O polskich władcach według Waldemara Świerzego
Na pomysł namalowania „Nowego pocztu władców Polski” wpadłem przypadkiem. Był rok 2004, Polska wchodziła do Unii Europejskiej. W programie telewizyjnym usłyszałem słowa młodego chłopaka: „Kiedy Matejko malował poczet królów [...]”. Malował?! Przecież Jan Matejko stworzył cykl ołówkowych rysunków w niewielkim formacie i były one czarno-białe. W ogóle ich nie malował!
Bolesław Krzywousty (Fot. Waldemar Świerzy/Andrzej Pągowski)
Zacząłem odpytywać znajomych. Zdecydowana większość była zdania, że Matejko namalował kolorowe portrety. Niektórzy kojarzyli czarno-białe rysunki, ale uznawali je raczej za szkice wstępne, na podstawie których mistrz stworzył kolorowe portrety, niż za finalne dzieło. W Internecie też można znaleźć kolorowe portrety przypisywane Matejce. Owszem, Matejko marzył o namalowaniu pocztu farbami olejnymi, ale niestety nie udało się mu zrealizować tych planów. Według jego rysunków, w latach późniejszych, kolorowe portrety namalowali inni artyści.
Wtedy pojawiła się myśl, że Polacy zasługują na pełny, kolorowy, autorski poczet swoich władców. Zasługują na galerię namalowaną współcześnie, bardziej nowoczesną w swojej formie plastycznej. Pomyślałem, że stworzenie, a następnie wydanie takiego pocztu mogłoby być narodową lekcją historii. Według mnie wchodziło w grę tylko jedno nazwisko. Waldemar Świerzy. Mój profesor i przyjaciel. Współtwórca polskiej szkoły plakatu, wspaniały grafik, malarz i wykładowca.
Bolesław Szczodry (Fot. Waldemar Świerzy/Andrzej Pągowski)
Już wcześniej współpracowaliśmy przy różnych projektach związanych z tworzeniem portretów. Waldek wykonał wizerunki polskich noblistów, serię portretów reżyserów filmowych, wspaniały portret papieża Jana Pawła II, który został wykorzystany w projektach znaczków i kalendarzy Poczty Polskiej. Poza tym miał na koncie setki portretów znanych ludzi ze świata sztuki i muzyki. Świerzemu pomysł od razu się spodobał. Poprosiłem o sportretowanie dwóch pierwszych władców, ale on wybrał Sobieskiego i Poniatowskiego. Ukazał ich po swojemu: barwnie i dynamicznie. Pokazałem te portrety znajomym i przyjaciołom, innym artystom. Wszyscy byli pod wrażeniem.
Do projektu dołączył historyk Marek Klat, który wziął na siebie troskę o wiarygodność historyczną. Zaczęliśmy szukać partnera, który pomógłby sfinansować przedsięwzięcie. Nawiązaliśmy współpracę z PKO BP i w ciągu dwóch lat powstało 12 portretów, które pokazaliśmy na zamkniętym pokazie w Domu Dochodowym w Warszawie w listopadzie 2007 r. Wystawa zrobiła ogromne wrażenie na zwiedzających. Świerzy, mający w dorobku całą galerię podobizn ludzi bardziej i mniej znanych, zaprezentował zupełnie nowe spojrzenie na naszych władców. Nie ukrywał ich negatywnych cech, nie idealizował urody. Obok dzielnych wojów zobaczyliśmy rzezimieszków, obok rozważnych monarchów – cwaniaczków i prymitywów. Korzystając z najnowszych badań i wiedzy o władcach, artysta stworzył galerię emocjonalnych, pełnych życia postaci.
Jadwiga (Fot. Waldemar Świerzy/Andrzej Pągowski)
Takie zresztą były założenia – nie chcieliśmy epatować szczegółowo oddanymi detalami, chcieliśmy pokazać ludzi z krwi i kości. Z tych pierwszych 12 prac PKO BP wydało kalendarz na 2008 r., później sfinansowało namalowanie kolejnych 12 sylwetek, a potem… zaczęły się kłopoty. Projekt był kilkakrotnie przekładany i zawieszany. W tych trudnych latach wielką pomoc i wsparcie okazał dyrektor Narodowego Centrum Kultury Krzysztof Dudek.
Przez 10 lat, z krótszymi i dłuższymi przerwami, Waldek malował portrety władców w kolejności chronologicznej. Gdy tylko udało się zdobyć fundusze, dzwoniłem i zamawiałem kolejne prace. Dla Świerzego jako twórcy taka sytuacja nie była łatwa. Były momenty zwątpienia. Tracił wiarę, że uda się zakończyć projekt. Wtedy siadaliśmy i rozmawialiśmy. Myślę, że moja niezachwiana wiara i przekonanie, że damy radę, dodawały mu siły. I znowu przystępował do pracy. Były też dramatyczne chwile osobiste. Najbardziej wstrząsnęły mną wydarzenia z listopada 2012 r. Waldek właśnie zaczął malować królową Jadwigę, gdy jego żona Magda zadzwoniła do mnie z Sopotu. Podczas przygotowywania wystawy Świerzy miał wypadek i złamał bark. Tragedia. Dla grafika, w dodatku 80-letniego, złamanie ręki to często wyrok oznaczający zakończenie kariery. Rehabilitacja trwała kilka miesięcy, a potem znowu przyszedł czas na długie dyskusje i przekonywanie mistrza, aby ruszył z robotą, znów zaczął malować. Mając za sobą ponad połowę pracy, bał się, czy da radę wstrzelić się z powrotem w rytm i styl. Pamiętam, z jakim drżeniem serca jechałem, by zobaczyć najnowsze portrety – pierwsze po wypadku. To, co ujrzałem, przeszło moje wyobrażenia. Zobaczyłem przepiękny wizerunek Jadwigi. Namalowany z pasją i potężną siłą. Kiedy otrzymywałem kolejne portrety, coraz lepsze, zażartowałem: „Waldek, może szkoda, że tak późno tę rękę złamałeś…”. Rzeczywiście, po tym wypadku i rehabilitacji zaczął malować szybciej, odważniej i z jeszcze większą pasją. Ale też mieliśmy już pewność, że posiadamy środki na dokończenie całości projektu. Świerzy był w świetnej formie. Portrety powstawały regularnie. Gdy zostały do namalowania jeszcze dwa ostatnie, akurat musiałem wyjechać za granicę. Umówiliśmy się, że odwiedzę Waldka po powrocie. Gdy wróciłem ze Stambułu, dowiedziałem się, że jest w szpitalu. Od tego momentu sprawy potoczyły się szybko. Badania, diagnoza. Nie chcę o tym mówić. Ważne, że zdążyłem się z nim zobaczyć. Rozmawialiśmy o planach po wyjściu ze szpitala. Zaskoczył mnie wyznaniem, że poczet jest skończony. Gdy Świerzy dowiedział się, że musi iść do szpitala, wykonał ostatnie dwa portrety i dopiero potem zgłosił się na oddział.
Bolesław Chrobry (Fot. Waldemar Świerzy/Andrzej Pągowski)
To było nasze ostatnie spotkanie. Waldemar Świerzy zmarł 27 listopada 2013 r. Wiem, że bardzo się cieszył z dokończenia tej pracy. Opowiadał mi z detalami, jak stawiał końcowe kreski na portrecie Poniatowskiego. To była jego ostatnia praca. Umarł kilka dni po sfinalizowaniu trwającego 10 lat projektu, po namalowaniu 49., ostatniego portretu władcy Polski. W ten sposób radość z dzieła zbiegła się ze smutkiem z powodu odejścia wspaniałego człowieka i artysty. „Nowy poczet władców Polski” półtora roku po śmierci Waldemara Świerzego został zaprezentowany publicznie, po raz pierwszy w całości, na Zamku Królewskim w Warszawie.
Waldku, jeżeli gdzieś tam jesteś i malujesz kolejne portrety – dziękuję. Mam nadzieję, że Twoja praca nie pójdzie na marne i że wizerunki stworzone przez Ciebie zawładną wyobraźnią młodych Polaków, Europejczyków, obywateli świata.
Stanisław August (Fot. Waldemar Świerzy/Andrzej Pągowski)
„Nowy poczet władców Polski”, zainicjowany w 2003 r. przez Andrzeja Pągowskiego, został stworzony przez Waldemara Świerzego, wybitnego polskiego grafika i portrecistę. Zawiera 49 portretów władców. Prace organizacyjne, dokumentacyjne i malarskie trwały 10 lat i zakończyły się w listopadzie 2013 r., kilka dni przed śmiercią twórcy. Pomysłodawcą, organizatorem i dyrektorem artystycznym projektu jest Andrzej Pągowski, odpowiedzialny również za finansowanie powstania pocztu oraz jego ekspozycji.
Wystawy „Nowego pocztu władców Polski”
- Zamek Królewski w Warszawie, maj–lipiec 2015 r. Wystawa „Nowy poczet władców Polski. Świerzy kontra Matejko”, na której po raz pierwszy publicznie zaprezentowano 49 sylwetek władców autorstwa Waldemara Świerzego wraz z charakterystykami oraz 42 reprodukcje portretów i pięć oryginalnych rysunków Jana Matejki, wypożyczonych z Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Dodatkowo zaprezentowano monety i banknoty z wizerunkami władców Polski (udostępnione przez Narodowy Bank Polski), a także znaczki i kartki pocztowe z postaciami królów. Na monitorach wyświetlono fotosy z wizerunkami władców w polskim filmie.
- Muzeum Narodowe w Gdańsku, Zielona Brama, listopad 2016–marzec 2017.
- Muzeum Miejskie Wrocławia, Pałac Królewski, sierpień 2017–luty 2018.
- Muzeum Miasta Łodzi, Pałac Izraela Poznańskiego, lipiec–grudzień 2018 r.
Waldemar Świerzy
(1931–2013) – artysta grafik, współtwórca polskiej szkoły plakatu, profesor wyższych uczelni artystycznych. Najwybitniejszy twórca portretów Polaków w ostatnich latach. Sportretował znanych aktorów, reżyserów, a także papieża Jana Pawła II, Czesława Miłosza, Wisławę Szymborską, Krzysztofa Pendereckiego, Henryka Sienkiewicza, Marię Skłodowską-Curie. Autor serii „Giganci Jazzu”.
Andrzej Pągowski
artysta grafik, malarz, autor ponad 1,2 tys. plakatów, licznych rysunków satyrycznych, ilustracji, obrazów, scenografii, projektów wydawniczych. Animator życia kulturalnego, inicjator i organizator wielu akcji kulturalnych i społecznych (m.in. „Służy do grania, nie do zabijania”, „Patrz, jak czytasz. Ilustracje”, „Możesz zdążyć przed rakiem”), uczeń prof. Waldemara Świerzego.
Marek Klat
historyk, dziennikarz, scenarzysta filmowy, doktor nauk humanistycznych. Autor i współautor ponad 60 książek i ponad 800 artykułów o tematyce historycznej.