Polska na eksport
Polska potęgą eksportową? Do tego droga daleka, a i przyszłość owego scenariusza wielce niepewna. Rzeczywistość staje się coraz bardziej skomplikowana i wiele zmiennych ma wpływ na światową ekonomię i politykę. Lecz być może na owej drodze został wykonany pierwszy krok.
Pierwszy raz od początku lat 90. Polska zanotowała nadwyżkę eksportu nad importem. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego eksport w okresie od stycznia do grudnia 2015 r. wzrósł – w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego – o 7,8 proc. (do 178,7 mld euro), zaś import zwiększył się o 3,9 proc. (do 175 mld euro). W 2015 r., pierwszy raz od 25 lat, mieliśmy dodatni bilans handlowy w wysokości 3,7 mld euro.
Ekspansję polskich towarów za granicą najlepiej widać na przykładzie sklepów spożywczych w Wielkiej Brytanii, sieciówek typu Sainsbury’s czy Tesco. W każdym z nich występuje dział polskich produktów. Rozwiązanie, pomyślane pierwotnie z zamiarem przyciągnięcia polskiej klienteli, już wywołuje spektakularny efekt. Brytyjczycy przekonują się, że wiele polskich wyrobów oferuje im nieznane wcześniej doznania smakowe. Oczywiście nie jesteśmy konkurencyjni dla włoskich makaronów czy hiszpańskiej oliwy, ale mamy swoje nisze, w ramach których stajemy się rozpoznawalni. Według Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi polskimi hitami eksportowymi są m.in. drób, czekolada i papierosy. Porównanie danych z roku 2014 i 2015 wskazuje na dwukrotny wzrost eksportu pszenicy, kawy – o 53 proc., papierosów – o 37 proc., mięsa wołowego – o 20 proc., drobiu – o 16 proc.
Wzrost polskiego eksportu nie jest zmianą nagłą i przypadkową. To systematyczny proces, który należy rozpatrywać z perspektywy dłuższego okresu. W ciągu ostatnich 15 lat zmieniły się proporcje eksportu Polski i jej kluczowych partnerów handlowych. W 2000 r. eksport Niemiec był 17-krotnie wyższy niż Polski, w 2015 r. – niespełna siedmiokrotnie. Eksport Francji w roku 2000 był 10 razy wyższy od ówczesnego eksportu Polski. W 2015 r. Francja wyeksportowała zaś nieco ponad 2,5 raza więcej niż Polska. Podobnie proporcje zmieniały się przypadku takich krajów, jak Włochy, Holandia, Belgia.
Rynki państw rozwiniętych, w tym najbogatszych krajów Unii Europejskiej, są głównym odbiorcą polskich towarów. Generują ogromny popyt, co stwarza szansę, by zaistnieć na nich z konkurencyjną ofertą. Czasem jednak na przeszkodzie stoją problemy natury politycznej. Wystarczy wspomnieć przypadek Ursusa. Polska firma chciała sprzedawać naszym zachodnim sąsiadom ciągniki. Mimo zainteresowania tamtejszych rolników pojawiła się bariera, bowiem niemieccy urzędnicy wymagali od Polaków dodatkowych dokumentów i dopuszczeń (choć producent posiadał uznawane w całej Europie homologacje). Sprawa znalazła swój finał na szczeblu rządowym. Wicepremier Mateusz Morawiecki miał interweniować u niemieckiego wicekanclerza, po czym – jeżeli wierzyć doniesieniom medialnym – sprzedaż ursusów w ojczyźnie Goethego ruszyła z kopyta (zwiększyła się po owej interwencji trzykrotnie, miesiąc do miesiąca).
Tempo wzrostu polskiego eksportu będzie szybsze aniżeli gospodarek rozwiniętych. Równocześnie wzrost naszego eksportu będzie słabszy niż innych państw rozwijających się. Wynika to z kilku czynników: większego popytu wewnętrznego, mniejszej elastyczności wynikającej z rozmiarów rynku, przede wszystkim zaś orientacji geograficznej polskiego eksportu. Odbiorcami polskich towarów są głównie rynki rozwinięte. Natomiast znacznie szybciej niż gospodarki krajów uprzemysłowionych rosną te w krajach rozwijających się. Z tego powodu są one znacznie bardziej perspektywiczne z punktu widzenia rozwoju eksportu. Wynika to z trendów demograficznych, inwestycji na tamtych obszarach oraz pragnieniu posiadania dóbr przez tamtejszych konsumentów. Gospodarki rozwijające się generują popyt na dobra sprowadzane z zagranicy. Nawet pewne ich spowolnienie nie powinno zniechęcać polskich firm do ekspansji handlowej. Najbardziej perspektywicznym rynkiem zbytu będzie Azja. Eksport do krajów tego regionu będzie rosnąć, jednak aby skorzystać na tych trendach, niezbędna będzie zmiana struktury polskiego handlu zagranicznego.
Ten proces już postępuje. W 2015 r. wzrosła sprzedaż towarów na rynki rozwijające się, a stało się tak m.in. dzięki zwiększonemu eksportowi do Turcji (o ok. 30 proc.), Chin (o 9,6 proc.), Meksyku (aż o 80 proc.), do Arabii Saudyjskiej (o 18,6 proc.). Na uwagę w tym kontekście zasługują Chiny. W zbliżenie handlowe między tym krajem i Polską, oprócz samych eksporterów, angażują się również sfery polityczne, w tym poprzedni i obecny prezydent RP.
O tym, jak eksport jest uzależniony od sytuacji politycznej, świadczy przykład Rosji. Eksport do tego kraju spadł w 2015 r. o ponad 30 proc. Ucierpiały na tym całe branże. Obecnie wyzwaniem dla analityków jest próba przewidywania wpływu na eksport wyjścia Wielkiej Brytanii z UE (tzw. Brexit). Zdania są podzielone, natomiast w innej kwestii jest zgoda: im lepsze produkty będą powstawać w Polsce, im lepiej i mądrzej będą promowane, im skuteczniej będziemy kreowali wizerunek kraju za granicą – tym eksport będzie wyższy.
Kamil Broszko