonariuszy, a jednocześnie stworzy profesjonalną strukturę konsekwentnie realizującą w długim terminie szereg działań wspomagających o charakterze misyjnym.

 

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.