Czy masowe testowanie pracowników (i klientów) na Covid-19 stanie się standardem w polskich firmach?
Już nie tylko perspektywa ograniczenia działalności i potencjalne straty finansowe – ale poczucie społecznej odpowiedzialności sprawia, że firmy coraz częściej decydują się zadbać o bezpieczeństwo swoich pracowników i klientów, finansując cykliczne badania na obecność przeciwciał koronawirusa SARS-CoV-2.
Coraz więcej firm, które finansują swoim pracownikom systematyczne badania umożliwiające wykrycie osób potencjalnie zarażonych koronawirusem SARS-CoV-2 apeluje, by masowe testowanie stało się nowym standardem w obsłudze klienta w dobie pandemii.
Grupa deweloperska Robyg ogłosiła właśnie wprowadzenie systematycznego testowania pracowników biur sprzedaży i budów na obecność przeciwciał wirusa SARS-CoV-2. Testy będą prowadzone dla każdego raz w tygodniu. Dzięki temu zwiększona zostanie ochrona zarówno załogi, jak i klientów firmy.
– Od początku pandemii bardzo odpowiedzialnie podchodzimy do ochrony przed koronawirusem, zarówno pracowników, jak i naszych klientów. Wprowadziliśmy liczne procedury ochronne, zdalne kanały kontaktu. Działamy w oparciu o wszelkie wytyczne GIS. Sprawne i płynne funkcjonowanie firmy wymaga stałej aktywności – nasze budowy pracują nieprzerwanie, podobnie jak biura sprzedaży. W budowie mamy około 6500 mieszkań w 3 miastach – to ogromna struktura. Budujemy także infrastrukturę publiczną, którą bezpłatnie przekazujemy na rzecz miast: w Warszawie most w Wilanowie, w Gdańsku drogi i ciągi komunikacyjne, a w Poznaniu za ponad 20 mln zł zrealizujemy mosty, drogi, ścieżki rowerowe i kładki umożliwiające połączenie z wyspą Ostrów Tumski. Dlatego podjęliśmy decyzję o wprowadzeniu dodatkowych zabezpieczeń w postaci testów na COVID-19 dla pracowników. Dzięki temu zapewnimy im oraz ich rodzinom dodatkową ochronę, a nasi klienci będą mogli bezpiecznie odwiedzać biura sprzedaży i biura obsługi posprzedażowej – w ramach odbiorów mieszkań. Odpowiedzialność jest jednym z elementów naszej kultury organizacyjnej. Dlatego czujemy się zobowiązani, by naszymi działaniami przyczynić się do zmniejszenia transmisji wirusa. Mamy nadzieje, że inne firmy niebawem pójdą w nasze ślady i wprowadzą ten standard również u siebie, co umożliwi jeszcze skuteczniejszą walkę z wirusem – mówi Oscar Kazanelson, przewodniczący rady nadzorczej Grupy Robyg.
Do badania wykorzystywane są certyfikowane testy o wysokiej swoistości, co w połączeniu z profesjonalną obsługą medyczną gwarantuje wysoką skuteczność badania. Systematyczne badania przesiewowe pozwalają wytypować m.in. osoby w początkowej fazie infekcji. Dzięki temu firmy nie tylko zapewniają bezpieczeństwo pracownikom i klientom, ale przez kontrolę liczby zakażeń mają realny wpływ na ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa w populacji.
W kontekście masowego testowania warto wspomnieć o polskim teście genetycznym MediPAN-2G+ FAST COVID. Jest już dostępny na rynku, jest najszybszy wśród obecnie stosowanych, bardzo czuły i stworzony w Polsce. Test opracowała grupa naukowców-wolontariuszy z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu przy wsparciu rządu. Decyzją wicepremiera Jarosława Gowina Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przekazało na ten cel 15 mln zł.
Grupa naukowców-wolontariuszy z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu, w odpowiedzi na problemy z dostępem do testów na koronawirusa rozpoczęła wiosną 2020 roku intensywne prace nad stworzeniem autorskiego testu genetycznego. Jego powstanie to nie tylko osiągnięcie naukowe, ale w sytuacji zamrożenia wielu dziedzin życia gospodarczego, niezwykły wyczyn organizacyjny. Dzięki nawiązaniu współpracy z polskimi firmami, w ciągu kolejnych kilku miesięcy możliwe było przeprowadzenie projektu od etapu kreacji, przez ewaluację i optymalizację procesu, do produkcji na skalę masową. Zaangażowanie rodzimych firm i użycie dostępnych w kraju odczynników pozwoliło obniżyć cenę pojedynczego testu oraz zabezpieczyć potrzeby społeczeństwa w przypadku kolejnej fali pandemii. Projekt uzyskał wsparcie finansowe w wysokości 15 mln zł od Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz 100 tys. zł od samorządu województwa wielkopolskiego.