Jak pandemia przyspieszyła rozwój innowacyjności

  • Fot. Pixabay
    Fot. Pixabay

14 września 2020 r. w trybie online odbyła się trzecia konferencja z cyklu „Innowacyjna gospodarka. Rola polityki ekonomicznej”, zorganizowana przez Wydział Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego przy współudziale Narodowego Banku Polskiego.

Najważniejszym zagadnieniem tegorocznej edycji był model polskiej polityki innowacyjnej. Prowadzący konferencję dr Jarosław Górski z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW w imieniu „Magazynu Teraz Polska” zadał naukowcom i ekspertom kilka pytań o wpływ pandemii na transformację cyfrową i poziom innowacyjności w Polsce. Odpowiedzi udzielili: prof. dr hab. Marzenna Anna Weresa, dyrektor Instytutu Gospodarki Światowej w Szkole Głównej Handlowej; dr hab. prof. UW Katarzyna Śledziewska, dyrektor zarządzający DELab UW; dr Maciej Pietrzykowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu i Szymon Ciupa, doradca sektorowy w Związku Miast Polskich.

Jarosław Górski: Zacznijmy nasze rozważania od ustalenia stanu faktycznego. Polska, niestety, nie zalicza się do liderów innowacyjności.

Marzenna Anna Weresa: Jesteśmy tzw. umiarkowanymi innowatorami. Zajmujemy dopiero 24. pozycję w rankingu państw UE i 38. miejsce w globalnym rankingu innowacyjności. Niestety zwiększa się luka innowacyjna między Polską a światowymi liderami innowacyjności, takimi jak Stany Zjednoczone, Niemcy i Korea Południowa, oraz niektórymi gospodarkami wschodzącymi, np. Chinami. Obserwujemy też stopniowe doganianie Polski przez mniej rozwinięte kraje, m.in. Ukrainę. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, choćby ta, że tylko niewielki odsetek polskich przedsiębiorstw potrafi skorzystać ze wsparcia działalności innowacyjnej ze środków publicznych, w tym z funduszy europejskich, takich jak Horyzont 2020. Równie małe jest zainteresowanie ulgami podatkowymi na działalność badawczą i innowacyjną, przy czym korzysta z nich relatywnie więcej firm z sektora przemysłu w porównaniu do firm usługowych.

JG: Tradycyjne podejście w rozwiązywaniu wyzwań społecznych, takich jak ubóstwo, starzenie się społeczeństw, zmiana klimatu czy problemy regionalnej restrukturyzacji gospodarczej, nie przynosi spodziewanych rezultatów.

MAW: Tak. Nie wystarcza łagodzenie niedoskonałości rynków czy stosowanie dobrych praktyk sprawdzonych w innych krajach, bo takie podejście nie uwzględnia specyfiki lokalnej. Najnowsze badania odnoszące się do polityki wspierającej innowacje podkreślają rolę przedsiębiorczego państwa, któremu przyświeca przede wszystkim idea tworzenia wartości dla społeczeństwa  i realizacji celów zrównoważonego rozwoju. Holistyczne podejście do polityki innowacyjnej polega na rozwiązywaniu konkretnych problemów. Wobec silnego zróżnicowania regionalnego znaczenia nabiera dostosowanie celów i instrumentów polityki do potrzeb lokalnych z uwzględnieniem perspektywy regionalnej. Kluczowa jest również ewaluacja efektów polityki innowacyjnej, szczególnie przydatna w projektowaniu nowych narzędzi polityki.

JG: Nagle świat stanął w obliczu pandemii. W marcu wprowadzono lockdown, który wymusił przejście na pracę zdalną, co z kolei przyspieszyło procesy cyfryzacji.

Katarzyna Śledziewska: Małe i duże instytucje zaczęły wdrażać elektroniczny obieg dokumentów, który do niedawna wydawał się marzeniem ściętej głowy. Automatyzacja rutynowych czynności, dla części firm usługowych i przemysłowych będąca abstrakcją z przyszłości, zaczyna jawić się jako opcja warta inwestycji w kontekście siły roboczej podatnej na zakażenie koronawirusem. Firmy handlowe, dotąd marginalnie korzystające  z kanału online, w panice testują nowe rozwiązania pozwalające im dotrzeć do klientów. Powszechnie zaczęliśmy korzystać z publicznych e-usług i telemedycyny. W efekcie przyspieszył rozwój gospodarki opartej na danych.

JG: Nowe warunki gry premiują te firmy, które podjęły wyzwanie transformacji cyfrowej i potrafią budować wartość dodaną na danych. Ale czym jest transformacja cyfrowa?

KŚ: Transformacja cyfrowa to całościowa i głęboka zmiana organizacyjna i procesowa umożliwiająca czerpanie wartości biznesowej z danych i przekładająca się na personalizację produktów  i usług. Ucyfrowione firmy są bardziej elastyczne, szybciej reagują na nietypowe warunki i kryzysy oraz lepiej dostosowują się do potrzeb klientów. Kiedy rozpoczęła się pandemia, były w stanie szybciej przejść w tryb pracy zdalnej, dlatego że dysponowały nie tylko odpowiednimi rozwiązaniami technologicznymi, lecz także pracownikami o odpowiednich kompetencjach. Tacy pracownicy stają się, obok danych, kluczowym zasobem, na którym przedsiębiorstwa będą budować swoją przewagę.

JG: Zapewne nie chodzi wyłącznie o programowanie czy same kompetencje cyfrowe.

KŚ: Mówimy o kompetencjach przyszłości, które pozwolą nam się odnaleźć w nowej rzeczywistości przesyconej technologią cyfrową. Dzięki nim będziemy wiedzieli, jak zadbać o siebie, swoje cyberbezpieczeństwo, prywatność i prawa. Będą niezbędne  w procesie uczenia się i nabywania nowych umiejętności. Kompetencje przyszłości pozwalają funkcjonować na rynku pracy, w którym większość rutynowych zadań, tych manualnych  i kognitywnych, jest odbierana człowiekowi i oddawana robotom i sztucznej inteligencji. Kompetencje te można podzielić na trzy główne typy: techniczne, poznawcze i społeczne. Same kompetencje techniczne (cyfrowe i inżynierskie) nie zapewnią przewagi w przesyconych technologią środowiskach pracy  w przyszłości. Kluczowe staną się kompetencje poznawcze  i społeczne, obejmujące m.in. umiejętność podejmowania decyzji, krytyczne myślenie, kreowanie, elastyczność poznawczą, empatię, przywództwo i współpracę z innymi. W tym worku jest bardzo dużo elementów.

JG: Kompetencje przyszłości, nazywane często kompetencjami 4.0, pozwolą nam radzić sobie ze zmianami – dzięki nim posiadamy narzędzia do uczenia się przez całe życie.

KŚ: To prawda, ale do tego musimy mieć nową edukację, opartą na innej filozofii, innych celach. Potrzebujemy większej elastyczności i lepszego powiązania między instytucjami edukacyjnymi a pracodawcami, organizacjami pozarządowymi i instytucjami publicznymi w ramach wieloelementowego ekosystemu edukacyjnego.

JG: Prof. Krzysztof Opolski w swoim konferencyjnym wystąpieniu podkreślił, że system edukacji powinien szczególnie kształtować wyobraźnię, która jest czynnikiem warunkującym powstawanie innowacji. Mechaniczne, pamięciowe i bierne nauczanie nigdy nie otworzy olbrzymich perspektyw umysłu i nie zachęci do zmieniania świata. Na szczęście pojawiają się nowe metody nauczania, takie jak edutainment.

Maciej Pietrzykowski: Edutainment to – jak sama nazwa wskazuje – połączenie edukacji i rozrywki. To atrakcyjna metoda, ponieważ wymaga spersonalizowanego uczenia się, zwiększa kreatywność i wizualizację, przekształca klasę konwencjonalną w inteligentną, poprawia interaktywne i oparte na współpracy metody uczenia się, promuje kulturę cyfrową i zapewnia narzędzia technologiczne dla nauczycieli. Jedną z jej odmian jest edukacja filmowa – movie education, polegająca na realizacji procesu dydaktycznego w laboratoriach filmowych, w których studenci piszą scenariusze i realizują je w technice wideo. Muszą zastosować w nich nowo poznane pojęcia w określonych sytuacjach sprzedażowych.

JG: Brzmi to intrygująco. Bez wątpienia metoda ta rozwija kreatywność studentów.

MP: Movie education im się podoba. Zwiększa ich zaangażowanie w proces dydaktyczny i stopień przyswajania wiedzy dzięki bezpośredniej aktywności, podnosi kapitał społeczny poprzez konieczność współpracy w grupie. Pewnym minusem może być nieodzowność posiadania kompetencji z dziedziny edycji wideo, a także doświadczenia w konstruowaniu pouczającej fabuły  w bardzo krótkiej formie filmowej.

JG: To może być jedna z kompetencji przyszłości. Tymczasem w marcu polskie szkolnictwo musiało błyskawicznie przejść na zdalne nauczanie. Jak to się udało, możemy prześledzić na przykładzie miast.

Szymon Ciupa: Niewiele miast miało za sobą takie doświadczenia jak Rzeszów, gdzie dwa lata temu zrealizowano projekt „Innowacyjna edukacja”, w ramach którego każdy z 3,6 tys. nauczyli  i 30 tys. uczniów zyskał dostęp do narzędzi cyfrowych umożliwiających komunikację czy pracę nad dokumentami i prezentacjami oraz do platformy e-learningowej i e-wywiadówki. Zdecydowana większość miast, szkół i nauczycieli nie była przygotowana do prowadzenia lekcji z wykorzystaniem instrumentów cyfrowych. Brakowało rozpoznania dostępnych narzędzi czy platform informatycznych, a także doświadczenia i kompetencji do ich wykorzystywania W dużej mierze jednak, przy znacznym wysiłku osób zaangażowanych w organizację edukacji po stronie miast, nauczycieli, ale i rodziców, udało się te braki nadrobić. Sporym problemem był też fakt, że część uczniów nie posiadała sprzętu komputerowego. W tym wypadku z pomocą przyszły firmy użyczające niewykorzystywany sprzęt oraz Ministerstwo Cyfryzacji, zapewniające szybką ścieżkę finansowania zakupu nowych komputerów.

JG: Kryzys wywołany pandemią koronawirusa z jednej strony pokazał zaangażowanie miast w działania będące obowiązkiem państwa: samorządy wspierały służbę zdrowia, przedsiębiorców i nauczycieli oraz informowały mieszkańców o aktualnej sytuacji epidemiologicznej.  Z drugiej strony obecna sytuacja bezlitośnie obnażyła braki w cyfryzacji usług miejskich i zarządzania miastem. Nasze miasta nie są jeszcze smart…

SC: To prawda. W pierwszym okresie epidemii samorządy musiały błyskawicznie przestawić się na usługi świadczone  z wykorzystaniem technologii informacyjno-komunikacyjnych. Urzędy miast miały niewystarczające doświadczenia i nie były przyzwyczajone do kompleksowej komunikacji i współpracy  z wykorzystaniem narzędzi cyfrowych. Oczywiście nie mam na myśli poczty elektronicznej. Myślę o „stacjonarnej” kulturze pracy, opierającej się na spotkaniach bezpośrednich czy komunikacji służbowej z wykorzystaniem standardowych sposobów przesyłania pism. Dla przykładu – do czasu kryzysu na zamianę spotkania na wideokonferencję udało mi się namówić tylko dwa miasta  z kilkudziesięciu, z którymi współpracowałem. Brakowało sprzętu, nie było możliwości zainstalowania oprogramowania ani chęci. Kryzys wymusił zmianę podejścia, a wiele miast z dnia na dzień zaczęło wykorzystywać zintegrowane platformy komunikacji do organizacji narad online czy wspólnej pracy. Dotyczy to również zdalnego prowadzenia i uczestnictwa w sesjach rad miast. W dużej mierze stało się to dzięki aktywizacji osób, które dobrze radziły sobie z pracą zdalną i technologią ICT.

JG: Podobnie rzecz się ma z e-obsługą mieszkańców i podmiotów gospodarczych.

SC: Kwestia podstawowa to dostępność e-usług publicznych, czyli – mówiąc w uproszczeniu – to, jaki procent spraw można załatwić przez Internet. Ocena obecnego stanu rzeczy nie jest budująca. Nie wdrożono e-usług w odpowiedniej liczbie, o odpowiedniej dojrzałości i ergonomii. Co więcej, często za wdrożeniem e-usług nie poszła pełna cyfryzacja procedury administracyjnej (co nazywam papierowymi e-usługami). Okazało się też, że mieszkańcy czy przedsiębiorcy nie wiedzą o dostępności e-usług i zasadach ich działania. Brakuje bowiem promocji, edukacji odbiorców, ponadto problem tkwi w sposobie projektowania i wdrażania.

JG: Miasta muszą funkcjonować, nawet w warunkach kryzysu. Infrastruktura miejska musi działać niezawodnie.

SC: Wyzwaniem dla miast okazało się zarządzanie procesami  i infrastrukturą, co wymaga dostępu do wielu zbiorów danych oraz współpracy komórek organizacyjnych ze sobą czy z zespołami realizującymi prace utrzymaniowe. W wielu przypadkach utrudniony jest zdalny dostęp do kluczowych danych i narzędzi umożliwiających ich skuteczne stosowanie w utrzymaniu infrastruktury. Często używa się narzędzi, które lata świetności technologicznej mają już za sobą i nie wykorzystują potencjału chmury obliczeniowej. Pociesza fakt, że coraz więcej miast ma świadomość konieczności transformacji cyfrowej. Tak jak Gdynia, która już od kilku miesięcy zarządza infrastrukturą drogową online. Warto zaznaczyć, że Gdynia to miasto bardzo sprawnie funkcjonujące w czasie kryzysu.

JG: Czy polskie miasta zdały egzamin w obliczu kryzysu?

SC: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Należy docenić pracowników samorządowych, którzy byli zaangażowani w przyspieszoną transformację cyfrową swoich urzędów, oraz organizacje wspierające miasta. Polski Fundusz Rozwoju we współpracy ze Związkiem Miast Polskich zorganizował Antykryzysową Platformę Rozwiązań Technologicznych w ramach programu „PFR dla miast”. Ideą tego narzędzia jest łączenie miast i przedsiębiorców na podstawie zgłaszanych przez miasta problemów  i wyzwań technologicznych. W ramach Platformy miasta będą mogły skorzystać ze specjalnych ofert na wykorzystanie rozwiązań technicznych oraz wziąć udział w cyklu webinariów i warsztatów.

JG: Wszystkie te przykłady pokazują, jak ważna jest kompleksowa transformacja cyfrowa miast.

SC: Wielu samorządowców i ekspertów od dawna miało świadomość, że dotychczas najczęściej stosowane podejście do cyfryzacji musi się zmienić. Obecny kryzys uwydatnił wyzwania w tym obszarze, takie jak „papierowe e-usługi”, niewystarczająca zwinność organizacji, ograniczone kompetencje cyfrowe, brak współpracy, koordynacji i holistycznego spojrzenia na miasto jako całość.  Z drugiej strony ostatnie tygodnie pokazały ogromne pokłady motywacji, kompetencji i zaangażowania wielu miast i instytucji w to, aby nasze miasta mimo wszystko działały jak najlepiej. To jest dobry czas, żeby nie tylko rozpocząć dyskusję o tym, jak powinno funkcjonować prawdziwie inteligentne, cyfrowe i odporne miasto, lecz także przystąpić do konkretnych działań mających na celu wypracowanie modelowych rozwiązań, standardów i metod transformacji cyfrowej miast.

 

W tekście wykorzystano fragmenty publikacji „III konferencja nauki i praktyki »Innowacyjna gospodarka. Rola polityki ekonomicznej«. Księga streszczeń”, wydanej przez Wydział Nauk Ekonomicznych UW w październiku 2020 r. Więcej informacji na stronie www.innovation.wne.uw.edu.pl.

 

 

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.