Praca z AI to hodowanie nowej formy życia. Moje spotkanie z twórcą OpenAI i ChataGPT
O swoich największych obawach i nadziejach związanych z nastaniem ery sztucznej inteligencji opowiada Wojciech Zaremba, współtwórca OpenAI i ChatGPT.
Kamil Broszko, Magazyn „Teraz Polska”
Jak spotkać się z człowiekiem, który tworzył OpenAI i ChatGPT? Sposobów jest kilka. Można udać się na „wypasioną” konferencję do USA, na którą wstęp kosztuje kilka tys. dolarów. Można – po uprzednim głębokim riserczu – czatować na niego w ulubionej restauracji, klinice stomatologicznej albo ośrodku medytacyjnym w San Francisco. Można wystawać dzień i noc z napisem na kartonie przy bramach wjazdowych do siedziby firmy. Można oczywiście się umawiać, ale to raczej, gdy jest się rektorem Harvarda, albo jakimś ministrem. Natomiast najwygodniej jest znaleźć się w odpowiednim momencie w Kluczborku – rodzinnej miejscowości Wojciecha Zaremby. W centrum tego niewielkiego, lekko uśpionego miasteczka w województwie opolskim stoi Liceum Ogólnokształcące, a obok hala OSiR-u, i właśnie tu, w miniony piątek, wystąpił współtwórca OpenAI i ChatGPT, wybitny specjalista w dziedzinie sztucznej inteligencji, tłumacząc swoim nauczycielom ze szkoły podstawowej, burmistrzowi i staroście powiatu, kolegom i koleżankom z czasów dzieciństwa, członkom bliższej i dalszej rodziny oraz wszystkim zebranym, na czym polega rewolucja, której on jest współtwórcą, a my wszyscy – świadkami i częścią. A skoro Kluczbork jest też moim rodzinnym miastem, nie mogłem przepuścić okazji – wsiadłem w mojego wysłużonego lublina i ruszyłem na owe historyczne spotkanie z luminarzem obecnego i przyszłego świata.
Dr Wojciech Zaremba podczas spotkania w Kluczborku. Fot. KAKA.media
Wojciech sprawia wrażenie człowieka, którego myśli nieustannie gdzieś biegną, poza horyzont możliwy do wyobrażenia dla przeciętnego człowieka. Równocześnie cechuje go dziecięca ciekawość, nieomal nierzeczywista – gdy uświadamiamy sobie, że zderza się z geniuszem. Spoglądając na dzieci, kilkuletnie istoty, widzi w każdej z nich pokrewieństwo pytań. Maluch, obdarzony niekończącą się ciekawością, co krok pyta: dlaczego to? dlaczego tamto? Dla Wojciecha to nie dziecinna fanaberia, lecz uniwersalny stan ducha — pytania to dowód życia. On przez lata widywał ludzi przekonanych, że wraz z opuszczeniem murów szkoły kończy się ich podróż w świat nauki. – Dla mnie to zupełnie absurdalne – mówi z pasją Zaremba – Nauka jest fascynująca, pieczołowicie odkrywa przed nami nowe warstwy rzeczywistości, moment, gdy historyczne fakty przesuwają horyzont, kiedy dostrzegamy, jak świat sprzeciwia się naszym wyobrażeniom, jak fizyka wytrąca nas z naiwnego ładu; przy bliższym spojrzeniu wszechświat okazuje się bardziej zaskakujący niż jakakolwiek bajka, jaką mógłby wymyślić człowiek – twierdzi dr Zaremba.
Od kilku lat to właśnie pytanie o naturę sztucznej inteligencji stało się dla niego tym najważniejszym, największym znakiem zapytania. – Jest to technologia przemiany, radykalnie zmieniająca zasady gry – tłumaczy, z wolna obierając pojęcia niczym cebulę, warstwa po warstwie. – Sztuczna inteligencja wywiera wpływ nieporównywalny z innymi wynalazkami. To zarazem prąd, ogień, koło, rakieta, a nawet bomba atomowa, wszystkie rzeczy naraz – przekonuje badacz.
Byle nie przeciwko nam
Najistotniejszym wyzwaniem, jakie widzi dziś przed sobą i światem technologicznym, jest tzw. alignment. Wątek wywołał Maciej Kawecki, który był moderatorem kluczborskiej konferencji. Zaremba wahał się przez moment, szukając odpowiednika w języku polskim. – Zgodność – powiedział po chwili Kawecki, starając się tonem oddać wagę problemu. Chodzi o zaprogramowanie systemu tak, by jego działania były tożsame z intencjami twórców. — Ktoś może zapytać: skoro to my programujemy te systemy, skąd w ogóle problem? Ale to złudne uproszczenie. Praca z AI to bardziej hodowanie nowej formy życia: ustawiasz warunki, jak ogrodnik odmierzający wodę, światło, nawóz, a potem obserwujesz, jak roślinka rośnie — czasem przepięknie, czasem w nieprzewidzianą stronę – tłumaczył Zaremba.
Dr Wojciech Zaremba podczas spotkania w Kluczborku. Fot. KAKA.media
W tej metaforze wyrasta jedno z fundamentalnych niebezpieczeństw — alignment faking, czyli swoiste udawanie zgodności. O co chodzi? – Załóżmy, że człowiek na giełdzie ma za zadanie maksymalizować zysk, jednocześnie respektując prawo. Jeżeli motywacja do zysku jest zbyt silna, pojawia się pokusa, by to prawo naginać. Sztuczna inteligencja, działająca wedle algorytmu, potrafi, w przypadku konfliktu celów, znaleźć się w analogicznej sytuacji. To, co dziś obserwują badacze, to pierwsze sytuacje, w których modele AI oszukują, deklarują wykonanie zadania, choć go nie wykonały. Na razie to oszustwo bywa leniwe, proste, ale to jedna z najwyższej wagi spraw – podkreśla z naciskiem Zaremba.
Choć stara się brzmieć beznamiętnie i naukowo, ujawnia przed zebranymi prawdziwą troskę. – Obecnie jednym z naszych głównych zadań jest wychwycić i wyeliminować tego typu zachowania. W tej dekadzie, pełnej fascynacji, a czasem lęku przed superinteligencją, kluczowe jest właśnie pytanie, jak sprawić, by maszyny realizowały zadania zgodnie z ludzkimi oczekiwaniami i wartościami. Praca nad tym, by sztuczna inteligencja była mądrzejsza, bezpieczniejsza, bardziej przewidywalna, nadal trwa, dzień po dniu.
Którędy do granicy
Kiedy człowiek słucha dra Zaremby, odnosi wrażenie, jakby obserwował przyszłość tuż za szybą swoich myśli. Tak działa opowieść o granicach, które z każdym kolejnym rokiem nauka przesuwa coraz śmielej. – Przyjdzie taki moment, gdy osiągniemy poziom inteligencji człowieka, a później go przekroczymy – twierdzi. Lecz gdy człowiek staje naprzeciw czegoś mądrzejszego niż on sam, prócz fascynacji pojawia się lęk. Zaremba próbując uchwycić metaforę tej nadchodzącej epoki, sięga po analogie z historii. Przywołuje człowieczeństwo zanurzone w czasie, który dla nas już dawno przeminął — świat wędrownych grup, polowań i niepewności o kolejny posiłek. – Przecież jeszcze dwieście pięćdziesiąt lat temu większość mieszkańców Polski była chłopami. Każda zima była loterią: czy przetrwamy, czy wystarczy chleba, czy dzieci przeżyją – argumentuje.
Wojciech śledzi przemiany, których byliśmy świadkami jako gatunek. – Osiedlenie się, narodziny rolnictwa, to wtedy wszystko się zmieniło. Przestaliśmy biegać po lasach, pojawiły się nowe choroby, dieta zubożała, zmieniły się religie, genetyka, kultura. Ta rewolucja nie miała precedensu i odmieniła każdy aspekt życia. Dziś to wszystko wydaje się błahe w obliczu przyspieszenia, jakie przyniosły ostatnie stulecia.
Zegar rozwoju technologicznego przyspiesza. – Nasza historia to trzysta tysięcy lat, ale jako rolnicy żyjemy dopiero od dwunastu tysięcy. Renesans to zaledwie sześćset lat temu, komputery istnieją niecałe sześćdziesiąt, a sztuczna inteligencja — zaledwie dziesięć – przypomina Zaremba. Jego wyliczenia są beznamiętne, a tym samym jeszcze bardziej uderzające: oto czas kurczy się, składając nasze doświadczenie do coraz węższych szczelin.
Wojciech nie wątpi, że to odkrywczość, ciekawość, niezgoda na przeciętność popychają nas ku technologicznej rewolucji — ku zmianie, której nie da się już zatrzymać. Zmieni się każda część naszego życia. Zmieni się pojmowanie tego, co uznajemy za normalność, a co za dziwactwo. Nawet najbardziej fundamentalne wyobrażenia kolejnych pokoleń wkrótce mogą się rozmyć — głód, wojna, choroba przez stulecia były nieodłącznym składnikiem ludzkiego losu. A jednak, jak zauważa Wojciech, to, co dla nas dzisiaj oczywiste — chlorowana woda, powszechne mycie rąk, szczepienia dzieci, antybiotyki — było kiedyś cudem. Na świecie mniej niż 2% ludzi uprawia dziś rolę, a jedzenia jest dość, by nikt nie musiał być głodny. Zmieniliśmy zasady gry bardziej, niż często zdajemy sobie sprawę.
My neoneandertalczycy?
Systemy AI bez wątpienia już dziś przewyższają ludzi w pojedynczych zadaniach — rezerwacja biletów, analiza danych, tłumaczenia — jednak ciągle nie potrafią funkcjonować tam, gdzie wymagana jest długofalowa odpowiedzialność, głęboki kontekst, umiejętność przewodzenia organizacji przez dekady czy budowania skomplikowanych więzi społecznych.
Stoimy jednak przed wyzwaniem opisania świata, w którym możemy być drugą w kolejności inteligencją planety. — Wiele lat sądzono, że wystarczy wytypować, która praca będzie pierwsza do zautomatyzowania. Dziś widzimy, że sztuczna inteligencja podnosi poziom w niemal każdej dziedzinie. Wyobrażam to sobie jak doliny i pagórki zalewane coraz wyższą wodą: AI powoli wypełnia wszystkie luki w rzeczywistości, przejmuje coraz więcej funkcji, działa coraz szerzej — twierdzi Zaremba. W takiej chwili przychodzi na myśl zniknięcie neandertalczyków w wyniku przejęcia przez homo sapiens dominacji w ekosystemie Ziemii. — Czy ci, którzy dziś ignorują sztuczną inteligencję, mogą podzielić los tych, którzy nie zaadaptowali się do zmian? – dopytuje dr Kawecki. Zaremba chwilę się waha, po czym kiwa głową. – Nie powiedziałbym tak dosłownie, ale… wkraczamy w okres zasadniczej transformacji. Dzięki AI jeden człowiek będzie mógł zrobić to, co dziś wykonuje dziesięciu. Małe zespoły będą tworzyć firmy warte miliardy, już widzimy przykłady, choćby polski Eleven Labs, spektakularnie wyceniony na 3 miliardy dolarów po zaledwie kilku latach. AI obniży barierę wejścia, zmieni strukturę rynku i wyzwoli potencjały nawet tych, którzy dotąd nie mieli szans.
Dr. Wojciech Zaremba podczas spotkania w Kluczborku. Fot. KAKA.media
Gdzie leży przewaga ludzi za kilka lat? Zaremba nie ma wątpliwości, że w głębi rozumienia i umiejętności wykorzystania narzędzi. – Nie chodzi o to, ile ktoś zapamięta, ale jak głęboko pojmie istotę zjawisk i jak twórczo wykorzysta AI na maksimum jej możliwości. Ogromnie wartościowe będzie rozumienie rzeczy od podstaw i całkowite wykorzystywanie potencjału narzędzi, które kreujemy, bo tylko wtedy przestaniemy być ich biernymi użytkownikami, staniemy się współtwórcami nowej rzeczywistości – przekonuje.
Opowiada też historię, która wyprzedza dotychczasowe rutyny: o koledze, który podczas wyczerpującego, dramatycznego porodu żony korzystał ze sztucznej inteligencji OpenAI, by podsuwać lekarzom nieoczywiste sugestie i pytania. Gdy model podpowiedział badanie USG, okazało się, że to ono uratowało życie dziecku, bo pępowina oplatała jego szyję. Kilka podobnych przypadków Zaremba zna już z pierwszej ręki.
Jest zafascynowany tempem, w jakim technologia zmienia nie tylko nasze zawodowe otoczenie. Widział już, jak eksperymenty ze sztuczną inteligencją w afrykańskich klinikach dramatycznie zmniejszyły liczbę lekarskich błędów. To tylko niektóre przesłanki wskazujące na transformację na miarę rewolucji przemysłowej — i stanie się ona szybciej, niż zakładamy. Nie tylko służba zdrowia będzie musiała się przekształcić. Pozostaje pytanie: czy społeczeństwa będą gotowe, by te zmiany przyjąć.
Sztuczna inteligencja, mówi Wojciech, przestaje być mglistą obietnicą. – Będzie coraz bardziej wielozadaniowa, agenci ogarną komputer, zamówią bilety, zarezerwują hotel, zdiagnozują nietypową chorobę. Zaś narzędzia naukowe, typu AlphaFold, rozwikłają najbardziej skomplikowane zagadki życia. Medycyna to dopiero początek: nie mam wątpliwości, że w najbliższych latach sztuczna inteligencja będzie motorem postępu naukowego we wszystkich dziedzinach, od leczenia nowotworów, przez fizykę kwantową, po tworzenie zupełnie nowych materiałów – sugeruje Wojciech. Gdy tak opowiada, znów kojarzy się z chłopcem, który patrzy na świat oczami pełnymi podziwu. Przypomina, jak niezwykłym materiałem jest szkło – stopiony piasek, przezroczysty, szczelny, niemal kosmiczny dla człowieka sprzed tysięcy lat. – W każdym wieku potrafiliśmy nazywać epoki od materiałów: wiek żelaza, wiek brązu. Teraz będziemy tworzyć kolejne, nieznane dotąd substancje – pointuje badacz.
C.D.N.