Siłaczka od startupów
O nowej koncepcji wspierania polskiej innowacyjności, zwrocie z inwestycji w startupy i o tym, czy ważniejsze są pieniądze, czy zmienianie świata, z Elizą Kruczkowską rozmawiają Marzena Tataj i Kamil Broszko.
Marzena Tataj: Spotykamy się w nowej siedzibie Polskiego Funduszu Rozwoju, na ostatnim piętrze znanego warszawskiego budynku CeDeT. Z okien pani gabinetu rozpościera się panorama na Wisłę i Saską Kępę. Na pierwszym planie widać jeden z najstarszych warszawskich neonów – globus Orbisu na kamienicy w Alejach Jerozolimskich. Piękne widoki za oknem, piękne widoki na przyszłość polskich startupów. Jaka jest pani rola w Polskim Funduszu Rozwoju?
Eliza Kruczkowska: Do nowej siedziby przenieśliśmy się dwa dni temu i nadal się urządzamy. W Polskim Funduszu Rozwoju zajmuję się budową ekosystemu innowacji i koordynacją tych działań w ramach programu ds. rozwoju innowacji – jednego z dziesięciu strategicznych programów Grupy PFR. Powstała ona, aby wywołać synergię działań instytucji odpowiedzialnych za wspieranie rozwoju gospodarczego w Polsce i za granicą. To miejsce dialogu, współpracy i racjonalizacji kompetencji. Chodzi o to, aby pracownicy każdej z instytucji wchodzących w skład Grupy (jest nas prawie 2 tys. osób) znali wzajemnie swoje oferty i współpracowali przy tworzeniu nowych produktów i ich promocji skierowanej do klientów (tak nazywamy odbiorców naszych usług). W Grupie PFR jestem odpowiedzialna za nowe innowacyjne firmy, popularnie zwane startupami.
Kamil Broszko: Jaka jest relacja między pojęciami innowacji i startupu? Pytam, bo pani wcześniejsza działalność w organizacji pozarządowej najsilniej kojarzyła się właśnie ze startupami.
EK: Wcześniej pracowałam w fundacji Startup Poland, największej organizacji w Polsce zajmującej się startupami oraz edukacją polityków i samorządowców odnośnie roli innowacyjności w rozwoju społecznym i ekonomicznym kraju. Fundacja wspólnie z dr Agnieszką Skalą z Politechniki Warszawskiej przeprowadza coroczne badanie „Polskie startupy”, które ma na celu monitorowanie ekosystemu startupów i pokazanie trendów w polskiej gospodarce cyfrowej. Startup Poland pod kierownictwem nowej prezes nadal diagnozuje problematykę, pełniąc rolę think tanku. Ja natomiast przeszłam do sfery wykonawczej – budowy ekosystemu. Dzięki temu mam sposobność i obowiązek patrzeć na problematykę szerzej, nie koncentrując się jedynie na aspekcie poznawczym i medialnym. Mówiąc o wsparciu budowy ekosystemu, mam na myśli przede wszystkim wsparcie finansowe poprzez PFR Ventures – pierwszy w Polsce „fundusz funduszy”, który dysponuje kwotą prawie 3 mld zł, przeznaczonych na inwestycje zwrotne w nowe i rozwijające się spółki technologiczne z sektora MŚP poprzez pośredników finansowych, jak fundusze venture capital czy aniołowie biznesu. Obecnie współpracuje z nami 10 funduszy VC, które w naszym imieniu będą bezpośrednio inwestowały w startupy. Planujemy podpisanie umów jeszcze z kilkunastoma.
Z jednej strony zapewniamy kapitał do rozwoju, a z drugiej dbamy o edukację osób indywidualnych. Czasami ludzie przechowują pomysły w szufladzie i nie wiedzą, co zrobić, aby je skomercjalizować. Dlatego wspólnie z Allegro, Fundacją TDJ i Fundacją PFR uruchomiliśmy Szkołę Pionierów – program dla nowych talentów. Wybieramy 50 naszym zdaniem najbardziej obiecujących osób z całej Polski i przez trzy tygodnie poddajemy je intensywnemu szkoleniu przez praktyków z dużych firm technologicznych oraz inwestorów z funduszy działających w tym obszarze. Naszym celem jest wyposażenie tych młodych ludzi w twarde umiejętności związane ze sprzedażą, marketingiem, tworzeniem zespołu i przygotowaniem się do rozmowy z inwestorem. Chcemy również, aby wspólnie z Natalią Hatalską (futurologiem) i Aleksandrą Przegalińską-Skierkowską z Akademii Koźmińskiego (ekspertem ds. sztucznej inteligencji) zastanowili się nad trendami w technologiach. Na koniec szkolenia wybrana przez nas pięćdziesiątka wyjedzie na specjalny, tygodniowy kurs edukacyjny, przygotowany dla nas przez Uniwersytet w Cambridge. Zakwalifikowani do programu „pionierzy” to ludzie w różnej sytuacji życiowej; jedni są studentami, inni pracują zawodowo. Mam nadzieję, że po naszym kursie łatwiej będzie im podjąć decyzję o stworzeniu własnego biznesu technologicznego.
Oprócz tego staramy się pomagać naukowcom w komercjalizacji pomysłów. Do tego służyć ma nasz drugi program Dobry Pomysł, w ramach którego poprzez platformę internetową można zgłosić pomysł, a nasi analitycy biznesowi i eksperci branżowi sprawdzą, czy nie jest już opatentowany i czy jest opłacalny biznesowo. Polska talentami stoi, zatem nic dziwnego, że do pilotażu programu zgłosiło się aż 600 kandydatów, z których wybraliśmy 35 osób. Przygotowujemy je do rozmowy z inwestorem, pomożemy stworzyć tzw. pitch deck, czyli prezentację dla inwestorów, pokażemy, jak założyć działalność gospodarczą, dobierzemy odpowiednie programy dotacyjne (oferowane przez PARP czy NCBR).
MT: Czy działanie PFR w tym względzie nie pokrywa się z rolą NCBR czy PARP?
EK: Działamy komplementarnie. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju to instytucja nadzorowana przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, mająca na celu wspieranie komercjalizacji i transferu wyników badań naukowych do gospodarki. PARP to agencja nadzorowana przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, która wspiera przedsiębiorców sektora MŚP w zakresie pozyskiwania środków finansowych z budżetu państwa oraz funduszy unijnych. A my myślimy o przedsiębiorczości trochę szerzej. Naszym klientem nie musi być naukowiec czy przedsiębiorca, ale każdy, kto ma pomysł. Ponadto nie dotujemy przedsiębiorstwa, ale w nie inwestujemy, licząc na zysk z inwestycji po jakimś czasie. Jesteśmy bowiem instytucją finansową, która w zakresie wspierania startupów działa w modelu publiczno-prywatnym. Oznacza to, że kiedy zespół inwestycyjny posiadający środki prywatne przychodzi do nas z ofertą inwestycyjną, to w zależności od programu może liczyć na dokapitalizowanie inwestycji środkami w wysokości 50–80 proc. wartości funduszu. I to nie poprzez gwarancje czy ubezpieczenia.
KB: Waszymi interesariuszami są praktycznie wszyscy: młodzi ludzie myślący o własnym biznesie, firmy z doświadczeniem, naukowcy, fundusze inwestycyjne. Niemal cała Polska.
EK: Kiedy dwa lata temu pisaliśmy strategię Polskiego Funduszu Rozwoju, podzieliliśmy grupy interesariuszy na sześć kategorii: nowe innowacyjne przedsiębiorstwa, małe i średnie przedsiębiorstwa,duże przedsiębiorstwa, samorządy i sektor publiczny, inwestorzy zagraniczni oraz osoby indywidualne. Zastanawialiśmy się, co już jest dostępne na rynku, a co nowego można komplementarnie zaoferować. Najbardziej dumna jestem z tego, że zdołaliśmy otworzyć tzw. jedno okienko dla innowatora – platformę Startup.pfr.pl.
Po przeprowadzeniu badań wśród młodych ludzi zauważyliśmy, że dla nich nie jest ważne, do której instytucji pójdą po pomoc – chcą po prostu wiedzieć, na co mogą liczyć w sytuacji, w jakiej się aktualnie znajdują. Szukają spersonalizowanej oferty. Podzieliliśmy zatem młodych przedsiębiorców na trzy kategorie. W pierwszej są osoby, które mają pomysł, ale jeszcze nie założyły działalności gospodarczej. To klienci Szkoły Pionierów czy Dobrego Pomysłu. Następnie rozróżniamy zespoły, które są na pośrednim etapie rozwoju, czyli mają już produkt i chcą go rozwijać. Albo jeszcze szukają odpowiedniego modelu biznesowego, zmieniając ścieżkę rozwoju lub sam produkt. Dla tej grupy mamy programy akceleracyjne realizowane przez PARP lub Agencję Rozwoju Przemysłu (dysponującą programami akceleracyjnymi dla branży gier komputerowych, ale też łączącą początkujących przedsiębiorców z dużymi korporacjami). A na tych przedsiębiorców, którzy mają już produkt dobrze osadzony w polskim rynku i zastanawiają się nad wejściem na rynki zagraniczne, czeka oferta Polskiej Agencji Handlu i Inwestycji. Poprzez biura handlowe, m.in. w San Francisco, Toronto, Szanghaju i niebawem w Nowym Jorku, pomagamy wypłynąć na szerokie wody. Dla startupów są to atrakcyjne kierunki. Cała oferta, zawierająca obecnie 100 programów, jest dostępna na portalu Startup.pfr.pl, gdzie prowadzimy użytkownika za pomocą systemu podstawowych pytań, na przykład: na jakim etapie rozwoju jesteś? poszukujesz finansowania czy doradztwa? Niebawem dodamy na platformie panel logowania i wówczas każdy przedsiębiorca będzie mógł założyć konto i otrzymywać powiadomienia o naszych nowych programach. Wtedy będziemy w pełni innowacyjną instytucją wspierającą innowacje.
MT: Bardzo szybko udało się pani stworzyć nowoczesne narzędzie w państwowych strukturach…
EK: Nie byłoby to możliwie, gdyby nie prezes PFR, Paweł Borys, który jest człowiekiem otwartym na innowacyjność i nie waha się słuchać, co mówią milenialsi. Tak żartobliwie nazywany jest mój departament, bo pracuje w nim wielu młodych ludzi, którzy myślą nieszablonowo. Być może wiemy o przedsiębiorcach więcej, bo nie boimy się z nimi rozmawiać. Wsłuchujemy się w ich potrzeby. Nasz portal powstał zaledwie przed rokiem; obserwujemy, jak używają go nasi klienci, poprawiamy, rozbudowujemy. Jesteśmy zwinni w pracy i sami działamy jak startup. A przy tym dużo się uczymy, bo chcemy być jeszcze lepsi.
MT: Zbudować narzędzie komunikacji to jedno, ale zidentyfikować interesariuszy i ich otoczenie biznesowe, określić potrzeby i dotychczasową ofertę, wypunktować jej braki – to wyzwanie na miarę pozytywistycznej siłaczki.
EK: Początki nie były łatwe, bo najpierw musieliśmy sami sobie zaufać i nauczyć się współpracować. Myślę tu o dziewięciu instytucjach wchodzących w skład Grupy PFR: PFR, PFR Ventures, PFR TFI, KUKE, PAIH, PARP, ARP, BGK i BGK Nieruchomości. Postanowiłam organizować cokwartalne spotkania liderów poszczególnych projektów i specjalistów od innowacyjności ze wszystkich dziewięciu podmiotów. Na początku się docieraliśmy, a teraz wszyscy chętnie przychodzą i opowiadają o swoich projektach. Rozbijamy praktyki „silosowości” instytucji w Polsce. PARP na przykład uruchomił program Poland Prize, by pomóc zagranicznym startupom w rozpoczęciu działalności w Polsce. Jego celem jest wykreowanie Polski na kraj pierwszego wyboru prowadzenia działalności w Europie Środkowo-Wschodniej dla zagranicznych startupów. Z kolei, jak już wspomniałam, PFR Ventures ma 3 mld zł do zainwestowania i poszukuje dobrych projektów w Polsce. Dzięki integracji Grupy PFR rozpoczął się proces kompleksowego wsparcia innowatora na wszystkich etapach: pomysłu, edukacji, rozwoju i organizacji oraz inwestycji. Na tym polega przyjazny ekosystem. Ogromna w tym rola minister przedsiębiorczości i technologii Jadwigi Emilewicz oraz ministra inwestycji i rozwoju Jerzego Kwiecińskiego. To oni, niczym „aniołowie innowacji”, likwidują przeszkody i starają się koncyliacyjnie podchodzić do budowania relacji. Tak więc otoczenie sprzyja, a jak mówi prezes Borys, gdy pomysł jest dobry i racjonalny, to pieniądze się znajdą. Więc działamy z zapałem, czując realne wsparcie szefów. Tylko współpraca, otwartość i zaufanie do innych ludzi pozwalają odważnie tworzyć.
KB: Startupy są zjawiskiem globalnym. Narodziły się w USA, ale zawładnęły umysłami obywateli także mniejszych krajów, jak Izrael czy Finlandia. Jak w tym kontekście Polska plasuje się na rynku globalnym? Czy w ogóle warto się porównywać?
EK: I tak, i nie. Warto poznać proces tworzenia instytucji wspierających innowacyjność w innych państwach. Warto też dzielić się własnymi doświadczeniami. I tak dzieje się w przypadku PFR. Na etapie powstawania PFR Ventures wymienialiśmy się wiedzą m.in. z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, Europejskim Funduszem Inwestycyjnym, ze szwedzkim Fund of Funds oraz BPI France, który jest odpowiednikiem PFR we Francji. Z mojej inicjatywy powstał projekt wymiany doświadczeń z innymi ekosystemami w Europie, do którego udało się zaangażować PAIH i PARP. Chcemy pokazać Europie Zachodniej, jak wygląda polski ekosystem innowacji, a także nawiązać współpracę, by w konsekwencji jeszcze lepiej wspierać polskich przedsiębiorców. W tym roku rozpoczniemy współpracę z Wielką Brytanią, Francją i Finlandią. Kiedy za granicą opowiadamy o programie wsparcia startupów Start in Poland, firmowanym przez minister Emilewicz, to kompleksowość tej oferty jest odbierana bardzo pozytywnie. O polskim ekosystemie startupów opowiadałam także w Mińsku, co wzbudziło duże zainteresowanie. Również na Białorusi dostrzega się potencjał rozwojowy innowacyjności.
W zeszłym roku byłam w Paryżu na największej technologicznej konferencji Viva Technology. Widziałam tam stoiska dużych francuskich przedsiębiorstw, jak L’Oréal, Orange czy TGV, które na kilka miesięcy przed wydarzeniem rozpisały konkursy na rozwiązania technologiczne, a ich zwycięzcy w nagrodę mogli wygłosić prezentację podczas konferencji. Z podziwem patrzyłam na wystąpienie przedstawicieli polskich startupów opowiadających o swoich projektach na stoisku TGV. To pokazuje, jak elastycznym i otwartym trzeba być w dzisiejszym świecie gospodarczym. Nie wolno bać się konkurencji, trzeba współpracować, a jednocześnie pilnować własnego interesu. Tak przecież robi premier Macron we Francji, gdzie ingerencje państwowe w gospodarkę są na porządku dziennym.
Wracając do pytania, nie wiem, czy powinniśmy porównywać się z Izraelem. Oni zaczynali swój program Yosma w 1993 r. My mamy zupełnie inną sytuację geopolityczną, gospodarczą, historyczną. Każdy gra swoimi korzyściami. Więc róbmy swoje, nie oglądajmy się na innych, ale też z pokorą podpatrujmy, co robią inni. Namawiamy przedsiębiorców, aby nie obawiali się porażki, ale też by nie byli w stosunku do siebie nadmiernie krytyczni. Ważne, że się uczymy i idziemy w dobrym kierunku.
KB: Da się tworzyć w oparciu o finansowanie z pieniędzy publicznych takie innowacje, aby zwrot z poniesionych nakładów był satysfakcjonujący w sensie ekonomicznym?
EK: Odpowiedź na to pytanie nie może być jednoznaczna, gdyż mamy jeszcze zbyt mało doświadczeń. Z jednej strony ostatni raport NIK pokazuje, że nie do końca wydatki na innowacyjność przełożyły się na wyniki gospodarcze. Według mnie powodem tej sytuacji jest mała absorpcja innowacji przez tradycyjny biznes. Młodzi tworzą innowacje i są gotowi je sprzedawać. Polskie startupy specjalizują się w rozwiązaniach B2B, więc odbiorca, którym jest biznes, musi być gotowy, aby te innowacje wdrażać. Nic nie dzieje się z dnia na dzień. Na początku startupy były takim kwiatkiem do kożucha i występowały głównie jako atrakcja wydarzenia marketingowo-piarowskiego. Jednak teraz coraz częściej słychać o wdrażanych w firmach innowacjach, które przekładają się na realne korzyści finansowe. Jeżeli takich przykładów będzie więcej – na większą skalę otworzy się u nas rynek rozwiązań technologicznych. Musimy nauczyć się sobie nawzajem ufać, współpracować, a potem już cierpliwie czekać na efekty.
KB: A może ostatecznie wszystko jest kwestią zarządzania, tzn. jeśli inteligentnie i rzetelnie zarządza się środkami publicznymi, to efektywność będzie rosła?
EK: Przede wszystkim musimy mieć jasno wytyczony cel i badać efektywność wydatkowanych pieniędzy. Gdy robimy w moim zespole planowanie produktów, to zawsze określamy kluczowe wskaźniki efektywności (tzw. KPI). Musimy wiedzieć, jakie umiejętności nabywa uczestnik naszych programów. Nie chcemy robić raportów dla raportów, ale myśleć o końcowych efektach, które rzeczywiście mają coś zmieniać. Prezes Borys jest finansistą, cała nasza instytucja składa się z ludzi biznesu, którzy z szacunkiem podchodzą do pieniędzy. Ja wywodzę się z niskobudżetowej organizacji pozarządowej i jestem tutaj uważana za centusia, który ogląda dwa razy każdą złotówkę, zanim ją wyda. Bardzo rozważnie wybieramy to, w co inwestujemy i na co wydajemy pieniądze. Nasza praca musi się bronić merytorycznie. Musimy działać z głową, uczciwie, abyśmy każdego dnia mogli spojrzeć w lustro i powiedzieć: pomagamy innym, pozostając wiernymi swoim zasadom. Taka jest moja misja siłaczki.
KB: Czym według pani kierują się twórcy startupów? Wydaje mi się, że nieraz dla nich kwestia zarabiania schodzi na dalszy plan, a kluczowa jest chęć zmieniania świata.
EK: To prawda. Ich mottem jest think big. To bardzo amerykańskie.
KB: Pani zespół też kieruje się zasadą think big przy tworzeniu programów, ocenianiu projektów albo przy wytyczaniu strategicznych kierunków rozwoju całego zjawiska, jakim jest innowacyjność w Polsce?
EK: Bardzo wierzę w teorię środka. Oczywiście myślmy ambitnie – bez tego nie udałoby się uruchomić wielu odważnych projektów. Ale z drugiej strony hołduję teorii małych kroków i pokornego rozwoju, nie inspirują mnie miliony na koncie i nowe ferrari. Wyznaję protestancką etykę pracy – trzeba swoje wypracować, żeby do czegoś dojść. Tak zostałam wychowana i bardzo to szanuję. Przeważnie nie zostaje się milionerem w przeciągu jednej nocy. Świetnie byłoby w Polsce znaleźć innowacyjne rozwiązania, które zmienią świat, ale twardo stąpam po ziemi i wiem, że dużo ich nie będzie. A mały i średni biznes – internetowy czy technologiczny – też musi w Polsce powstawać, tak również da się zarobić pieniądze i rozwijać na innych rynkach. Miejmy więc odważne pomysły, ale też pamiętajmy, że musi się znaleźć na nie klient.
KB: W ostatnim czasie stała się pani twarzą innowacyjności w Polsce. Czy to duży ciężar mierzyć się z codzienną oceną swoich działań?
EK: Działając w ramach fundacji Startup Poland, tworzyłam jako jedna z kilkunastu osób zalążek ekosystemu startupów. Nagle otrzymałam propozycję – albo raczej rzucono mi wyzwanie – aby taki ekosystem ukształtować w Polsce. Podjęłam świadomą decyzję, że chcę owemu wyzwaniu sprostać. Mam w gabinecie wiele dyplomów i bardzo cenię sobie wyróżnienia otrzymane od środowiska startupów. Ale podchodzę do rzeczy z dystansem. Jestem z pogranicza pokoleń X i Y, co jest zaletą, bo rozumiem młodych, ale też potrafię rozmawiać ze starszymi. Wierzę w to, co robię; niektórzy mówią, że jestem autentyczna i dlatego ludzie mi ufają. Kocham swoją pracę i wierzę, że idę w dobrym kierunku. Ale nie robię tego sama. Moją siłą jest zespół i udana współpraca z przeróżnymi ludźmi. Sama niczego bym nie zrobiła!
Eliza Kruczkowska
dyrektor ds. rozwoju innowacji w Polskim Funduszu Rozwoju, koordynator rządowego programu Start in Poland. Poprzednio prezes fundacji Startup Poland, będącej centrum współpracy między firmami startupowymi i ośrodkiem wspierania ekosystemu startupów w Polsce. Specjalistka z zakresu szeroko rozumianego public relations.