Zaufanie jest fundamentalną częścią kultury

  • ATELIER DE MOMO/ SELENA
    ATELIER DE MOMO/ SELENA

O antycznych źródłach zaufania w biznesie, pękaniu świata i końcu globalizacji, jaką znamy, oraz o książce, którą warto kupić bliskim pod choinkę, z Krzysztofem Domareckim rozmawia Kamil Broszko.

Kamil Broszko: Jaka jest rola zaufania w biznesie?

Krzysztof Domarecki: Kultura europejska opiera się na zaufaniu od ponad 2 tys. lat. Prawo rzymskie w części dotyczącej – jak byśmy dziś powiedzieli – stosunków gospodarczych przede wszystkim odwoływało się do kontraktu i wzajemnych zobowiązań stron oraz dotrzymywania danego słowa. Stąd słynna rzymska zasada pacta sunt servanda (łac. umów należy dotrzymywać), która uformowała stosunki w gospodarce aż do dziś. W biznesie rola zaufania jest fundamentalna. Bez niego gospodarka byłaby o wiele mniej rozwinięta. Ufamy zarówno dostawcy mleka – że jest ono dobre, zdrowe i nie zawiera żadnych chemikaliów – jak i dystrybutorowi aut czy sprzętu AGD. Jesteśmy również obdarzani zaufaniem, kiedy na przykład zaciągamy kredyt w banku. Przyszłość stosunków gospodarczych będzie zależała od zaufania. Jest ono nie tyle elementem biznesu, co jego fundamentem i częścią kultury. A biznes jest zależny od kultury, nie może funkcjonować samodzielnie, tj. w oderwaniu od niej. W związku z tym, jeśli w jakikolwiek sposób niszczymy naszą kulturę i dziedzictwo Europy, to niszczymy również podstawy naszego biznesu, czyli pomyślności gospodarczej, czego skutki będziemy odczuwać my i przyszłe pokolenia.
Ważnym sposobem stabilizacji stosunków gospodarczych jest wzmacnianie zaufania poprzez rozwiązania instytucjonalne. Podstawą jest stanowienie prawa i jego stosowanie przez sprawnie działający system wymiaru sprawiedliwości. Mamy też inne instytucje wykreowane przez państwo i społeczeństwo, które wzmacniają zaufanie w gospodarce, np. banki. Bankowość jest działalnością silnie regulowaną. Zapewnia całemu społeczeństwu poczucie bezpieczeństwa powierzonych środków. Zdarza się jednak, że system ten nie działa idealnie – tak było w przypadku kryzysu finansowego 2007–2008. Na szczęście w Polsce dobrze działa regulator tego sektora i banki, jak do tej pory, są instytucjami, które nie tylko cieszą się zaufaniem, co potwierdzają rankingi, ale w praktyce wprowadzają wiele procedur, które powodują, że to zaufanie ma trwałe i silne fundamenty. Kolejnym przykładem jest notariusz – przedstawiciel państwa gwarantujący pewność, że umowa została zawarta we właściwej formie, podpisana przez właściwe podmioty. Księgi wieczyste wzmacniają pewność ochrony własności prywatnej, a z drugiej strony – pewność obrotu. Także spółki giełdowe są obciążone znaczną ilością regulacji, aby oferować inwestorom większy poziom zaufania niż spółki prywatne. Są to przykłady, w których kultura zaufania została przekształcona na drodze prawnej w rozwiązania instytucjonalne dające większą stabilność zaufaniu gospodarczemu.

KB: Czy zaufanie może stać się nowym paradygmatem biznesu, czy raczej będziemy obserwowali odejście od zaufania na rzecz innych wartości?

KD: Pod koniec drugiej dekady XXI w. obserwujemy koniec globalizacji, jaką znaliśmy do tej pory. Przez ostatnie 30 lat cieszyliśmy się w miarę swobodnym przepływem osób, towarów, informacji, usług oraz pieniądza. Jednocześnie tak daleko idąca swoboda przepływu wykreowała duże nierówności i napięcia w stosunkach gospodarczych między państwami. Z tych powodów w ciągu ostatnich pięciu lat nastąpiła cała seria pęknięć, które dzielą globalizację na poszczególne bloki. Na naszych oczach tworzy się nowy podział świata, z osią przebiegającą między USA i Chinami. Stany Zjednoczone chcą postawić na relacje bilateralne z całym światem. Nastąpiło i będzie się pogłębiać pęknięcie na linii USA – Europa. Tradycyjnie również Rosja chce prowadzić samodzielną i suwerenną politykę wojskową, gospodarczą, technologiczną, finansową i polityczną. Mamy również świat islamu, który od lat silnie kontestuje porządek euroamerykański i chce być suwerennym graczem na globalnej szachownicy.
W tak popękanym świecie zaufanie w biznesie, zwłaszcza pomiędzy firmami z różnych bloków, będzie erodowało. Będziemy mieć do czynienia z większą ilością napięć, barier oraz ujawnionych konfliktów interesów. Coraz częściej firmy będą zmuszone robić interesy wyłącznie w ramach swojego bloku, ewentualnie z partnerami z innego, w którym poziom napięć nie jest zbyt duży. W sposób naturalny powinna się utrzymać dobra współpraca między Europą i USA. Niemniej jednak ona też będzie obciążona rosnącą ilością regulacji i walkami o charakterze pozataryfowym. Jeśli nałożymy na to konflikt interesów z Chinami i podziały technologiczne, a także podziały na liniach Europa – Rosja, Rosja – Chiny, Chiny – USA, kraje islamu – Europa, wówczas uświadomimy sobie, że pęknięcia te nie sprzyjają budowaniu zaufania w skali globalnej. 

KB: Czy zaufanie do technologii jest dzisiaj ważnym wyzwaniem, szczególnie ze względu na jej coraz większy wpływ na różne aspekty życia człowieka? 

KD: Zaufanie to kwestia kultury, która jest sferą zarezerwowaną dla człowieka. Technologia sama z siebie nie wytwarza kultury, co najwyżej funkcjonuje w oparciu o pewne założenia kulturowe, ale nigdy nie jest całkowicie niezależna od człowieka. Pojęcie zaufania do technologii jest funkcją innego pytania: jak silnie technologia wpływa na człowieka i jak może być używana? Może zostać zastosowana zarówno do dobrych, jak i złych celów. Może służyć człowiekowi, ale też niszczyć jego życie i relacje. Kiedy obserwuję trendy związane z rozwojem technologii w kolejnych 30 latach, z jednej strony wiążę z nim nadzieje, a z drugiej czuję obawę, że ilość nowych rozwiązań i tempo ich wdrażania przerosną nasze możliwości adaptacyjne, czego skutkiem będzie załamanie gospodarcze, a zapewne i jakaś forma kataklizmu społecznego.
Swego rodzaju przekleństwem nowych technologii jest to, że kiedy już powstaną, dążymy do ich błyskawicznego wdrożenia. Należy pamiętać, że technologia to nie tylko nowe produkty czy usługi usprawniające życie, może mieć również szkodliwe skutki, a nawet prowadzić do śmierci. W Europie i częściowo w USA istnieją głębokie i kulturowo zakorzenione narzędzia do ewentualnego blokowania nowych rozwiązań szkodzących człowiekowi. Jednocześnie nie można mieć złudzeń, że działają one wszędzie na świecie. W niektórych krajach Azji można prowadzić dowolne testy, w tym również na ludziach, które nieraz kończą się cierpieniem człowieka, okaleczeniem lub śmiercią, a co gorsza, to wszystko dzieje się przy cichym zezwoleniu państwa. Jednak liczę na to, że wygrają technologie, które kreują wartości dla człowieka czy społeczeństw, a takie, które szkodzą, będą eliminowane.

KB: Czy działalność w biznesie, również polegająca na inwestowaniu w nowe technologie, opiera się na przewidywaniu? A jeżeli tak, to czy stosuje pan jakieś autorskie metody prognozowania i analiz?

KD: Faktem jest, że największe sukcesy w biznesie odnoszą ci, którzy tworzą pewną wizję przyszłości, a później ją realizują. Czy jest to przewidywanie? Częściowo tak, jeżeli przewidywanie polega na postrzeganiu różnych zjawisk, które dzieją się w rzeczywistości, i wyciąganiu właściwych wniosków. Jednak przyszłości przewidzieć nie można. Jesteśmy w stanie co najwyżej spekulować. Należę do tej grupy przedsiębiorców, którzy stoją na stanowisku, że choć przyszłości nie da się przewidzieć, można i należy ją tworzyć. Przyjmując pewne założenia odnośnie przyszłości, zawsze kieruję się dogłębną analizą zjawisk, które występują w otoczeniu gospodarczym, kulturowym, otoczeniu mojej firmy i bliskich mi osób. Na tej podstawie wyciągam wnioski. Z punktu widzenia metodologii jest to mieszanka tego, co Daniel Kahneman nazywa myśleniem szybkim i wolnym. Tworzenie przyszłości musi wykorzystywać narzędzia myślenia wolnego, czyli opartego na zbieraniu faktów i analizie, jak i myślenia szybkiego, które potocznie nazywamy intuicją.

KB: Kto powinien odpowiadać za negatywne skutki wdrożeń innowacyjnych: pomysłodawcy, biznes, państwo czy użytkownicy, czyli społeczeństwo?

KD: Historia rewolucji przemysłowych pokazuje, że za skutki wdrożeń innowacyjnych projektów odpowiadamy wszyscy, ale w różnych proporcjach. Mamy pomysłodawców, innowatorów, którzy wdrożyli nowe produkty czy rozwiązania – kiedyś nazywane wynalazkami – i odnieśli gigantyczny sukces, również w wymiarze społecznym i finansowym. Istnieje też grupa pomysłodawców, którzy zginęli w fazie eksperymentowania. Podobnie w biznesie – są fundusze lub firmy, które odniosły duże korzyści finansowe z wdrożenia nowych projektów lub technologii, są też takie, które w przypadku nietrafionych inwestycji straciły duże pieniądze. To samo dotyczy państwa, społeczeństwa, użytkowników. Wszyscy jesteśmy wspólnotą, jednak w różny sposób partycypujemy w kreowaniu przyszłości, w tym również w tworzeniu wynalazków i ponoszeniu konsekwencji wdrażanych innowacji.

KB: Potężne sektory gospodarki, np. górnictwo, choć nie dzieje się w nich dobrze, nie potrafią przełączyć się na nowoczesność, kreatywność i elementarne zasady zarządzania. Czy ta inercja jest polską specyfiką, jest związana z polityką, a może wynika po prostu z natury człowieka i niechęci do zmian?

KD: Nie tylko w Polsce mamy do czynienia z sytuacją, w której klasa polityczna – bez podziału na rządzących i opozycję – wybrała państwowe zarządzanie tak potężnymi branżami, jak górnictwo i energetyka. W rezultacie obydwie branże są opóźnione technologicznie, mało efektywne, bardzo kosztowne, a przede wszystkim nie wdrażają rozwiązań, które w wielu krajach od dawna funkcjonują z sukcesem. W naszym przypadku właściwym posunięciem byłoby przejęcie tych branż przez polskich przedsiębiorców przy zagwarantowaniu utrzymania kontroli nad tymi obszarami przez polskich inwestorów. Mogłoby się to stać na przykład w ramach funkcjonowania tych spółek w systemie giełdowym.
Kilka lat temu proponowałem rządowi Platformy Obywatelskiej przejęcie kopalń, które zostały skazane na zamknięcie, co kosztowało budżet państwa kilkanaście miliardów złotych. Chciałem uratować 7 tys. miejsc pracy i utrzymać co najmniej dwie z czterech likwidowanych kopalń. Niestety, ani rząd PO, ani Prawa i Sprawiedliwości nie zgodziły się, by polscy przedsiębiorcy zwiększyli efektywność krajowego górnictwa. Przyczyniły się do tego również związki zawodowe. W rezultacie mamy postępującą zapaść. To samo można powiedzieć o energetyce, jednak w tym przypadku odczuwalnymi konsekwencjami będą rosnące ceny energii elektrycznej. 

KB: Czy biznes może odpowiedzieć jakoś na problemy edukacji?

KD: W Europie, w szczególności w Polsce, biznes tylko w małym stopniu może odpowiadać na problemy edukacji. Biznes nie ma władzy ani siły oddziaływania na decydentów w tym zakresie. Od lat obserwuję wysiłki mające na celu zbliżenie akademii i biznesu, ale efekty są mizerne. To dwie oddzielne sfery, a władza nad akademią jest zarezerwowana dla państwa, które posiada odpowiednie środki, oraz dla samych uczonych.

KB: Jaką książkę poleciłby pan Polakom jako prezent pod choinkę?

KD: „Północ i Południe – teksty o polskiej kulturze i historii” autorstwa Marka Cichockiego, wydane przez Teologię Polityczną w 2018 r. Jest to zbiór unikalnych esejów odnoszących się do źródeł polskiej kultury. Marek Cichocki pokazuje, jak bardzo się mylimy, posługując się w myśleniu osią Wschód – Zachód, kiedy tak naprawdę powinniśmy sięgnąć do naszych korzeni, jakimi są kultura i tradycja rzymska.


Krzysztof Domarecki

przedsiębiorca i inwestor, prezes Zarządu Selena FM SA  (globalnego producenta i dystrybutora produktów chemii budowlanej) oraz założyciel Funduszu Inwestycyjnego Fidiasz EVC. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Grupa Selena, której centrala znajduje się we Wrocławiu, jest jednym z trzech największych producentów piany montażowej na świecie, a jej najbardziej rozpoznawalną marką jest Tytan. W skład Grupy wchodzi 30 spółek dystrybucyjnych i produkcyjnych w 16 krajach. Zakłady firmy zlokalizowane są w Polsce, Brazylii, Korei, Chinach, Rumunii, Turcji, Hiszpanii i we Włoszech. Oferta dostępna jest w ponad 70 krajach na całym świecie. W 2018 r. przychody Seleny wyniosły ponad 1,2 mld zł. Za swoje osiągnięcia biznesowe Krzysztof Domarecki otrzymał m.in. Medal Stulecia Odzyskania Niepodległości (w uznaniu za zasługi dla polskiej gospodarki), wyróżnienie w konkursie EY Przedsiębiorca Roku oraz Nagrodę Prezydenta Wrocławia. W kręgu jego pozabiznesowych zainteresowań znajdują się m.in. filozofia, historia i teoria globalizacji.

 

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.