Promocja Polski
O nowych wartościach na nowe czasy, roli Polski w świecie i zjednoczonej Europie, przezwyciężaniu podziałów oraz o Solidarności z Prezydentem RP w latach 1990-1995 i laureatem Pokojowej Nagrody Nobla 1983 Lechem Wałęsą rozmawiają Adam Mikołajczyk i Kamil Broszko.
Adam Mikołajczyk: Jakie są Pana Prezydenta przemyślenia nt. roli Polski i Polaków w tym trudnym, zmieniającym się świecie XXI w.?
Lech Wałęsa: Po wielu latach transformacji staliśmy się pełnoprawnym członkiem zjednoczonej Europy i wzorem dla wielu krajów. Odnieśliśmy nieprawdopodobny sukces. Nie możemy jednak spocząć na laurach. Musimy zbudować współpracę na uniwersalnych wartościach. Potrzebujemy nowych struktur i nowych rozwiązań, które będą właściwe na nowe czasy. Wchodzimy w nową epokę. Nie obejdzie się bez reformy systemu demokratycznego i stworzenia nowych mechanizmów kapitalizmu. Polska, będąc ważnym graczem Unii Europejskiej, ma możliwości i środki do wypracowania tych nowych struktur i wartości.
Kamil Broszko: Jakie są największe szanse dla Polski w skali najbliższych 10–20 lat i jakie największe zagrożenia?
LW: Stoimy przed ogromną szansą dogonienia gospodarczo Europy. Przecież w tej chwili jesteśmy jednym z nielicznych krajów, które mają swoją receptę na kryzys. Musimy uporać się z problemami strefy euro, aby impas, jaki mamy obecnie, więcej się nie powtórzył. Drugim wyzwaniem, któremu musimy obecnie sprostać, jest znalezienie sposobów, aby jak najlepiej pomóc krajom dotkniętym przez kryzys. Polska jest i pozostanie w tym nurcie myślenia o Europie. Jeszcze niedawno wydawało się, że żyjemy w dobrych czasach i jako wyjątkowe pokolenie, które przezwyciężyło podziały polityczne na świecie, mamy przed sobą wyłącznie szansę rozwoju i budowania prosperity. Największym problemem wewnętrznym Polski są natomiast pogłębiające się podziały. Niestety dla wielu polityków utrzymanie status quo jest bardzo na rękę, bo są dla nich gwarantem istnienia politycznego.
KB: Czy świat zna i rozumie nasze wewnętrzne problemy i podziały polityczno-ideologiczne? Czy wpływają one na nasz wizerunek międzynarodowy?
LW: Nie jestem przekonany, czy świat jest w stanie zrozumieć nasze wewnętrzne problemy. Trudno wytłumaczyć komuś z zewnątrz sytuację, jaka zapanowała w Polsce po katastrofie pod Smoleńskiem. Wydawało się, że wspólne przeżywanie tej tragedii i głęboki smutek spowodują, że podzielone społeczeństwo będzie w stanie się zjednoczyć. Dzisiaj już mało kto o tym pamięta. Trudno wytłumaczyć obcokrajowcowi, jak to się stało, że niektórzy politycy potrafią tak bezpardonowo i bezpodstawnie oskarżać rząd o jakieś wyimaginowane zbrodnie. Na szczęście nie wpływa to zbytnio na nasz wizerunek międzynarodowy.
KB: Czy Polska jest postrzegana na Zachodzie jako Europa Wschodnia, Środkowa czy po prostu Europa?
LW: Wszystko zależy od rozmówcy. My widzimy siebie jako Europę i taki obraz kraju propagujmy. Położenie może nam teraz tylko pomóc, abyśmy – jako kraj między Wschodem i Zachodem – mogli czerpać z niego korzyści.
AM: Jakie są sposoby na wzmocnienie pozycji Polski w Europie i jej promocję?
LW: Mamy wielkie szczęście, że kryzys obszedł się z nami łagodnie. Możemy i powinniśmy być z tego dumni. Powinniśmy szerzej mówić o naszej recepcie na kryzys. Żałuję, że w czasie naszej prezydencji w Unii Europejskiej tak niewiele miejsca poświęciliśmy walce z kryzysem.
AM: Praktycznie we wszystkich badaniach z ostatnich kilkunastu lat jest Pan Prezydent wskazywany jako najlepiej rozpoznawalna w świecie polska postać (razem z bł. Janem Pawłem II i Fryderykiem Chopinem). Dlaczego nie jest Pan zatem realną twarzą polskiej promocji w świecie, polskiej dyplomacji publicznej?
LW: Nie do mnie to pytanie. Ja staram się robić jak najwięcej. Ciągle podróżuję, prowadzę wykłady, spotykam się, z kim tylko mogę, by jak najlepiej promować Polskę. A fakt, że nie uczestniczę w dyplomacji publicznej… No cóż, taka jest demokracja. Teraz jest czas dla innych. Ja mogę i staram się doradzać, ale sam decyzji w sprawach polityki podejmować nie mogę.
KB: Polska jest postrzegana na świecie jako kraj katolicki. Czy Pan Prezydent myślał kiedyś, że sam się do tego przyczynił?
LW: Jestem wychowany w wierze katolickiej. Nigdy nie obnosiłem się ze swoją wiarą. Uważam jednak, że nad wszystkim, co się dzieje na świecie, czuwa Opatrzność. Moja wiara dała mi siłę do walki, ale jako polityk nigdy nie zasłaniałem się Kościołem.
AM: Kilka lat temu światowej sławy ekspert z zakresu nation brandingu – Wally Olins – określił esencję nowoczesnej tożsamości Polski jako Creative Tension – Twórcza Przekora. Czy to trafna diagnoza?
LW: Polacy faktycznie mają w sobie coś takiego, że zawsze chcą iść pod prąd. Stąd określenie „twórcza przekora” wydaje mi się jak najbardziej trafne. Gdy zakładaliśmy Solidarność, mało kto od razu wierzył w sukces. Rzuciliśmy wyzwanie blokowi sowieckiemu – potężnemu, wielkiemu potworowi. Po naszej stronie było na początku jedynie kilkudziesięciu robotników. Szybko jednak nasze szeregi powiększyły się do 10 mln członków. Marka Solidarność powinna być naszym głównym towarem eksportowym. Trzeba by jednak uporządkować sprawę tego symbolu – to temat na inną rozmowę.
AM: Co Pan Prezydent czuje, gdy dziś słyszy hasło Solidarność?
LW: Dzisiaj to hasło piękne i historyczne – choć, jak mówiłem, wciąż może się Polsce przysłużyć. Słysząc hasło Solidarność, przede wszystkim wspominam rok 1980 i nasze wielkie, sierpniowe zwycięstwo. Dzisiaj jest mi przykro, gdy pod sztandarami Solidarności uprawia się politykę, realizuje prywatne ambicje i interesy, a w większości jej działacze stali się przybudówką partyjną. Solidarność miała łączyć. Dzisiaj niestety już bardziej dzieli, niż łączy.
AM: W związku z wydarzeniami 11 listopada 2012 przetoczyła się przez Polskę dyskusja o patriotyzmie. Czym jest dla Pana Prezydenta nowoczesny patriotyzm, czym się powinien przejawiać?
LW: Świetnym przykładem tego, jak powinien przejawiać się nowoczesny patriotyzm, było Euro 2012. Za każdym razem, kiedy zasiadałem na naszych pięknych stadionach, czułem dumę i niedowierzanie. Podczas mistrzostw pokazaliśmy patriotyzm nowych czasów, patriotyzm radosny, otwarty, bardziej spoglądający w przyszłość i cieszący się chwilą, polskim sukcesem. Pokazaliśmy patriotyzm bez podziału na patriotów lepszych i gorszych. To było coś wspaniałego. Dzisiaj jednak żyjemy w epoce informacji i globalizacji. Musimy przestawić się z dotychczasowego myślenia na poziomie „państwo – kraj” na myślenie „państwo – Europa”. Oczywiście, wciąż ważny jest patriotyzm lokalny, ale musimy wypracować wspólne wartości i nauczyć się cieszyć tym, że jesteśmy wielką europejską rodziną.