Naukowcy o aktualnym stanie pandemii w Polsce
Kim są „super zaraziciele” wyjaśnia prof. Jerzy Duszyński.
Na pytanie, czy społeczeństwo polskie wykazuje odporność krzyżową odpowiada prof. Robert Flisiak.
Zalecenia pandemiczne, wprowadzone w naszym kraju na początku marca miały na celu obniżenie do wartości 1 współczynnika reprodukcji R, który oznacza liczbę kolejnych osób, które przeciętnie zaraża osoba chora.
Prof. Jerzy Duszyński, prezes Polskiej Akademii Nauk 23 maja br. podsumował aktualny stan pandemii w Polsce.
O wpływie współczynnika R na rozwój pandemii
Prof. Duszyński na Facebooku napisał: - Efektem wprowadzonych przed sześcioma tygodniami zaleceń, aby większość społeczeństwa pozostawała w domach, było doprowadzenie do znacznego ograniczenia rozmiarów rozwijającej się wtedy w Polsce epidemii COVID-19. Wartość średniego w skali kraju współczynnika reprodukcji R spadła i utrzymuje się teraz w przedziale 1,02 – 1,04. Oczywiście wielce pożądane byłoby, aby ten współczynnik był niższy od 1,0. Wtedy epidemia COVID-19 wygaszałaby się. Teraz trwa ona od pewnego czasu na tym samym, choć raczej niskim poziomie intensywności.
Skutkiem obostrzeń sanitarnych, zamknięcia wielu branż gospodarki i nakazu do pozostanie większości obywateli w domach stało się to, co nieuniknione – nadszedł kryzys gospodarczy. Zaczęły się też pojawiać pewne symptomy kryzysu społecznego, powodowanego izolacją, obawą o zdrowie i byt ekonomiczny, niepewnością jutra. Po kilku tygodniach izolacji rząd, wzorem gospodarek światowych, zaczął luzować restrykcje dla obywateli i biznesu i stopniowo przywraca do funkcjonowania kolejne branże z zachowaniem reżimu sanitarnego. - Jeśli nie zachowamy ostrożności współczynnik reprodukcji może znowu groźnie podskoczyć. – przestrzega prof. Duszyński i podkreśla - Jeżeli osiągnie on wartość 1.2 – 1.3, sytuacja epidemiologiczna stanie się znowu bardzo poważna, a liczba osób zarażonych będzie gwałtownie rosnąć i staniemy ponownie przed dramatyczną decyzją, czy nie skierować do domów dużą część społeczeństwa, zamknąć szkoły, uczelnie, restauracje, salony fryzjerskie.
Epidemia koronawirusa SARS-CoV-2 ma różny przebieg, w zależności o gęstości zaludnienia. Wsie i małe miasta są zdecydowanie mniej narażone od dużych aglomeracji, w których mamy do czynienia z natężeniem kontaktów międzyludzkich w handlu i transporcie publicznym. - Ale poza zróżnicowaniem przestrzennym, epidemia COVID-19 w fazie, z którą mamy teraz do czynienia w Polsce, ma jeszcze jedną swoistą cechę. Współczynnik transmisji R poszczególnych osób wydaje się być bardzo różny. – zwraca uwagę profesor Duszyński w swoim wpisie na FB.
Kim są „super zaraziciele”
Profesor Jerzy Duszyński wyjaśnia: - To osoby, które mają niezwykłą zdolność do zarażania innych osób. Szacuje się, że za 80% przypadków COVID-19 odpowiada jedynie 10% chorujących. W przypadku „super zarazicieli” wartość współczynnika transmisji może wynosić od 2.0 do nawet 8.0, podczas gdy, dla wielu innych zarażonych wartość tego współczynnika może być równa zeru. Nie do końca jest jasne, co sprawia, że dana osoba przechodząca COVID-19 staje się „super zarazicielem”. Czy jest to szczególnie obfite emitowanie z ich wydechem aerozolu pełnego wirusów, czy nawyk podnoszenia głosu, a może niezwykle wysoka liczba wirusów w ich oddechu? Tak czy owak, „super zaraziciele” sprawiają, że epidemia może nagle wybuchnąć w miejscach, gdzie przebywali oni z innymi osobami przez nieco dłuższy czas.
O ogniskach pandemicznych, czyli o współczynniku k
Pandemię opisuje się za pomocą współczynnika transmisji R oraz współczynnika rozproszenia k, który uwzględnia prawdopodobieństwo powstania ognisk epidemii. Takie ogniska są obserwowane na całym świecie. W Polsce mamy do czynienia z tym zjawiskiem ostatnio w śląskich kopalniach i w wielkopolskiej fabryce mebli. Te ogniska nie są jednak jeszcze szczegółowo przebadane. Profesor Duszyński przytacza dwa przykłady ze świata, które są szczegółowo opisane w literaturze.
- W dniu 16 lutego br. jedna z uczestniczek spotkania w Kościele Shincheonji w południowo koreańskim mieście Daegu czuła się źle. Dolegały jej zapalenie gardła i gorączka. 17 lutego zdiagnozowano u niej COVID-19. Ponieważ w Korei nadawano numery kolejno zdiagnozowanym osobom stała się ona pacjentem 31. Z niezwykłą starannością rekonstruowano też wszystkie kontakty osób z potwierdzoną chorobą COVID-19 u kolejnych osób. W przeciągu kilku dni setki osób uczestniczących w kongregacji kościoła Shincheonji zachorowało, a 4 maja doliczono się aż 5,212 przypadków COVID-19 wywodzących się z tego ogniska.
- W kościele w Mount Vernon, 10 marca br. 61 osób przez 2.5 godziny radośnie ćwiczyło chóralny śpiew. Tylko jedna z tych osób tego dnia była lekko niedysponowana. Myślała, że przeziębiła się, nie chciała z tak błahego powodu tracić zajęć chóru. Jednak okazało się niedługo potem, że chorowała na COVID-19. W ciągu kilku tygodni na COVID-19 zachorowało 53 członków chóru, trzy z nich trafiły do szpitala, a dwie zmarły.
Z dotychczasowych analiz wynika, że ogniska COVID-19 wybuchają w zamkniętych pomieszczeniach z dużą liczbą osób, przebywających koło siebie. Tak się sytuacja miała na statkach wycieczkowych, w domach opieki społecznej, szpitalach, kościołach, fabrykach, kopalniach czy więzieniach. Japońscy badacze wykazują, że szansa na zachorowanie jest 19 razy wyższa w zamkniętych pomieszczeniach niż na otwartej przestrzeni. Przed rozprzestrzenianiem się epidemii koronawirusa i pojawianiem nowych ognisk zakażeń ochronić nas może jedynie przesiewowe testowanie społeczeństwa, choćby szybkimi testami kasetkowymi.
Odporność krzyżowa a Covid19
O odporności krzyżowej mówimy, gdy wcześniejsze narażenie układu odpornościowego na jeden patogen np. pasożyta, bakterię wirusa, zmienia reakcję organizmu na inny patogen. Zjawisko to występuje powszechnie w obrębie blisko spokrewnionych gatunków patogenów, ale zdarzają się też przypadki odporności krzyżowej w obrębie niespokrewnionych gatunków. Zjawisko odporności krzyżowej jest wykorzystywane m.in. w przypadku produkcji niektórych szczepionek, które poza działaniem na konkretne prątki mogą uodparniać organizm na patogeny wywołujące inne schorzenia. Tę zależność wykorzystano w przypadku pierwszej szczepionki przeciwko ospie prawdziwej, która była oparta na spokrewnionym z nią, łagodniejszym wirusie ospy krowiej (krowianki). Badania pokazywały, że osoby zaszczepione wirusem krowianki były również odporne na takie choroby, jak odra, szkarlatyna, krztusiec i kiła.
Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych podkreśla, że koronawirus będzie nam towarzyszył w kolejnych sezonach, podobnie jak to jest w przypadku grypy. Przyznaje przy tym, że prawdopodobnie następne fale epidemii nie będą już miały takiego zasięgu i siły rażenia. A to właśnie z powodu odporności krzyżowej, która może okazać się kluczowa w walce z SARS-CoV-2. - Jeżeli układ odpornościowy wytworzył odporność na te stare, łagodne koronawirusy, to może się okazać, że jest w stanie obronić się albo przynajmniej złagodzić przebieg zakażenia nowym koronawirusem – powiedział prof. Flisiak w rozmowie z "Newsweek Polska". I dodał: - Tylko odpornością krzyżową można wytłumaczyć, że nie choruje 38 mln Polaków, że są rodziny, których członkowie razem przebywali, a jedna lub dwie osoby nie chorują. Ta odporność może być kluczowa dla wygaśnięcia epidemii .
Zalecenia dla Polski na najbliższe miesiące
Na obecnym etapie pandemii profesor Jerzy Duszyński przestrzega przed bagatelizowaniem zagrożenia. - Ciągle jeszcze jesteśmy narażeni na groźbę choroby COVID-19 i najprawdopodobniej tak będzie jeszcze przez kilka miesięcy. Dlatego bezwzględnie należy:
- utrzymywać 2 m. odległości w kontaktach z innymi osobami, nosić maski w miejscach publicznych, często myć ręce, codzienne mierzyć temperaturę ciała,
- zwiększyć testowanie społeczeństwa w kierunku COVID-19,
- monitorować sytuacje w zamkniętych pomieszczeniach, jeśli znajdzie się w nich wiele osób,
- organizować aktywności publiczne na wolnym powietrzu