Nie ma idealnego momentu na debatę o euro
W 2018 r. wyborami samorządowymi rozpoczął się maraton, który zakończy dopiero wybór nowego prezydenta w 2020 r. Nie jest to czas, w którym politycy podejmą rzetelną dyskusję na temat wprowadzenia euro. Muszą wspólnie zrobić to organizacje pracodawców, biznes, organizacje pozarządowe i ekonomiści.
Kolejne kraje przymierzają się do przyjęcia waluty euro. Najbardziej zaawansowana w tych staraniach jest Chorwacja, która niedawno zgłosiła akces do mechanizmu ERM II, czyli „poczekalni” strefy euro. Wymaga on kontroli nad kursem waluty krajowej przed przyjęciem wspólnego pieniądza. Sofia i Bukareszt również mają zamiar pójść w ślady Zagrzebia.
Czym szczególnym różnią się gospodarki Chorwacji, Rumunii czy Bułgarii od polskiej? Jak to jest, że tamtym krajom opłaca się przyjąć euro, a Polska miałaby wyjść na tym jak Zabłocki na mydle? W odpowiedzi wciąż słyszę, że złotówka jest gwarancją naszej suwerenności, a więc i zapewne konkurencyjności naszej gospodarki.
A przecież to w Eurolandzie zapadają istotne decyzje dotyczące europejskiej gospodarki i myli się ten, kto twierdzi, że pozycja wspólnej waluty nie odbija się na warunkach dla polskiego handlu zagranicznego. Na przykład dziś strefa euro żyje debatą na temat potrzeby stymulacji wzrostu gospodarczego. Państwa, które używają wspólnej waluty, mają zdecydowanie większy wpływ na decyzje, które w tej sprawie zapadną, a tym samym na przyszłość wspólnego rynku i europejskiej gospodarki.
Christine Lagarde głośno apelowała do rządu w Berlinie o poluzowanie dyscypliny budżetowej. Według byłej szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego należy prywatnemu biznesowi dać znak do większego inwestowania. List otwarty do niemieckiego rządu w tej sprawie ukazał się niedawno na łamach „Financial Times”. To byłaby duża zmiana dla europejskiej gospodarki. Nie trzeba nikogo przekonywać, że nie tylko liderzy opinii, ale również rządy państw europejskich mogą wpływać na takie decyzje. Łatwiej przyjdzie to z pewnością członkom Eurolandu.
Problem związany z brakiem rzetelnego dyskursu o wprowadzeniu w Polsce euro jest złożony. Z jednej strony politycy unikają rozmów na argumenty na tematy europejskie i globalne, z drugiej strony mamy do czynienia z emocjami i źle pojętym patriotyzmem gospodarczym, który nakazuje bronić krajowej waluty jak niepodległości. Organizacje pracodawców, trzeci sektor i ekonomiści powinni dążyć do nadania dyskusji o wejściu do strefy euro wysokiego priorytetu. Nie należy z tą debatą zwlekać, bo nigdy nie będzie na nią idealnego momentu.
Maciej Witucki
Prezydent Konfederacji Lewiatan