Przywództwo w czasach zarazy
Andrzej Rychard
Epidemia obnaża różne słabości dzisiejszej polityki, gospodarki czy w ogóle instytucji. Zarazem jednak stanowi szansę na ich pozytywną zmianę. Jest sytuacją kryzysową. A kryzysy mają to do siebie, że są zdarzeniami przełomowymi. Oczywiście zmiana, która w ich wyniku zajdzie, nie musi być pozytywna, może być zmianą na gorsze. Może też, co w istocie byłoby pogorszeniem sytuacji, utrwalić nawet stan istniejący.
Kryzys to stan, w którym wiele instytucji przechodzi test i nie wszystkie go zdają. W jego czasach dobrze widoczne stają się kontury i zasady starego porządku. Jak więc wygląda ten dramatyczny test dziś, szczególnie w przypadku Polski?
Najsilniejszemu testowi jest poddane dziś przywództwo, rozumiane w najszerszym sensie. Nie tylko polityczne i nie tylko osobiste. Sprawdzane są również instytucje, których rolą jest jego sprawowanie. I niewątpliwie widać dziś deficyt przywództwa, w Polsce, w Europie, a może i na świecie. Kto poza panią kanclerz Angelą Merkel wygłosił podobnej rangi orędzie do narodu? Wspomniała ona, jak bardzo w czasach epidemii – być może bardziej niż zwykle – ważna jest demokracja. Deficyt przywództwa jest teraz szczególnie niebezpieczny, ponieważ może rozbudzić apetyty rozmaitych autorytarnych pretendentów do prób sięgnięcia po nie. I może to spotykać się z rosnącym na takie przywództwo przyzwoleniem. Trzeba je zatem analizować równolegle z refleksją na temat instytucji. One przecież tworzą ramy powściągające wspomniane apetyty.