Nie uważam się za superwoman, ale – jak wiele kobiet – jestem stawiana w tej roli
Moją nieustającą inspiracją jest mój ojciec, prof. Waldemar Okoń, historyk sztuki i poeta.
Pracownia jest moim azylem. Potrzebuję izolacji od codzienności i wielu „wolnych” godzin. Tylko wtedy mogę w pełni skupić się na pracy.
W trakcie malowania zawsze towarzyszy mi muzyka albo podcasty, czasem muzyczne baśnie, których słuchałam w dzieciństwie.
Nie tylko mnie niepokoi kierunek obecnych zmian. Może dlatego coraz więcej ludzi zwraca się ku rękodziełu, ku unikatowym, ręcznie wytwarzanym obiektom.
Z Natalią Okoń-Rudnicką rozmawia Irmina Dubaniowska-Kutek.
Irmina Dubaniowska-Kutek: Natalio, dziękuję za zaproszenie do twojej pracowni. Niewielu artystów decyduje się tak otwarcie pokazać swoje twórcze zaplecze.
Natalia Okoń-Rudnicka: Dla mnie to naturalne. Moja pracownia to miejsce nie tylko pracy, ale i spotkań oraz rozmów, zarówno ze znajomymi artystami, jak i ludźmi spoza świata sztuki.
Natalia Okoń-Rudnicka (NatalyaO). Fot. archiwum własne
IDK: Co najbardziej fascynuje cię w sztuce?
NOR: Historia sztuki i literatura, ale przede wszystkim twórczość sama w sobie – szczególnie malarstwo i szeroko rozumiany design. Stale poszerzam swój warsztat, wykorzystując także techniki multimedialne.
IDK: Ukończyłaś wrocławską ASP na wydziale wzornictwa przemysłowego. Jak te studia wpłynęły na twoją twórczość?
NOR: Początkowo zajmowałam się projektowaniem przedmiotów codziennego użytku, jak klamki czy miksery. Szybko zrozumiałam, że bliższe mi są techniki graficzne, co zadecydowało o mojej pracy dyplomowej. Realizowałam ją w pracowni komunikacji wizualnej prof. Mieczysława Piróga, a aneks malarski – pod opieką prof. Krzysztofa Skarbka i prof. Pawła Jarodzkiego. Ich „antysystemowe” podejście do sztuki, figuratywność, intensywne kolory i prowokacyjne tytuły wywarły na mnie silne wrażenie. Ich pracownie były przeciwieństwem akademickich konwenansów, co wyjątkowo mi odpowiadało.
Wnętrze pracowni artystki i prezentacja jej dzieł. Fot. Natalia Okoń-Rudnicka
Równie cennym doświadczeniem była obserwacja pracy innych studentów, ich różnorodnych osobowości i talentów. Był to czas swobody, bez „dorosłych” zmartwień, które często tłumią wenę. Akademia pozwoliła mi się skupić na sztuce, poznać siebie, wyznaczyć granice, które mogę przekroczyć.
IDK: A kto jest dla ciebie autorytetem?
NOR: Moją nieustającą inspiracją jest mój ojciec, prof. Waldemar Okoń, historyk sztuki i poeta. Jego determinacja, szczerość, otwartość oraz głęboka wrażliwość motywują mnie do twórczego rozwoju. Proces twórczy jest pełen wyzwań, każdy artysta mierzy się z chwilami zwątpienia, a mój ojciec jest dla mnie wówczas podporą.
IDK: A międzynarodowi artyści? Kto wywarł na tobie największe wrażenie?
NOR: Dorastałam w domu pełnym albumów o sztuce, od dziecka inspirowali mnie tacy artyści, jak Henri Matisse, Pablo Picasso, Edward Hopper, Roy Lichtenstein, Tadeusz Kantor czy Władysław Hasior. W sztuce współczesnej szczególnie cenię Biennale w Wenecji – ten festiwal to labirynt wyobraźni, z którego zawsze czerpię nowe inspiracje i emocje, mające wpływ na moją twórczość.
IDK: Jak wygląda twój warsztat pracy?
NOR: Wynajmuję pracownię od miasta Wrocławia, która jest moim azylem. Potrzebuję izolacji od codzienności i wielu „wolnych” godzin. Tylko wtedy mogę w pełni skupić się na pracy. Tworzenie w pośpiechu, z mnóstwem bodźców, zupełnie mi nie wychodzi. Malowanie to nie taśma produkcyjna – wymaga skupienia i pełnego zaangażowania. Zanim zacznę malować, muszę poświęcić co najmniej godzinę na oczyszczenie umysłu, przestawienie się na tryb kreacji. Inspiracje czerpię z otaczającego mnie świata, z codziennych sytuacji, nastrojów społecznych, politycznych. Wszystko, co dostrzegam, stopniowo dojrzewa we mnie, łączy się z popkulturą, filmami, książkami. To swoisty koktajl, który w mojej głowie tworzy puzzle skojarzeń, mające odbicie w moich kompozycjach.
Natalia Okoń-Rudnicka
IDK: Jak przebiega twój proces twórczy?
NOR: Zbieram fragmenty rzeczywistości – fotografie, szkice, obrazy znalezione w sieci – i umieszczam je w folderach na komputerze. Tam dojrzewają, czekając na odpowiedni moment. W głowie kiełkuje już wtedy pomysł na cykl prac, ale rzadko gromadzę obrazy intencjonalnie. Czasem niektóre zdjęcia leżą w folderach latami, by nagle stać się inspiracją. Tworzę kolaże w programach graficznych, a jeśli po kilku tygodniach mają dla mnie nadal siłę wyrazu – przenoszę je na płótno. Tworzę głównie na dużych formatach, więc muszę być pewna kompozycji, zanim zabiorę się za malowanie.
IDK: Tworzysz kilka prac równocześnie czy najpierw kończysz jedną?
NOR: Zwykle pracuję nad jednym obrazem, ale bywa, że musi on „odpocząć”, a ja w tym czasie zaczynam nową pracę. Dużo zależy od terminu wystawy – to on najbardziej mnie motywuje. W trakcie malowania zawsze towarzyszy mi muzyka albo podcasty, czasem muzyczne baśnie, których słuchałam w dzieciństwie.
IDK: Jakiej techniki używasz?
NOR: Preferuję akryl, bo szybko schnie. Olej ma swoje zalety, ale ze względu na ograniczony czas wybieram technikę, która pozwala mi szybko nakładać kolejne warstwy i realizować przemyślane już kompozycje.
IDK: Jaką rolę pełnią w twoich pracach postaci?
NOR: Postaci są kluczowe, często posługuję się ironią i sarkazmem. Dialog między nimi wzmacnia przekaz obrazu, podobnie jak tytuły moich prac. To taka stopklatka, kadr z komiksu. Bohaterowie moich obrazów przypominają postaci z bajek Krasickiego czy La Fontaine’a – to my sami, ze swoimi wadami i pragnieniami. Ich rozmowy to niekiedy mój artystyczny manifest, komentarz do zmian w społeczeństwie XXI w., a także forma autoironii, swoistego autoportretu.
Natalia Okoń-Rudnicka, „Motyle” – z cyklu „Mutacje milczące”, akryl na płótnie, 2008–2010
IDK: Czym są dla ciebie kolor, linia i kompozycja?
NOR: Kompozycja jest absolutnie kluczowa. Najwięcej czasu poświęcam na dokładne rozmieszczenie elementów – nawet drobne przesunięcie może zniszczyć efekt. Czasem nie mogę zasnąć, wiedząc, że coś w kompozycji jeszcze wymaga poprawy. Kolor także jest ważny – lubię intensywne barwy i kontrasty. Na moich obrazach musi się coś dziać.
IDK: Co przekazujesz odbiorcy poprzez swoje prace?
NOR: Obraz to fragment mojej jaźni, cząstka mojej energii i myśli, zamknięta w formie na płótnie. Często bohaterką jestem ja sama, ukryta w postaci cienia czy w realnym portrecie. Nie planuję przekazywać konkretnych idei, to wychodzi naturalnie. Cieszę się, gdy moje prace, przez swoją formę i tytuły, pozostają na dłużej w pamięci odbiorców. To jak w teatrze – obrazy są aktorami, wystawa sceną, a odbiorca próbuje zrozumieć moją wrażliwość.
Natalia Okoń-Rudnicka, „Alien” – z cyklu „Toy’s Voice”, akryl na płótnie, 2020 r.
IDK: Czym dla ciebie jest ilustracja?
NOR: Ilustracja to dla mnie przekształcenie rzeczywistości w świat fikcji, baśni. Pozwala zanurzyć się w magicznym świecie pełnym cudów, gdzie można nadać głos przedmiotom czy zwierzętom, tworząc rzeczywistość bez granic, zależną wyłącznie od wyobraźni. Ważne, by dzieci od najmłodszych lat miały kontakt z ambitnymi, pięknie ilustrowanymi książkami, nawet jeśli nie są one na pierwszy rzut oka łatwe w odbiorze. Ilustracja powinna otwierać nowe przestrzenie wyobraźni, a nie schlebiać odbiorcy.
IDK: Pamiętasz jakieś ilustracje z dzieciństwa?
NOR: Oczywiście! Książki z serii „Poczytaj mi, mamo” miały piękne ilustracje, ale największy wpływ wywarły na mnie rysunki Antoniego Boratyńskiego do „Niekończącej się historii” Michaela Endego, jednej z moich ukochanych książek. Równie ważne były komiksy Grzegorza Rosińskiego, jak „Thorgal” czy „Szninkiel”, oraz prace Janusza Christy, Tadeusza Baranowskiego i Szarloty Pawel. Wpływ na moją estetykę mieli także satyrycy: Sławomir Mrożek, Andrzej Mleczko, Andrzej Czeczot, a obecnie Marek Raczkowski. To oni kształtowali moje podejście do kreski, koloru i ironii w twórczości.
Natalia Okoń-Rudnicka, „Pozbierałam się” – z cyklu „Freak Show”, akryl na płótnie, 2016 r.
IDK: Czy tworzenie ilustracji jest trudne?
NOR: Ilustracja, podobnie jak malarstwo, nie jest trudna, o ile artysta ma pełną wolność. Gdy zaczyna się dostosowywać do gustów odbiorcy czy ograniczeń wydawcy, traci to związek ze sztuką. Sztuka ma skłaniać do refleksji, wywoływać ferment, a nie jedynie cieszyć oko.
IDK: Czy multimedia w sztuce to przyszłość?
NOR: Multimedia od dawna są częścią sztuki współczesnej, współtworząc symbiozę z tradycyjnymi formami. Już od pojawienia się fotografii i filmu artyści eksperymentowali z „efektami specjalnymi”. Dziś technika oferuje niespotykane wcześniej możliwości, ale rodzi też problemy: plagiaty, manipulacje, wykorzystywanie cudzych koncepcji. Rozwój sztucznej inteligencji, choć fascynujący, budzi we mnie raczej niepokój. Mimo to wierzę, że tak jak fotografia nie wyparła malarstwa, tak AI nie zastąpi żywego artysty.
IDK: Czy obawiasz się wpływu sztucznej inteligencji na sztukę?
NOR: Tak, myślę, że nie tylko mnie niepokoi kierunek obecnych zmian. Może dlatego coraz więcej ludzi zwraca się ku rękodziełu, ku unikatowym, ręcznie wytwarzanym obiektom. Multimedia mogą wzbogacić sztukę, ale AI nie wyeliminuje artystów. Sama pracuję nad projektem gry komputerowej, opartej na ilustrowanej książce „Michaś i Księżyc”, którą stworzyłam jeszcze w szkole plastycznej – to mój sposób na połączenie tradycji z nowoczesnymi mediami.
IDK: Projektowanie graficzne to też twoja dziedzina? Trudno się w niej odnaleźć?
NOR: To bardzo wymagająca branża. Na szczęście udało mi się uniknąć pracy w agencjach reklamowych, gdzie wszystko jest robione pod dyktando klienta, często sprzecznie z artystycznymi założeniami. Rynek multimediów jest niezwykle dynamiczny, co wymaga ciągłego doskonalenia, zwłaszcza jeśli chodzi o znajomość programów graficznych. Tempo zmian, które sami sobie narzuciliśmy, jest zdecydowanie za szybkie.
Natalia Okoń-Rudnicka, „Latawiec” – ilustracja do książki „Michaś i Księżyc”, technika mieszana, 2000 r.
IDK: Ale te narzędzia są chyba przydatne?
NOR: Oczywiście, ale tu pojawia się problem – każdy może teraz tworzyć, choć nie każdy powinien. Widać też tendencję do samouwielbienia, z pomijaniem historii projektowania. Wielu twórców myśli, że odkrywa coś nowego, choć podobne idee pojawiały się wcześniej, czasem nawet kilkukrotnie. Mamy masę wspaniałych narzędzi, ale coraz mniej osób docenia fundamenty, które zdobywa się przez lata nauki. Ignorowanie przeszłości wpłynie na przyszłość, także sztucznej inteligencji, która bazuje na tym, co już istnieje. Możemy skończyć w rzeczywistości jak z Lema, gdzie maszyny tworzą sztukę tylko po to, by ją potem przemielić, a nikogo, zwłaszcza maszyn, to nie obchodzi.
IDK: Czy menedżer sztuki jest ważny dla artysty?
NOR: Absolutnie kluczowy. Niewielu artystów potrafi jednocześnie tworzyć i zarządzać swoją karierą. Wiele talentów przepada, bo nie potrafią skutecznie dotrzeć do galerii czy kolekcjonerów. Menedżer pomaga w promocji, organizacji wystaw i – co ważne – zna rynek sztuki, potrafi odpowiednio wycenić pracę artysty i przekonać innych do jej wartości. To wsparcie jest nieodzowne.
IDK: Czy czujesz się superwoman, jak bohaterka twoich prac?
NOR: Nie uważam się za superwoman, ale – jak wiele kobiet – jestem stawiana w tej roli. Świat wymaga od nas działania na wielu frontach. Mój cykl „Superwoman” był reakcją na rzeczywistość. Moje okna wychodziły na szarą elewację, więc postać superwoman stała się kolorowym kontrapunktem, najpierw na płótnie, a później na pracach realizowanych na zamówienie, jako inspiracja dla innych kobiet.
Natalia Okoń-Rudnicka (ur. 1980 r. we Wrocławiu) – artystka działająca pod pseudonimem Natalya O. Ukończyła studia we Wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, na wydziale wzornictwa przemysłowego. Zajmuje się malarstwem, ilustracją, grafiką użytkową i artystyczną oraz uczeniem projektowania graficznego w Liceum Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Stworzyła cykle prac malarskich, takie jak „Mutacje milczące”, „Seeds”, „Sny miasta”, „Freak Show”, „Toy’s Voice”, a także grafiki, kolaże oraz ilustracje do książki „Michaś i Księżyc” Waldemara Okonia. Tworzy w Polsce i Hiszpanii. Jej prace znajdują się w kolekcjach prywatnych i zagranicznych.
Wystawy indywidualne:
„Natalia Okoń – prace”, Centrum Edukacji w Kłodzku (2003);
„PackingGirl!”, Galeria BWA we Wrocławiu (2005);
Międzynarodowe Targi Sztuki w Salzburgu (2005);
„Przypadki Natalii O.”, Galeria na Szewskiej we Wrocławiu (2005);
„Sny miasta”, Galeria Oko w Oławie (2006);
„Poradnik gospodyni domowej”, Centrum Kultury Zamek we Wrocławiu (2006);
„Mutacje milczące”, galeria Patio Młodych, Ratusz Miejski we Wrocławiu (grudzień–styczeń 2010)
„Seeds”, galeria Forum Staniszów, pałac Staniszów (marzec 2013);
„Wielkie żarcie”, Galeria 022, ZPAP Dom Artysty Plastyka w Warszawie (maj–czerwiec 2014);
„Przypadki Karolinki R.”, IdkArt, Galeria 8+ w Warszawie (październik 2014);
„Freak Show”, Mia Art Gallery we Wrocławiu (kwiecień 2016);
wystawa ilustracji, promocja książki „Michaś i Księżyc”, Mia Art Gallery we Wrocławiu (czerwiec 2019)
„Toys' Voice”, Mia na Solnym we Wrocławiu (styczeń 2020);
wystawa zbiorowa „Synonimy”, Galeria „Na zakręcie” OKSiR – w ramach 55. Wisznieńskich Spotkań ze Sztuką (grudzień 2021);
wystawa zbiorowa „Po sztuce”, BWA we Wrocławiu (2022);
zbiorowa wystawa nauczycieli Liceum Sztuk Plastycznych „Konteksty”, Klub 4. RBLOg (marzec 2023);
zbiorowa wystawa zorganizowana przez Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu w ramach Open Eyes WROFestival 2024, galeria Bulvary, Wrocław (październik–listopad 2024).
Inne projekty:
udział w plenerze międzynarodowym i wystawach w Pori w Finlandii, Galeria 8+ i IdkArt (2015);
udział w zwycięskim zespole odpowiedzialnym za działania artystyczne, który przygotował cykl wydarzeń Europejska Stolica Kultury Wrocław 2016;
wystawa zbiorowa w Parlamencie Europejskim w Helsinkach, z cyklu wystaw IdkArt (2018, 2022).