Rosyjskie drony bojowe na polskim terytorium pobudziły krajowych innowatorów. Czy będzie nas strzec społeczne oko oparte na AI?

  • Shahed 131 (w Rosji nazywany Gierań'-1) - sądząc po szczątkowych informacjach, to właśnie takie drony naruszyły polskie terytorium. Fotografia pochodzi z tajnego raportu
    Shahed 131 (w Rosji nazywany Gierań'-1) - sądząc po szczątkowych informacjach, to właśnie takie drony naruszyły polskie terytorium. Fotografia pochodzi z tajnego raportu "Irańskie drony w Ukrainie" przygotowanego przez wywiad wojskowy USA (U.S. Defense Intelligence Agency)

Polska, wczesny wrzesień 2025 roku. Nad krajem przelatuje fala ponad dwudziestu rosyjskich dronów bojowych. Gdy władze polityczne zastanawiają się, co przekazać społeczeństwu w związku z incydentem, aby nie utracić poparcia, polscy innowatorzy już pracują nad społecznym systemem ostrzegania przed atakiem, wykorzystującym AI.

Kamil Broszko / "Magazyn Teraz Polska"

Polska, wczesny wrzesień 2025 roku. Nad krajem przelatuje fala ponad dwudziestu rosyjskich dronów bojowych. Gdy władze polityczne zastanawiają się, co przekazać społeczeństwu w związku z incydentem, aby nie utracić poparcia, polscy innowatorzy już pracują nad społecznym systemem ostrzegania przed atakiem, wykorzystującym proste komponenty, open source i AI.

Według późniejszych oświadczeń rządu centrum dowodzenia właściwie wypełniło swoją rolę – groźne obiekty zostają zestrzelone. Jednak alerty przychodzą za późno, informacje są chaotyczne (zalecenie pozostania w domach, bez konkretnych instrukcji). Nie pomagają również żenujące obrazki i tłumaczenia oficjeli po wcześniejszych naruszeniach przestrzeni powietrznej przez nadlatujące ze wschodu obiekty latające. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że sytuacja z 10.09. 2025, czyli ponad 20. dronów na polskim niebie, to nowe wyzwanie, a opinie o mało responsywnych, nieradzących sobie z poważniejszymi wyzwaniami strukturach państwa nie są odosobnione. Obywatele, od Warszawy pod Zamość, zamiast czuć się zaopiekowani, zaczynają zadawać sobie pytanie: kto ich właściwie chroni? I wtedy, „jak dron z jasnego nieba” pojawia się pomysł. – Powinniśmy zbudować sieć amatorskich urządzeń monitorujących 24h nasze niebo. Dystrybucja rozproszona, budowana przez społeczność według gotowego open-source projektu, przy użyciu sztucznej inteligencji – pisze na swoim profilu w mediach społecznościowych Adam Jesionkiewicz, przedsiębiorca, innowator, programista, astronom, komentator przemian cywilizacyjnych, twórca projektu Astrography o zasięgu globalnym.

Społeczne Oko na Niebie

Wyobraźmy sobie: sieć tysięcy urządzeń opartych na Raspberry Pi, kamerach IR, mikrofonach wykrywających sygnaturę dźwiękową dronów. Urządzenia montowane na dachach domów, w parkach, na wieżach kościelnych, połączone z centralną platformą analizującą dane w czasie rzeczywistym i przesyłającą ostrzeżenia do wojska, samorządów, a przede wszystkim, do zwykłych ludzi. To właśnie bardziej szczegółowe rozwinięcie idei Jesionkiewicza – W astronomii znamy już takie sieci do obserwowania meteorów; jeśli tam się udało, tutaj tym bardziej – dodaje innowator komentuje jeden z uczestników debaty, przywołując przykłady sieci monitorujących spadające z kosmosu odłamki czy systemy do mierzenia jakości powietrza, które powstały w czasie rekordowych ataków smogu.

Polskie Marzenie, Ukraiński Know-How

Sprawa jednak nie jest tak prosta. Społeczność Jesionkiewicza, która natychmiast po jego publikacji włączyła się w komentowanie, zwraca uwagę na przykłady z Ukrainy. Kraj od dwóch lat żyje pod nieustannym zagrożeniem uderzenia z powietrza. Tam już działają rozproszone sieci mikrofonów i detektorów RF, a nawet "wearables" ze zintegrowanymi algorytmami machine learning. Można kupić licencję od producentów ukraińskich, którzy rozwijają i testują systemy bojowo.

Nie chodzi jednak wyłącznie o technologię — to również kwestia kultury innowacji obywatelskiej. Nie bez znaczenia jest również wątek oddawania wolność za bezpieczeństwo. Ukraiński rząd zintegrował aplikację rządową do zgłaszania przelatujących obiektów i eksplozji, od razu z geolokalizacją zgłaszającego. Wojna nauczyła ich, czym jest społeczna rezyliencja. Polska wciąż się tego uczy, choć już widać pierwsze prototypy bazujące na architekturze niezależnej od prądu czy WiFi (z kartami eSIM, rustykalnie wykonane, stojące przez rok w polu — byle nie zawiodły, gdy zajdzie potrzeba).

Zamiast Partyzantki Inżynieria Społeczna?

Historia zna takie oddolne inicjatywy. W USA przed dziesięcioleciami powstała sieć “Ground Observer Corps” — amatorscy detektywi nieba meldowali o każdym podejrzanym obiekcie podczas zimnej wojny. W Japonii, po katastrofie w Fukushimie, to prywatne osoby i niezależne instytucje zbudowały sieć mierników promieniowania, gdy oficjalne dane nie wystarczały. W Izraelu skierowano aplikacje społeczne do zgłaszania nagłych, lokalnych incydentów meteorologicznych czy ataków rakietowych. W Niemczech i Holandii rosną projekty crowdsourcingowe do monitorowania sieci radioamatorskich pod kątem treści zagrażających bezpieczeństwu.

Ale takie projekty nie są odporne na zagrożenia. – Jak padnie internet, system nie działa. Podobnie z zasilaniem – ostrzegają komentatorzy. Największą troską jest jednak bezpieczeństwo informatyczne. Kto zabezpieczy taki system przed wrogim wywiadem, niepożądanym softem śledzącym wszystko na rzecz agresora? Przypadek ataku na satelitarny internet w dniu rosyjskiej napaści na Ukrainę był dla komentujących sygnałem ostrzegawczym. Wyłączenie internetu krajowego może być łatwiejsze niż się wydaje.

Dezinformacja, manipulacja, ruskie boty i “świnie podrzucane przez służby” — lista strachów jest długa. Pomysł jest wspaniały, tylko teraz trzeba go zrealizować w taki sposób, aby nie był prezentem dla wroga. Argument ostatni: jeśli system buduje się jako „otwarty”, żeby był masowy i efekt skali mógł dawać przewagę, czy da się zabezpieczyć dane wystarczająco mocno? Czy obywatelska inicjatywa zawsze nie będzie miała kluczowej słabości — podatności na infiltrację?

Technologiczna Hybryda

Jak połączyć zatem profesjonalizm i entuzjazm? Może warto rozważyć model hybrydowy — profesjonalna infrastruktura państwowa jako trzon, a open-source'owe, społeczne rozwiązania jako wsparcie. Taki system nie tylko przyspieszy reagowanie, ale pozwoli bardzo szybko określać miejsca upadku obiektów, ostrzegać konkretne grupy ludzi, a nawet monitorować inne zagrożenia niż tylko drony (meteorologia, ekologia — na marginesie: sieci do badania jakości powietrza w Polsce do dzisiaj bazują na społecznych czujnikach). W takim hybrydowym wariancie bez rządu się nie obejdziemy – jeśli to ma działać, trzeba użytkownikom dostarczać gotowe zestawy, nie oczekiwać, że każdy sam zbuduje i podłączy urządzenie. Prawdziwy efekt skali wymaga zaplecza logistycznego i centralnego wsparcia.

Lekcja odporności

W tym wszystkim pojawia się jedno kluczowe pytanie: dla kogo w ogóle jest taka sieć? Dron spada na granicy — kogo należy powiadomić? Województwa przygraniczne, czy pół Polski? Co z Warszawą, Łodzią, Gdańskiem, gdzie zagrożenie może pojawić się niepostrzeżenie? To nie są wyłącznie pytania techniczne ani nawet operacyjne, to pytania o wiarę społeczną, jak daleko idzie solidarność i odpowiedzialność obywatelska. W przeszłości udowodniliśmy, że oddolna mobilizacja społeczna w Polsce umie czynić cuda — pod warunkiem, że ktoś jej nie zniechęci legislacyjnym czy biurokratycznym absurdem.

Polska stoi być może na progu technologicznego eksperymentu: czy w XXI wieku społeczeństwo potrafi zbudować własny skuteczny system wczesnego ostrzegania, zanim zrobi to państwo? I jak pogodzić “wielkie systemy” z niepokorną, chaotyczną świeżością społecznej kreatywności? Czy to dla nas jedyna droga do (względnie) bezpiecznej przyszłości? Wszystko zależy od tego, kto i jak wcześnie odważy się działać.

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.