Nic tak dobrze nie służy krajowi jak prawda
Z Dariuszem Stolą, dyrektorem Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, rozmawia Kamil Broszko.
Kamil Broszko: Często mawia pan, że Muzeum POLIN jest najlepsze w Europie. Pod jakim względem?
Dariusz Stola: Najlepsze to znaczy najlepiej ocenione przez opinię publiczną. W ciągu ośmiu tygodni działalności odwiedziło nas 100 tys. widzów, a szacujemy, że w roku 2015 nasze wystawy obejrzy pół miliona zwiedzających. Przez osiem tygodni od otwarcia wystawy stałej odnotowaliśmy 4 tys. informacji medialnych, głównie prasowych, a wśród nich zaledwie kilka krytycznych. To nas mile zaskoczyło, bo w końcu stosunki polsko - żydowskie na przestrzeni dziejów nie należą do najłatwiejszych, więc można było spodziewać się większej porcji krytyki, a takową można było spotkać jedynie w przestrzeni Internetu. W Europie i na świecie jest kilka wybitnych muzeów żydowskich, choćby w Berlinie, które urzeka równie imponującym budynkiem i wspaniałymi zbiorami, lub Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Jednak nasze muzeum jest wyjątkowe, gdyż nie opowiada historii zagłady, ale pokazuje tysiącletnią historię wspólnego życia społeczności żydowskiej i polskiej. Tragiczne lata 1939–1945 są częścią, a nie całością tej historii. Niestety na świecie częste jest skojarzenie: Polska i Żydzi to getto i Auschwitz. Naszym zadaniem i celem nadrzędnym jest pokazać tę historię w całym jej bogactwie i złożoności.
Fot. Archiwum Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
KB: Czy Muzeum POLIN musi konkurować o widza z Muzeum Powstania Warszawskiego?
DS: Nie musi i nie powinno, gdyż jest przedsięwzięciem komplementarnym. Widz szczerze zainteresowany historią obejrzy oba muzea, natomiast jeżeli przyjdzie na początku tylko do jednego i dowie się, że w pobliżu jest równie ciekawe muzeum, skonstruowane w podobnym, narracyjnym stylu, to z pewnością wybierze się również tam.
Związek obu muzeów pięknie oddały obchody 70. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim. Dwa lata temu przed budynkiem naszego muzeum oraz przed Muzeum Powstania Warszawskiego ustawiono dwa reflektory, których snopy światła skrzyżowały się na niebie. W ten sposób podkreślono fakt, że Warszawa była jedynym miastem w Europie, w którym wybuchły dwa powstania przeciwko III Rzeszy.
KB: Czy chcecie zmieniać świadomość społeczną Polaków w kwestiach niełatwych stosunków polsko-żydowskich?
DS: Jako historycy zdajemy sobie sprawę z rozdźwięku, jaki istnieje pomiędzy wiedzą specjalistyczną a potoczną. I nie chodzi tu tylko o rozmiar wiedzy mierzony liczbą przeczytanych książek, ale o sposób rozumienia historii. Dla historyków jest oczywiste, że dzieje polskich Żydów są częścią historii Polski. Trzeba mieć na uwadze, że w Polsce przedrozbiorowej mieszkała większość wszystkich Żydów na świecie (tzn. większa część niż mieszka we współczesnym Izraelu). W naszym muzeum pokazujemy bogactwo cywilizacji, jaką stworzyli Żydzi polscy, oraz wzajemne przenikanie się kultur różnych grup zamieszkujących dawną Rzeczpospolitą. Ogólna historia Polski jest osnową, na której snuje się wątek historii Żydów w Polsce.
Fot. Archiwum Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
KB: Czy muzeum daje Polsce korzyści wizerunkowe na świecie?
DS: Nie jest naszym celem zajmować się reklamą Polski ani wyręczać w tym powołane do tego agencje rządowe. Ale dzieje się to samo przez się, bo pokazujemy historię fascynującą i wiarygodną. To jest główna przyczyna tak pozytywnego zainteresowania muzeum w świecie. Nasi specjaliści od komunikacji policzyli, że ekwiwalent reklamowy pozytywnych przekazów medialnych z otwarcia muzeum wyniósł 10 mln euro. Wynika z tego, że warto ciekawie opowiadać historię, nie zatajając żadnych, nawet niewygodnych faktów. Dzięki temu można zyskać wiarygodność i szacunek innych. Nic tak dobrze nie służy ludziom i krajom jak prawda.
KB: W publicystyce zagranicznej niejednokrotnie spotykamy się z pojęciem polskich obozów zagłady. Czy macie w planach walczyć z tym zjawiskiem?
DS: Takie sformułowania są zazwyczaj powodowane ignorancją i trafiają się nawet ludziom dobrej woli, na przykład prezydentowi Obamie podczas wygłaszania laudacji na cześć Jana Karskiego w 2012 r. Nasze muzeum, jak każda placówka z pogranicza kultury i nauki, ma za zadanie przeciwdziałać ignorancji. Wystarczy przejść przez nasze galerie, nawet nie zagłębiając się w szczegóły, i od razu będzie wiadome każdemu, nawet niewyrobionemu widzowi, że obozy koncentracyjne w Polsce zbudowali niemieccy okupanci.
Wiedza kształtuje świadomość człowieka i wpływa na ewolucję jego poglądów. Wierzę w siłę prawdy, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że uprzedzenia są czasem silniejsze. Na przykład niektórych antysemitów nie przekonają nawet najbardziej rzeczowe i wiarygodne informacje. Według badań socjologicznych w Polsce około 25 proc. populacji ma uprzedzenia wobec Żydów. Jest więc wielkim zadaniem zmniejszyć tę grupę, pokazując prawdę historyczną zgodną ze stanem badań. Nasza wystawa powstała dzięki współpracy najlepszych specjalistów na świecie: z Polski, Izraela, Stanów Zjednoczonych, Kanady i innych krajów. Siła prawdy działa być może powoli, ale za to nieustannie, podważając uprzedzenia i skłaniając do zadawania pytań.
KB: Muzeum to projekt kolegialny. Czy może pan wymienić najważniejszych autorów tego sukcesu?
DS: Stworzenie muzeum było wielkim przedsięwzięciem intelektualnym, organizacyjnym, finansowym i politycznym. W każdym z tych obszarów udały się rzeczy niemal niemożliwe, a dokonało się to za sprawą wielu ludzi dobrej woli, którym przyświecał cel stworzenia wyjątkowego muzeum i oddania hołdu wielowiekowej historii i kulturze polskich Żydów, zniszczonej w tak okrutny sposób.
Podam może przykład z najwyższego szczebla. Idea stworzenia muzeum była wspierana przez trzech prezydentów Polski, począwszy od Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego, na Bronisławie Komorowskim kończąc, a także trzech kolejnych prezydentów Izraela. Muzeum powstało z inicjatywy Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce i jest bodaj najbardziej udanym projektem partnerstwa publiczno-prywatnego w obrębie kultury. Założycielami muzeum są, obok SŻIH, miasto stołeczne Warszawa oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pierwsze plany powołania muzeum powstawały już w 1995 r., ale wtedy nasz kraj nie był gotowy udźwignąć tak skomplikowanego przedsięwzięcia ani finansowo, ani merytorycznie. Poza tym chyba nie byliśmy jeszcze gotowi do zmierzenia się z czarnymi kartami historii stosunków polsko-żydowskich. Tu wielkie zmiany zaszły w wyniku kilku ważnych, ogólnospołecznych debat historycznych, których owocem jest m.in. umiejęt-ność prowadzenia cywilizowanej dyskusji na wszystkie, także kontrowersyjne i bolesne tematy.
Ministerstwo Kultury i władze Warszawy wybudowały budynek muzeum. W roku 2013 oddano go do użytku. Zaprojektowany przez fińskich architektów, usytuowany obok Pomnika Bohaterów Getta, wzbudził powszechny podziw. Jest piękny i nowoczesny. Stowarzyszenie ŻIH przygotowało wystawę stałą. Dzięki darowiznom otrzymanym głównie od osób prywatnych i fundacji z USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Polski możliwe stało się opracowanie jej projektu merytorycznego, zgromadzenie unikatowej dokumentacji o polskich judaikach, wreszcie zbudowanie i wyposażenie wystawy w eksponaty. W tej chwili muzeum skupia wokół siebie ponad 500 darczyńców (nie licząc osób, które przekazały bezimienne drobne datki). Wśród nich jest najhojniejszy Polak – pan Jan Kulczyk.
Pierwszym dyrektorem muzeum był Jerzy Halbersztadt, który powołał międzynarodowy zespół ekspertów i przyczynił się w wielkim stopniu do opracowania koncepcji wystawy głównej. Wielką rolę w jej tworzeniu odegrała jej dyrektor programowa, prof. Barbara Kirshenblatt-Gimblett. Ona spajała w całość wszystkie powstające galerie, z których każda miała swoich autorów (historyków) i kuratorów odpowiedzialnych za dobór eksponatów. Koncepcję wystawy opracowała brytyjska firma Event Communications, a za pro-jekt plastyczny i wykonawczy oraz realizację była odpowiedzialna polska firma Nizio Design International.
Jak skomplikowany był to proces, świadczyć może choćby projekt i realizacja synagogi, które angażowały ponad 300 osób przez ponad dwa lata. Drewniane synagogi były charakterystyczne dla Polski przedwojennej i choć stało ich na naszych ziemiach około 200, to żadna nie przetrwała II wojny światowej. Realizacja projektu Gwoździec Re!konstrukcja była możliwa dzięki spotkaniu z Handshouse Studio, które specjalizuje się w rekonstrukcjach takich obiektów, oraz wsparciu projektu darowizną 1,5 mln dol. przez filantropkę, Australijkę polskiego pochodzenia, Irene Pletke, której rodzicom udało się uciec z Polski w 1939 r. To mistrzowska rekonstrukcja, wykonana w technice ciesielskiej z XVII w., co było możliwe dzięki cudem zachowanej dokumentacji. Do odtworzenia wybrano synagogę z Gwoźdźca, która jako jedyna z niewielu miała zachowane zarazem zdjęcia i rysunki techniczne więźby dachowej, jak i kolorowe rysunki zdobień. Proces tworzenia tego eksponatu był równie ważny, jak rezultat. Dlatego belki cięto piłą ręczną w skansenie w Sanoku, a farby wykonano według receptur z tamtego okresu.
KB: Jak przez pryzmat muzeum widać współczesną Polskę?
DS: Muzeum POLIN wiele mówi o współczesnej Polsce. W komentarzach publicystów z całego świata dominował podziw, że oto w Polsce otwieramy piękne muzeum opowiadające o historii Żydów, podczas gdy w Paryżu i Berlinie można oglądać zamieszki na tle antysemickim. Okazało się, że potrafimy konstruktywnie współpracować: tworzyć zespoły międzynarodowych specjalistów, wybrać w konkursie i zrealizować piękny budynek, dogłębnie przemyśleć koncepcję muzeum i zgromadzić znaczne środki potrzebne do jej realizacji, zarządzać skomplikowanymi procesami. Wcześniej jeszcze podjęliśmy trud dyskusji na temat historii, w tym jej ciemnych kart. Byli bowiem Polacy Sprawiedliwi wśród Narodów Świata, ale byli też zdrajcy, którzy wydawali Żydów Niemcom, a nawet ludzie zdolni do udziału w masowym mordzie w Jedwabnem. Takie muzeum nie mogłoby powstać ani w epoce PRL-u, ani jeszcze w roku 1995.
Bez historii Żydów historia Polski jest ułomna i niezrozumiała, ale bez historii Polski nie można opowiedzieć historii Żydów. Nasze muzeum ma przypominać, że te historie są nierozdzielne. A że czasami są kontrowersyjne i budzą spór – to dobrze. Dzięki temu historia jest żywa. Najgorzej, jeżeli mamy do czynienia z historią, która już nikogo nie obchodzi. Zresztą powiedziałem panu tak wiele, ale to tylko drobny ułamek tego, co można poznać na wystawie. Dlatego chciałbym zachęcić czytelników: nie wierzcie w to, co mówię, przyjdźcie i sprawdźcie sami!
Fot. Archiwum Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN