Polaków sen o Norwegii
Z Niną Witoszek i Sebastianem Garsteckim rozmawia Anna Tatarewicz.
Poziom zarobków znacznie przewyższający płace w Polsce, wysoko rozwinięty system świadczeń społecznych, nieduża odległość i dogodne połączenia komunikacyjne od lat kuszą Polaków szukających dla siebie miejsca na ziemi. Norwegia wydaje się rajem. Jednak osoby nieznające języka i kultury norweskiej szybko przeżywają rozczarowanie. Kraj pozornie tak bliski, okazuje się być kulturowo bardzo odległy. Pojawiają się trudności w adaptacji do nowych norm i zwyczajów, problemy z identyfikacją i zakorzenieniem. O tym, jaka naprawdę jest Norwegia i jak żyje się tam Polakom, z Niną Witoszek i Sebastianem Garsteckim rozmawia Anna Tatarewicz.
Anna Tatarewicz: Czy Norwegowie bardzo różnią się od Polaków?
Sebastian Garstecki: Ważną kwestią jest dostrzeżenie, poznanie i zrozumienie różnic między nami. To są diametralnie inne mentalności. Polacy są bardziej emocjonalni, bardziej ekstrawertyczni. Szybciej i wyraźniej ujawniają swoje emocje. Norwegowie natomiast są bardziej stonowani. Wielu znajduje się w permanentnym stanie „zen”. Cenią dostęp do świątyni, którą jest dla nich natura. Obcowanie z nią jest immanentnie wpisane w bycie Norwegiem. Jest ważniejsze niż codzienna pogoń za pieniędzmi, której tak łatwo ulegają Polacy. Poza tym różni nas podejście do życia, sposób myślenia. Tam, gdzie Polak widzi problem, Norweg dostrzeże wyzwanie, z którym zmierzy się… następnego dnia.
Uroczystość wręczenia statuetek Wybitnym Polakom w Ambasadzie RP w Oslo, 2011 r.
autor zdjęcia: © PAWEŁ ARCZEWSKI/P.ARCZEWSKI@WP.PL
AT: Czy trudno Polakom zapuścić korzenie w Norwegii?
Nina Witoszek: To niemal niemożliwe. Po przyjeździe wydawało mi się, że wylądowałam wśród Houyhnhnmów – superracjonalnych i superszczęśliwych koni z „Podróży Guliwera”. Gdyby te konie miały maniery, pewnie byłoby trochę łatwiej, ale Norwegowie nie słyną z galanterii. Mają niesamowicie powściągliwo-prozaiczną duszę, która okropnie denerwuje Polaków. Dopiero gdy nauczyłam się języka, przebrnęłam przez tysiące stron norweskiej historii i wyhamowałam swoje barokowe frustracje, padłam na kolana przed potęgą norweskiego talentu do współpracy, harmonijnego rozwiązywania konfliktów i sprawiedliwego zarządzania ogromnym majątkiem, jakim jest woda i nafta.
AT: Dawniej w Norwegii był prawdziwy szał na punkcie wszystkiego, co polskie. Jak dziś odbierana jest tam polskość i nasza kultura?
NW: Kiedyś Polska była tak modna, że wielki norweski pisarz Dag Solstad pisał eseje o Gombrowiczu, młodzi artyści jeździli do Warszawy studiować u Abakanowicz, a muzycy śpiewali piosenki Kaczmarskiego. Teraz Polska i Polacy kojarzą się głównie z mężczyznami na budowach. Niemniej coraz częściej Norwegowie jeżdżą do Polski. A jak się już wybiorą, to odkrywają, że my mieliśmy renesans, a oni nie. Elity wiedzą, kto to Miłosz, Szymborska, Penderecki, Możdżer. Norweskie media śledzą polską politykę (bardziej wnikliwie niż polskie norweską). I wciąż się dziwię, że ze wszystkich cudzoziemców, którzy zadają sobie trud nauczenia się języka polskiego, najlepiej wypadają właśnie Norwegowie – mówią prawie bez akcentu.
AT: Jak wygląda norweski patriotyzm?
NW: Jedyny prawdziwy romans, jaki Norwegowie przeżywają namiętnie i nieustannie, to romans z Norwegią. Są w niej zakochani po uszy i uważają, że to najlepszy kraj na świecie. W porównaniu z norweskim patriotyzm Polaków to jedna wielka księga skarg i zażaleń.
AT: Jakie jest wyobrażenie stereotypowego Polaka wśród Norwegów?
SG: Dawniej Polacy byli postrzegani przez Norwegów jako tania siła robocza. Wszystko zmieniło się po 2004 r., gdy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Dziś odbierani są jako osoby pracowite, choć coraz częściej także roszczeniowe.
NW: W ostatnich latach Polacy awansowali w społecznej świadomości Norwegów. Już nie kojarzą się ze zbieraczami truskawek, tylko z rzemieślnikami i fachowcami w budownictwie, którzy są zdolniejsi i bardziej pracowici od Norwegów.
AT: Czym różnią się Polacy, którzy dziś wyjeżdżają do Norwegii, od tych, którzy przyjeżdżali tam w latach 80.?
NW: Któż chciałby w latach 80. jechać na „biegun polarny”? Przyjeżdżała tu głównie inteligencja z Solidarności. Z czasem podzieliła się na tych, którzy się świetnie zintegrowali i zostali, oraz tych, którzy wrócili do kraju. Dziś do Norwegii przyjeżdżają tysiące Polaków. Nie boją się żadnej pracy i nie wybrzydzają. To mi się w nich podoba.
AT: Jakie jest nastawienie Norwegów wobec obcokrajowców przybywających do ich kraju?
NW: W Oslo panuje młody kosmopolityzm, otwartość na obcych, choć bez szczególnej ciekawości czy entuzjazmu. Ale już mieszkańcy Lillesand są bardziej podejrzliwi. Norwegia to nie jeden kraj, tylko tysiące dolin, fiordów, wsi i miasteczek – tysiące mikrokosmosów.
SG: Mam wrażenie, że Norwegowie są bardzo otwarci na obcokrajowców, jednak oczekują od nich dążenia do asymilacji, chęci nauczenia się języka, dostosowania do panujących norm i wartości. To ogromne wyzwanie dla osób, które decydują się tu zamieszkać. Kraj jest bardzo homogeniczny, przez długi czas politycznie, kulturowo i geograficznie był odizolowany od reszty świata. Stąd takie zacięcie w kwestii integracji.
AT: Jak radzą sobie młodzi Polacy, którzy dziś przyjeżdżają do Norwegii?
SG: Jeśli nie znają języka norweskiego lub choćby angielskiego, to zdecydowanie sobie nie radzą. Nie tylko trudniej im znaleźć pracę, ale są bardziej narażeni na nieporozumienia podczas załatwiania formalności. Jeśli ktoś chce osiągnąć w Norwegii zawodowy sukces, musi jak najszybciej nauczyć się języka norweskiego.
AT: Jak wygląda rynek pracy w Norwegii? Czy jest otwarty na Polaków?
SG: Trzeba brać pod uwagę, że konkurencja na rynku pracy jest o wiele większa, niż była jeszcze kilka lat temu. Norwegowie cenią referencje z innych norweskich firm i szybciej zdecydują się zatrudnić osobę z doświadczeniem niż taką, która dopiero rozpoczyna swoją zawodową drogę w Norwegii. Coraz większą rolę na tutejszym rynku odgrywają też polskie firmy. Dzięki ciężkiej pracy i wysokiej etyce zawodowej polscy przedsiębiorcy odnoszą kolejne sukcesy
AT: Jakiś czas temu często można było usłyszeć, że Polacy są w Norwegii traktowani nieuczciwie…
SG: O problemach Polaków na norweskim rynku pracy usłyszeliśmy w 2012 r., gdy polską pielęgniarkę zwolniono z pracy za prowadzenie rozmów w języku polskim w czasie przerwy. I choć sprawa Polki zakończyła się ugodą, to przypadek ten rozpoczął prawdziwą lawinę medialnych doniesień o rażącym łamaniu praw pracowniczych Polaków zatrudnionych w Norwegii. Wiele się w tej kwestii już zmieniło i wciąż zmienia. Poprawiła się przede wszystkim świadomość Polaków, ich orientacja w kwestiach prawa pracy. Ośmielę się stwierdzić, że ci, którzy są dziś oszukiwani, po prostu się na to godzą. Inni, którzy dostrzegają nieuczciwość, potrafią się jej głośno sprzeciwić, ze świadomością, że prawo jest po ich stronie.
AT: Z jakimi problemami najczęściej borykają się Polacy na norweskim rynku pracy?
SG: Z brakiem wypłaty za nadgodziny. To niestety temat, który często powraca. Problem ten wynika częściowo z niezrozumienia. Polacy, maksymalnie wykorzystując swój pobyt w Norwegii, często pracują ponad normę. A pracodawcy często nie stać na płacenie nadgodzin.
AT: Na pomoc jakich instytucji mogą liczyć Polacy w Norwegii?
SG: Wszystkie norweskie instytucje służą pomocą. Problemem może być jednak komunikacja. To ogromne wyzwanie dla Polaków, bowiem norwescy urzędnicy oczekują znajomości języka norweskiego.
AT: Czy Polacy mieszkający w Norwegii będą wracać do kraju?
NW: Ciągle wierzę, że Polska ma niesamowity potencjał. Jeśli wygrzebie się z kryzysów, strachów i kompleksów, to większość Polaków mieszkających poza granicami kraju raczej wróci.
AT: Jaki jest stopień integracji Polaków mieszkających w Norwegii z ich nowym domem? Angażują się w działania na rzecz społeczności lokalnej?
SG: Migracja Polaków do Norwegii ma charakter okresowy. Wiele osób przyjeżdża do pracy tylko w sezonie letnim. Niektórzy działają w systemie rotacyjnym, czyli na przykład sześć tygodni pracują w Norwegii, dwa tygodnie odpoczywają w Polsce. Takim ludziom, którzy żyją w nieustannym poczuciu tymczasowości, trudno jest integrować się z lokalną społecznością, angażować się w jej życie. Zdecydowanie łatwiej i częściej asymilują się w Polacy, którzy przeprowadzili się z całymi rodzinami. Wciąż jednak Polonia się nie zorganizowała. Brakuje struktury, która będzie reprezentowała interesy Polaków w relacjach z norweskimi władzami.
AT: Czują się państwo nadal Polakami czy już Norwegami?
SG: Norwegia jest moim domem, ale wciąż czuję się Polakiem. Mieszkam tu od siódmego roku życia. Dzięki temu łatwiej mi było poznać ten kraj i nauczyć się w nim żyć.
NW: Jestem jak dość dobrze wytresowany intelektualny kundel. Piszę, myślę i wykładam w języku angielskim. Polemiki w gazetach i rozmowy z przyjaciółmi prowadzę w języku norweskim. Śnię jednak zawsze po polsku.
Polacy są obecnie największą mniejszością narodową w Norwegii. To emigracja stosunkowo młoda zarówno pod względem wieku, jak i czasu pobytu w kraju. Dynamiczny wzrost liczby Polaków mieszkających w Norwegii nastąpił po 2004 r., kiedy to Polska dołączyła do Unii Europejskiej. Obecnie w Norwegii mieszka około 100 tys. Polaków. Z roku na rok coraz bardziej liczą się na rynku pracy. Początkowo zatrudniani w branży usług budowlano-montażowych, dziś zajmują stanowiska w instytucjach naukowych i kulturalnych, odnoszą sukcesy w przemyśle i branży informatycznej. Coraz częściej zakładają też własne firmy. Doceniani za solidną i ciężką pracę, decydują się pozostać w Norwegii na stałe. Inwestują w kształcenie swoich dzieci, dzięki czemu drugie pokolenie emigracji z Polski zdobywa wysokie pozycje i osiąga sukcesy we wszystkich dziedzinach.
Nina Witoszek
pisarka, filozof, historyk sztuki, profesor Uniwersytetu w Oslo, wybitna intelektualistka. Laureatka Nagrody Wolności Słowa fundacji Fritt Ord, znana jako wnikliwy i kontrowersyjny komentator w norweskich mediach. Laureatka Konkursu „Wybitny Polak” w Norwegii (2011) w kategorii Osobowość.Sebastian Garstecki
pierwszy polskojęzyczny adwokat w Norwegii, prowadzi polsko-norweską kancelarię adwokacką w Oslo, ukierunkowaną na obywateli polskich pracujących lub prowadzących działalność gospodarczą w Norwegii. Laureat Konkursu „Wybitny Polak” w Norwegii (2011) w kategorii Młody Polak.