Jestem tu, gdzie powinienem być
*Nie ukrywam, że Śląsk jest dla mnie trochę jak Alma Mater. Tu zdobyłem pierwsze nagrody, tu odbyły się pierwsze twórcze spotkania, wystawy, wernisaże.
*Na ASP mogłem tworzyć pod okiem prof. Lecha Majewskiego, Piotra Młodożeńca, prof. Mieczysława Wasilewskiego czy prof. Zygmunta Januszewskiego.
*Inspiracje graficzne, ilustracyjne czerpię z otaczającego mnie świata, głównie z prozaicznych sytuacji dnia codziennego, które bywają wręcz kuriozalne i bardzo zabawne. Natomiast w przypadku malarstwa czy rysunku moje inspiracje wracają do korzeni, czyli do natury.
*Siła plakatu jest nieobliczalna… Do realizacji można przecież wykorzystać rozmaite media: rzeźbę, fotografię, malarstwo, rysunek, tradycyjne techniki warsztatowe, techniki cyfrowe, a nawet ruchomy obraz
Z drem Piotrem Pietrzakiem, grafikiem, malarzem i ilustratorem, rozmawia Marzena Tataj.
Marzena Tataj: Po raz pierwszy spotkaliśmy się przed laty przy okazji organizowanego wspólnie z warszawską ASP konkursu na okładkę „Magazynu Teraz Polska”. W skład jury weszli przedstawiciele ASP: prof. Wiktor Jędrzejec i prof. Ryszard Kajzer, a także Rafał Olbiński i przedstawiciele naszej redakcji. Zdobył pan wtedy II nagrodę, od razu zwracając uwagę jury na swój oryginalny, wyróżniający się styl wypowiedzi. Jednak na swoim koncie ma pan wiele nagród, znacznie większego kalibru. Jak to się robi?
Piotr Pietrzak: Konkursy dają możliwość sprawdzenia się, przeanalizowania swoich działań twórczych i projektowych, oczywiście na tle innych. Aktualnie na rynku pojawia się wiele różnych konkursów, przeglądów – mam już taką możliwość, aby wybierać jedynie prestiżowe lub te, które tematycznie przypadną mi do gustu. Pamiętam, że jeszcze jako uczeń „plastyka”, a potem student brałem udział w praktycznie każdym przeglądzie – niejeden raz udawało się wygrać albo zająć miejsce na podium. Każdy konkurs umożliwia zmierzenie się z konkretnym hasłem przewodnim, co często wymusza refleksję, której nie moglibyśmy doświadczyć bez wniknięcia w problematykę danego konkursu. Więc oprócz tego, że przy każdym przeglądzie zdobywamy wiedzę, to jeszcze mamy możliwość wypłynięcia na szersze wody. Tak też było podczas konkursu na okładkę „Magazynu Teraz Polska”. Wtedy, jako 23-letni student, również na nim postanowiłem zaistnieć. Było warto.
MT: Pana droga prowadziła od szkoły plastycznej w Dąbrowie Górniczej, poprzez ASP w Krakowie, do ASP w Warszawie. Czy Śląsk jest ważny w pana twórczości?
PP: Nie ukrywam, że Śląsk jest dla mnie trochę jak Alma Mater. Tu zdobyłem pierwsze nagrody, tu odbyły się pierwsze twórcze spotkania, wystawy, wernisaże. Tutaj w wieku 15 lat namalowałem obraz, który zdobył Grand Prix na Ogólnopolskim Biennale Szkół Plastycznych w Polsce. Pamiętam, że nagrodę przyznał mi prof. dr hab. Ireneusz Domagała, który był przewodniczącym komisji. Później spotkałem się z profesorem na plenerze malarskim w Kazimierzu Biskupim, gdzie zdobyłem wyróżnienie. To kolejne potwierdzenie, że warto brać udział w takich spotkaniach.
Przyznam szczerze, że wróciło teraz do mnie wiele pozytywnych wspomnień z tego wczesnego okresu moich działań, głównie malarskich i rysunkowych. Śląsk był i jest dla mnie rodzajem matrycy topograficznej i scenografii, z której czerpałem inspiracje: graficzne, malarskie, fotograficzne, rysunkowe. Okres od „plastyka” do warszawskiej ASP mogę podzielić na fazy: malarską, rysunkową i – głównie – graficzną. To na ASP mogłem tworzyć pod okiem prof. Lecha Majewskiego, Piotra Młodożeńca, prof. Mieczysława Wasilewskiego czy prof. Zygmunta Januszewskiego.
MT: Jakie są pańskie inspiracje twórcze?
PP: Tutaj chciałbym dokonać krótkiej analizy moich inspiracji, ponieważ jest ich kilka w zależności od tego, jakim medium się posługuję. Inspiracje graficzne, ilustracyjne czerpię z otaczającego mnie świata, głównie z prozaicznych sytuacji dnia codziennego, które bywają wręcz kuriozalne i bardzo zabawne. Natomiast w przypadku malarstwa czy rysunku moje inspiracje wracają do korzeni, czyli do natury. Często spacer po lesie, brzegiem morza czy w zwyczajnym parku wśród miejskiego zgiełku podpowiada mi, jak rozwiązać dany problem rysunkowy, kompozycyjny czy malarski.
MT: Niedawno na warszawskiej ASP obronił pan doktorat pt. „Analogia wojny – seria podwójnych plakatów” u prof. Lecha Majewskiego. W dysertacji prowadził pan rozważania, w jaki sposób litera (minuskuła karolińska), która powstała jako środek komunikacji międzyludzkiej, w rzeczywistości podkreśla kontrast pomiędzy porozumieniem a konfliktem. Ludzie nie są w stanie się porozumieć, poróżniają się, doprowadzają do wojen. Grafiki zawarte w pracy doktorskiej ukazują negatywne i pozytywne aspekty działania człowieka na osi historii. I tak zestawił pan „Śmierć Świętego Wojciecha w Prusach 997” i „Chrzest Polski 966”, „Pierwszą wojnę światową 1914” i „Teorię względności E = mc2 Alberta Einsteina 1905”, „Zbrodnię katyńską 1940” i „Pierwszy przeszczep serca 1967”, „Wybuch bomby atomowej 1945” i „Lądowanie na księżycu 1969”. Dla mnie są to rozważania czysto filozoficzno-egzystencjalne nad kondycją człowieka i jego humanizmem, do których został wykorzystany plakat jako forma wypowiedzi.
PP: Na wstępie muszę podkreślić, że moja rozprawa doktorska miała charakter pewnego manifestu. Patrząc na aktualne wydarzenia na świecie, idealnie wpasowałem się w tę przykrą narrację. Podobnie było z pracą magisterską „Każdy człowiek jest legalny”, która powstała podczas kryzysu migracyjnego w 2015 r.
Rozprawę doktorską zacząłem od zaprojektowania kroju pisma, które uznaję za podstawę łacińskiej, czyli naszej, komunikacji, nie tylko wizualnej. Zastanawiałem się, jak to jest, że pomimo narzędzia komunikowania się człowiek często nie jest w stanie dojść do kompromisu i zrozumienia drugiego człowieka. Nie znalazłem jeszcze odpowiedzi. Możliwe, że to nasza natura – ranić się nawzajem.
Istotą rozprawy doktorskiej są prace graficzne zestawione parami. Z perspektywy czasu uważam, że każda z prac może opowiadać odrębną historię, co zresztą robi – może prowokować i wzbudzać nawet więcej refleksji niż w parze. Patrząc na aktualne wydarzenia na świecie, myślę, że to się sprawdza.
MT: Pana prace dowodzą, jak silnym i uniwersalnym medium jest plakat. To nie tylko sztuka ulicy, przesiąknięta emocjami, prowokująca, aby przykuć uwagę odbiorcy. Czym dla pana jest plakat? Kim jest jego zleceniodawca?
PP: To prawda, siła plakatu jest nieobliczalna… Do realizacji można przecież wykorzystać rozmaite media: rzeźbę, fotografię, malarstwo, rysunek, tradycyjne techniki warsztatowe, techniki cyfrowe, a nawet ruchomy obraz, co ostatnio widać chociażby na wiatach przystankowych. Nie ukrywam, że plakat to główny środek formalny mojego dialogu z odbiorcą. Projektuję dla dużych instytucji, ogromnych festiwali, ale także dla mniejszych organizacji, które czasami nie mają określonej konwencji identyfikacji czy narracji wizualnej – nazwijmy je non profit – i z mojej perspektywy jest to znacznie ciekawsze. Plakat zawsze był mi bliski. Aspekt komunikowania się, pokazywania, co mnie cieszy, a co smuci, podejmowania społecznych wyzwań i komercyjnych kampanii reklamowych – to uwielbiam w plakacie najbardziej.
MT: Pamiętamy fenomen polskiej szkoły plakatu. Pierwszą okładkę dla „Magazynu Teraz Polska” zaprojektował Jan Sawka i była to jego ostatnia praca przed niespodziewaną śmiercią. Rozmawialiśmy także z Waldemarem Świerzym, Rosławem Szaybo czy Janem Młodożeńcem, którzy tworzyli w czasach, kiedy plakat masowo gościł na ulicach. Dziś wydaje mi się, że plakat artystyczny stał się sztuką elitarną. Dlaczego?
PP: To ciekawe spostrzeżenie, jednak myślę, że zawsze tak było. Teraz po prostu troszkę trudniej zdobyć ciekawe zlecenie – czy związane z identyfikacją wizualną, z ilustracją prasową, czy jakimkolwiek działaniem opartym na sztukach wizualnych. Aktualnie konkurencja jest ogromna – jako nauczyciel i wykładowca obserwuję, ilu uczniów i studentów wybiera specjalizację grafiki. Możliwe, że dlatego możemy nazwać plakat elitarnym. Nie każdemu udaje się ta sztuka.
MT: Czy polski plakat jest na rozdrożu? Jaka jest dziś jego rola? Czy powinien komentować rzeczywistość, żartować, prowokować?
PP: Myślę, że plakat miał i będzie się miał dobrze. Teraz projektowanie bardzo się zmieniło. Łatwy dostęp do narzędzi cyfrowych i oprogramowania sprawia, że plakat kusi. Kusi estetyką! Kiedy ja projektuję nowy plakat, staram się zachować konwencję myśli, jednak wprowadzam inne środki formalne. Stosuję różne metody dojścia do tej jednej, poprawnej formy graficznej. Czasem są to setki rysunków, w różnym formacie i kolorystyce. Nieraz wracam do pierwotnej formy, bardzo efemerycznej, stworzonej na samym początku.
Kiedy rozważamy, jaką rolę pełni dziś plakat, to z pewnością powinniśmy myśleć o funkcji społecznej, czyli komentowaniu, prowokowaniu, drażnieniu i skłanianiu do refleksji.
MT: Ważną formą wypowiedzi artystycznej jest dla pana także identyfikacja wizualna rozmaitych wydarzeń kulturalnych lub społecznych. Mam w pamięci wspaniały plakat z okazji Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego, na potrzeby którego opracował pan indywidualną czcionkę. Czy to prawda, że inspiracją do tej pracy były partytury kompozytora?
PP: Tak, identyfikacja wizualna jest ostatnio jednym z moich głównych wyrazów stylistycznych. Pamiętam font, który powstał na potrzeby festiwalu. Był inspirowany drewnianą czcionką, ale co poniektóre glify musiałem dodać i zaprojektować. Bardzo miło wspominam współpracę z Krzysztofem Pendereckim. To była bardzo ciekawa realizacja projektowa, bo powstało wtedy dużo eklektycznych elementów całości oprawy graficznej. Uwielbiam projektować, kiedy zleceniodawca ma otwartą głowę na niekonwencjonalne rozwiązania. Przyznaję także, że część plakatu z typografią była inspirowana partyturami Krzysztofa Pendereckiego, które dla mnie są graficznymi obrazami.
Zrobiłem już kilkanaście opraw graficznych festiwali, ale nie potrafię wybrać mi najbliższego, z każdym nadal rezonuję i się identyfikuję.
MT: Na zakończenie pozostaje zapytać o najbliższe plany artystyczne.
PP: Z całą pewnością są związane z rozwijaniem moich pasji. W projektowaniu odnalazłem szczęście, którego szukałem. Praca w szkole i na uczelni daje mi dodatkowe bodźce do działania, więc aktualnie żyję w przekonaniu, że jestem tu, gdzie powinienem być, czego każdemu życzę.
---
Piotr Pietrzak (ur. 1991 r. w Sosnowcu) – grafik, plakacista, ilustrator. Absolwent Zespołu Szkół Plastycznych w Dąbrowie Górniczej (grafika warsztatowa). Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (2015), gdzie uzyskał także tytuł doktora sztuki (2025). Wykładowca i nauczyciel.
Artysta ukończył studia na Wydziale Grafiki warszawskiej ASP w Pracowni Grafiki Wydawniczej prof. Lecha Majewskiego, a także kształcił się na Wydziale Malarstwa w Warszawie i Krakowie oraz na Wydziale Sztuki Mediów ASP w Warszawie. Jego prace zdobyły uznanie na wielu międzynarodowych wystawach, a sam Pietrzak jest laureatem 35 międzynarodowych i ogólnopolskich konkursów graficznych. Zdobył wiele prestiżowych nagród, takich jak Srebrny Medal na Międzynarodowym Biennale Plakatu w Chinach, I nagroda w konkursie na plakat Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego czy Grand Prix w konkursie projektowym „Ideografia”. Jego twórczość była prezentowana na międzynarodowych wydarzeniach, w tym na Biennale Plakatu Polskiego w Katowicach, International Poster Biennale in Warsaw oraz Biennale Plakatu w Meksyku, Japonii i Chinach.
Współpracował z wieloma instytucjami kultury, m.in. Polskim Wydawnictwem Muzycznym, Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu, Filharmonią Narodową w Warszawie oraz Stowarzyszeniem Ludwiga van Beethovena. Jest autorem wielu projektów brandingowych prezentowanych na całym świecie. Ilustrator w wielu czasopismach, takich jak „Dziennik Gazeta Prawna” czy „Ruch Muzyczny”.
https://www.facebook.com/piotrek.mikolaj.pietrzak/
https://instagram.com/piotrek.pietrzak_?igshid=NTc4MTIwNjQ2YQ==