Doświadczony rajdowiec, bardzo doświadczony sportowiec
Z Adamem Małyszem o rajdach, skokach, przedsiębiorczości i planach na przyszłość rozmawia Adam Mikołajczyk.
Adam Mikołajczyk: Zniknął pan trochę z życia publicznego. Co dzisiaj porabia Adam Małysz?
Adam Małysz: Nie zniknąłem. Zajmuję się nadal tym, co mnie fascynuje – rajdami i skokami. Skoczkom staram się jak najwięcej pomagać, uczestniczyć razem z nimi w różnych zawodach, imprezach. Najwięcej czasu zajmują mi jednak treningi w ramach dyscypliny, którą obecnie uprawiam. W trakcie sezonu rajdowego czy konkursów w skokach narciarskich jestem aktywny – sam startuję lub wspieram kolegów. A kiedy sezon się kończy, mniej mnie widać.
Adam Mikołajczyk: Czym był dla pana Rajd Dakar w 2012 r.?
Adam Małysz: Mój pierwszy Dakar to było pewnego rodzaju przetarcie drogi, sprawdzenie, jak wygląda ta impreza – no i wielka przygoda. Zafascynowało mnie, że z jednej strony dostaje się mocno w tyłek, a z drugiej – urzeka magia tego rajdu. Dlatego chce się tam wracać i chce się ścigać.
Adam Mikołajczyk: Jakie kolejne wyzwania stoją teraz przed panem?
Adam Małysz: Jazda cały czas – doskonalenie swoich umiejętności, nabieranie doświadczenia. W tym sporcie bardzo potrzebna jest praktyka, jest niesłychanie trudny, bardzo drogi, również czasochłonny. Dlatego stopniowo wyznaczam sobie etapy rozwoju i cele, do których dążę. Staram się, by owe cele były realne, i trenuję jak najwięcej, aby je osiągnąć.
Adam Mikołajczyk: Swego czasu ogłosił pan taktykę dwóch równych skoków. Czy da się ją zastosować w rajdach?
Adam Małysz: Zawsze tak miałem. Chce się skoczyć dwa dobre skoki, a po cichu myśli się o wyniku. Tak samo jest w rajdach – chce się jak najlepiej wystartować, chce się rywalizować, ale gdzieś w głębi cały czas myśli się o rezultacie. Ja może nie jestem bardzo doświadczonym kierowcą, ale jestem doświadczonym sportowcem. Umiem stawiać sobie cele sportowe i umiem sobie je wywalczyć. Chcę stawiać poprzeczkę najwyżej, jak potrafię. Myślę, że mój rozwój ma dobre tempo i robię postępy – to mnie dodatkowo motywuje.
Adam Mikołajczyk: Jakie są pana odczucia, kiedy będąc na końcu świata i odpoczywając w hotelu po rajdzie, widzi pan w telewizji odnoszących sukcesy Kamila Stocha czy Piotra Żyłę oraz szalejący pod skocznią tłum?
Adam Małysz: Na pewno czuję wielką satysfakcję z tego, że przez lata przyczyniłem się do zwiększenia popularności skoków w Polce i moje osiągnięcia nie poszły na marne. Widzę efekt w postaci chłopaków, którzy dobrze skaczą. Myślę, że skoki narciarskie stały się trochę sportem narodowym w Polsce. Doskonale wiem, że jest granica wieku sportowca, która wyznacza punkt przełomowy, i skoki nie są wyjątkiem. Trzeba zdecydować, czy chce się maksymalnie „ciągnąć” karierę. Ja zawsze marzyłem, żeby zakończyć starty w skokach, kiedy będę dobry. Tak uczyniłem i jestem zadowolony. Na pewno niczego nie żałuję.
Adam Mikołajczyk: Czy zastanawiał się pan nad założeniem własnego biznesu? Też bywa wyzwaniem i też może dostarczać adrenaliny, choć może innego rodzaju niż w sportach.
Adam Małysz: Raczej myślałem o tym, żeby być terenem. Na pewno bardzo chętnie pomagam chłopakom i może to jest moja rola. Kiedyś chciałem założyć szkółkę talentów dla młodych skoczków – myślę, że wciąż jest to realna perspektywa. Walczyłem o to, żeby powstały najmniejsze skocznie w Wiśle, i udało się, zostaną wybudowane. Ale na razie przede wszystkim jestem mocno zaangażowany w rajdy, którym poświęcam bardzo dużo czasu, co ogranicza jakiekolwiek inne działania. Skoki pozwoliły mi zarobić jakieś pieniądze, dzięki nim nigdy nie wpadłem w kłopoty finansowe. Nagłe pieniądze to zawsze jest jakieś ryzyko. Ja starałem się być bardzo konsekwentny w swoim finansowaniu czy wydawaniu pieniędzy. A w sporcie, który obecnie uprawiam, muszę być szczególnie kreatywny i przedsiębiorczy, aby efektywnie gospodarować środkami, które dostaję od sponsorów, i jak najlepiej je wykorzystać. Jest to również o tyle wymagające zadanie, że w sportach motorowych nie ma górnej granicy finansowania.
Adam Mikołajczyk: Otrzymał pan w swojej karierze wiele rozmaitych nagród, również pozasportowych, m.in. nagrodę w Konkursie „Wybitny Polak” od Fundacji „Teraz Polska”. Czym są dla pana takie wyróżnienia?
Adam Małysz: Dostałem bardzo wiele różnych nagród, niektóre nawet nie były związane z tym, co robię, tylko bardziej z popularnością. Nigdy jednak nie zwariowałem i nie zmieniłem się. W zawodowe uprawianie sportu trzeba włożyć ogromny wysiłek i jest się docenianym za sukces. Natomiast wszelkie wyróżnienia są dla mnie wartością, również pozasportowe. Są ważne, bo człowiek zostaje doceniony z trochę innej perspektywy – za to, jaką jest się osobą i jak ciężkie wyzwanie jest się w stanie podjąć.