Polonia amerykańska
Polonia amerykańska, podobnie jak diaspory innych narodowości z całego świata w Ameryce, to polscy emigranci zarobkowi lub polityczni osiedlający się za oceanem przez ostatnie 200 lat. Pierwsza emigracja zarobkowa przybywała z nieistniejącej wówczas Polski i obejmowała najbardziej rzutkich i odważnych ludzi z terenów zaborów. Ludzi, którzy potrafili wykazać się wyobraźnią i odwagą pozwalającą podjąć wyzwanie ówczesnych podróży przez ocean.
Dużą część emigracji stanowił y związki małżeńskie – wielu Polaków miało w zwyczaju powracać na jakiś czas do kraju w celu znalezienia sobie żony. Tak w USA pojawiła się moja babcia i tak doszło do narodzin mojej matki w Ohio. Osobom wyjeżdżającym w celach zarobkowych towarzyszyli emigranci polityczni – dawni polscy bohaterowie, jak Tadeusz Kościuszko czy Kazimierz Pułaski, emigracja powojenna, rekrutująca się z polskich sił zbrojnych na Zachodzie, emigracja całego okresu komunizmu, w tym ostatnia duża fala okresu stanu wojennego. Bieżąca legalna imigracja w USA jest ograniczona do przyjazdów członków rodzin i ludzi o wybitnych lub rzadkich umiejętnościach.
Stany Zjednoczone oferowały imigrantom łatwy dostęp do pracy i możliwość szybkiego uzyskania statusu ekonomicznego zapewniającego niezależność; przeszkodą nie był nawet brak znajomości języka, zwyczajów czy kultury. Pracy było dość dla wszystkich, więc łatwo było utrzymać rodzinę. W zamian za to przybywający byli poddawani działaniu tzw. tygla imigracyjnego – asymilacji. W efekcie już drugie pokolenie imigrantów zwykle utożsamiało się z narodowością swoich rodziców tylko pobieżnie, na zasadzie znajomości folkloru, ale bez związków patriotyczno-uczuciowych. Było to wynikiem wykształcenia się bardzo silnego patriotyzmu amerykańskiego oraz słynnego podejścia konstytucji Stanów Zjednoczonych do obywatelstwa. Osoby urodzone na terytorium USA stawały się automatycznie obywatelami amerykańskimi, niezależnie od pochodzenia i obywatelstwa rodziców (zasada ius soli).
Imigranci przybywający do USA przechodzą trudny proces asymilacji. Ameryka jest dla nich – jak mawiał Wańkowicz – nie tyle 20 lat przed Europą, co 20 lat z boku Europy, a bariery kulturowe wynikające z odmiennych sposobów wychowania dzieci i młodzieży w Europie i w Stanach Zjednoczonych są bardzo trudne do pokonania. Nie chodzi tu tylko o język, ale różnice w edukacji i doświadczeniach dorastania po obu stronach oceanu. Najlepszą i jedyną znaną mi metodą nawiązania porozumienia intelektualnego z rówieśnikami w Ameryce jest podjęcie wspólnej nauki (np. studiów), co prowadzi do zacieśnienia więzi międzyludzkich.
Wielu nowych imigrantów może czuć się obco w swojej roli, więc gdy nadarzy się okazja powrotu do Polski, mogą z niej skorzystać. Nie jest to już kwestia tęsknoty za płaczącymi wierzbami i „Panem Tadeuszem” – jak w „Latarniku”. Argumentem dla młodych ludzi będzie raczej perspektywa wykonywania ciekawszej pracy lub polepszenia swojej pozycji społeczno-towarzyskiej. Możliwości związane z wykorzystaniem nowo nabytej wiedzy, umiejętności lub doświadczenia mogą się wiązać z chęcią dokonania czegoś wyjątkowego w swoim kraju. A zatem powroty imigrantów do Polski mogą być nagminne. Szczególnie gdy dostrzegą możliwości działania i gdy stwarza się im zachętę do powrotu, tak jak miało to miejsce w 1989 r. Warto wspomnieć, że przed upadkiem komunizmu najgorszym koszmarem imigranta było znalezienie się w Polsce bez możliwości wyjazdu do USA. Dziś jest inaczej. Powroty mogą wynikać z możliwości uczestniczenia w dziele poprawy demokracji, wolnego rynku, a czasem i polityki macierzystego kraju. Taki sposób myślenia ma właśnie amerykańską genezę. Oczywiście tak rozumianemu patriotyzmowi musi towarzyszyć poczucie, że praca w Polsce przyniesie satysfakcję, a nie frustrację. Dlatego nieustannie należy dążyć do lepszej organizacji państwa, ograniczania biurokracji, rozszerzania wolnego rynku i demokracji. Wysiłki podjęte na tym polu zaowocują falą powrotów współczesnej emigracji do Ojczyzny.
Roman Rewald
Członek Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, partner w kancelarii prawnej Weil, Gotshal & Manges