Brakowało mi kontaktu z naturą, przestrzeni, świeżego powietrza
Helena Tataj, ur. 2005 w Warszawie, absolwentka Liceum im. T. Czackiego w Warszawie, studentka II roku fizyki na Politechnice w Eindhoven w Holandii. Uczestniczka misji Lotus AATC (Analog Astronaut Training Center).
Kamil Broszko: W jaki sposób trafiła pani do bazy księżycowej pod Tarnowem?
Helena Tataj: Jestem studentką drugiego roku fizyki stosowanej na Uniwersytecie Technicznym w Eindhoven w Holandii. Latem tego roku odbywałam wakacyjny staż naukowy u prof. Bernarda Foinga z Uniwersytetu w Lejdzie i to on skierował mnie do odbycia tej misji, która była częścią mojego stażu w założonej przez niego firmie LUNEX EuroMoonMars.
Helena Tataj, fot. AATC
KB: Jaki był skład osobowy i cel tej misji?
HT: To była w pełni żeńska misja pod nazwą Lotus, złożona z pięciu uczestniczek różnych narodowości oraz reprezentujących różne środowiska naukowe. Miałam koleżanki z Niemiec, Armenii, Francji (Martyniki) i Meksyku.
Misja Lotus AATC (Analog Astronaut Training Center) jest częścią projektu naukowego prowadzonego przez dr Agatę Kołodziejczyk, adiunktkę Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Celem tego eksperymentu jest zebranie danych dotyczących neurologicznych i behawioralnych zachowań uczestników analogowych misji kosmicznych.
KB: Jak wyglądał dzień w bazie?
HT: Nasza misja trwała tydzień, a codzienność była wypełniona głównie pracą nad własnym eksperymentem. Pierwszego dnia podzieliłyśmy się rolami, jakie miałyśmy pełnić w bazie: komandora, medyka, astrobiologa i oficera do spraw komunikacji. Mnie powierzono obowiązki chemika, choć nie jestem bezpośrednio związana z tą dziedziną nauki, gdyż – jak wspomniałam wcześniej – studiuję fizykę. Ale było potrzebne zinwentaryzowanie wszystkich chemikaliów w habitacie, więc to zrobiłam.
Obowiązywał nas szczegółowy harmonogram dnia, który rozpisano na 16 godzin. Pozostały czas przeznaczony był na sen. Nie miałyśmy wiedzy, jaki jest rzeczywisty czas, ponieważ pierwszego poranka dostałyśmy dyspozycję, aby ustawić zegarki na godzinę 00:00.
Każdego dnia, rano i wieczorem, musiałyśmy wykonać listę rozmaitych pomiarów, w tym własnych pomiarów medycznych, oraz przeprowadzić testy własnej sprawności intelektualnej i fizycznej. Wszystkie dane typu liczba przyjętych kalorii i litrów wypitych płynów, ilość i jakość snu czy aktywności fizycznej musiały zostać wpisane do odpowiedniego arkusza udostępnionego przez AATC. Naszym obowiązkiem było też pisanie codziennych raportów z przeprowadzanych eksperymentów.
Jednym z największych wyzwań był brak dostępu do bieżącej wody, co wiązało się z niemożnością umycia się pod prysznicem, tradycyjnego zmywania naczyń czy chociażby mycia rąk. Musiały nam wystarczyć mokre chusteczki i suchy szampon.
Przez cały tydzień żyłyśmy w pełnej izolacji od świata zewnętrznego. Nie można było wyjść poza habitat. W bazie nie ma okien, a jedyna forma kontaktu ze światem zewnętrznym odbywała się poprzez oficera do spraw komunikacji z centrum kontroli misji.
KB: Jakie eksperymenty naukowe były prowadzone w habitacie?
HT: W habitacie eksperymenty naukowe prowadzone są na dwóch poziomach. Z jednej strony organizatorzy misji badają dane zebrane od uczestników, z drugiej strony uczestnicy misji przeprowadzają swoje badania zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. Przykładowo w ramach naszej misji oficer medyczny, którym była psycholog Jasmin Della Guardia, przeprowadziła ciekawe badanie dotyczące wpływu kaligrafii i poziomu hałasu na analogowych astronautów podczas izolacji. Z kolei mój eksperyment dotyczył badań nad sprawnością techniczną systemu instrumentów, których celem jest osiągnięcie próżni wstępnej.
KB: Jakie są największe minusy życia w izolacji? Jak można niwelować jej negatywne skutki?
HT: Dla mnie największym minusem był brak kontaktu z naturą. Dopiero kiedy wyszłyśmy z habitatu, uświadomiłam sobie, jak bardzo brakowało mi zieleni, przestrzeni i świeżego powietrza. Podczas misji nie miałam żadnych negatywnych doznań, które wpłynęłyby na mnie w istotny sposób, ale powiedziałabym, że to dzięki godzinie sportu, która pomagała rozładować napięcie i pozbyć się stresu.
Z drugiej strony zaskoczyło mnie to, jak bezproblemowe było dla mnie mieszkanie z czterema obcymi osobami na tak małej powierzchni. Tym bardziej, że nie miałyśmy przestrzeni osobistej, a jedynymi miejscami, gdzie można było oddzielić się od innych, były siłownia (godzina dziennie) i toaleta.
KB: Czy chciałaby pani polecieć w kosmos?
HT: Nie jestem pewna. Głównie dlatego, że nie wiem jeszcze, jaką dokładnie karierę zawodową chciałabym realizować po studiach. Nie wykluczam sektora kosmicznego. Bardzo inspiruje mnie kariera dra Sławosza Uznańskiego, polskiego inżyniera, który pracuje w Europejskiej Agencji Kosmicznej i jest częścią grupy przygotowywanej do udziału w misjach kosmicznych.