Krakowska recepta na sukces
Z Magdaleną Sroką, zastępcą prezydenta Krakowa do spraw kultury i promocji miasta, rozmawia Adam Mikołajczyk.
Adam Mikołajczyk: Czy w Krakowie odczuwa się żal po przegranej (na własnym boisku) rozgrywce o organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2022?
Magdalena Sroka: Igrzyska olimpijskie są projektem niemożliwym do zorganizowania bez zaangażowania władzy centralnej. Jest to przedsięwzięcia tak gigantyczne, że musi mieć status projektu narodowego, realnie wspieranego na szczeblu rządowym. W naszym przypadku inspiratorami były region oraz gminy Małopolski, a miasto Kraków – jako rozpoznawalne na świecie, z uznaną, silną marką, w którym narodziła się polska idea olimpizmu – zostało zaproszone do przyjęcia roli lidera. To właśnie w krakowskim Hotelu Francuskim w 1919 roku został zawiązany Polski Komitet Olimpijski, który miał na celu przygotowanie ekipy narodowej do igrzysk w Antwerpii w 1920 roku. Ostatecznie z powodu wojny bolszewickiej Polska nie wzięła udziału w tej olimpiadzie, ale idea została zaszczepiona. Wtedy chciano poprzez udział w igrzyskach przypomnieć światu o Polsce, która odzyskała państwowość. Teraz również przyświecał nam cel promocji Polski na świecie i pokazania drogi, jaką pokonaliśmy w ciągu ostatnich 25 lat transformacji ustrojowej.
Jednak po przeinwestowanych igrzyskach w Soczi oraz w obliczu kontrowersji wśród Brazylijczyków wokół mundialu w Rio de Janeiro przez Europę przetoczyła się dyskusja o celach i wartościach nadrzędnych, jakie powinny przyświecać organizatorom wydarzeń sportowych. Nie tylko Polacy uważają, że w obliczu światowego kryzysu nie wolno szastać pieniędzmi. Priorytetem państwa powinna być poprawa jakości życia obywateli, a wielkie imprezy sportowe muszą zejść na dalszy plan. Ostatecznie żaden z krajów europejskich nie ubiega się o organizację zimowej olimpiady w 2022 r. Poza Krakowem wycofały się także Sztokholm, Oslo i Lwów, a na placu boju zostały Ałmaty i Pekin. Wprawdzie w naszym projekcie przygotowań do igrzysk uwzględnialiśmy szereg inwestycji, które przyspieszyłyby rozwój miasta i regionu, ale ostatecznie zwyciężyła demokracja, czyli władza ludu. Mieszkańcy mieli prawo się wypowiedzieć i z tego prawa skorzystali.
Można odczuwać żal, że straciliśmy szansę goszczenia wielkiej rodziny olimpijskiej, której jesteśmy częścią od 1919 roku. Żałujemy, że nie będzie okazji przeżyć wielkiego święta sportu, jakim jest olimpiada. Dla Polaków byłoby to wydarzenie historyczne, ukoronowanie drogi do wolności i podjęcia się trudu przemian ostatniego 25-lecia. Ale myślę, że będzie jeszcze okazja, za kilka lub kilkanaście lat, aby do takiego pomysłu powrócić.
AM: Tym razem mieszkańcy zatrzymali działania samorządowców. To chyba znak czasu, gdy do głosu dochodzą ruchy miejskie, a partycypacja społeczna i zarządzanie obywatelskie stają się faktem. Czy Kraków jest na to przygotowany mentalnie i organizacyjnie?
MS: Jak najbardziej. Od 10 lat zwiększamy wsparcie finansowe dla organizacji pozarządowych, dzięki czemu mogą się one rozwijać i mieć realny wpływ na to, co się dzieje w mieście. Mogą współuczestniczyć w tworzeniu żywej tkanki miasta, w wyrażaniu oczekiwań społecznych. To jedyna droga rozwoju miasta i podstawa nowoczesnego zarządzania. Sztuką jest zawieranie takich kompromisów, które umożliwiałyby dynamiczny rozwój miasta w symbiozie z realizacją potrzeb mieszkańców. Jesteśmy na to gotowi, o czym świadczy fakt tworzenia budżetów obywatelskich, w których uwzględniono zadania związane z poprawą jakości życia, komunikacją miejską, rozwojem obiektów sportowych i rekreacyjnych, a także inwestycjami w obszarze kultury lokalnej. Mieszkańcy zaangażowani w sprawy miasta, identyfikujący się z miejscem, w którym żyją, są największą siłą rozwoju. Trzeba pamiętać przecież, że miasta rozwijają się właśnie dzięki pracowitości, kreatywności i bogaceniu się swoich mieszkańców. Rolą samorządu jest stwarzać im ku temu odpowiednie warunki.
AM: Ale tak naprawdę jedynie 5 proc. mieszkańców angażuje się aktywnie w sprawy miejskie, 10 proc. wszystko neguje z definicji, a pozostała grupa 85 proc. mieszkańców jest obojętna. Czyli de facto może dojść do tego, że miasto będzie się rozwijać pod dyktando 5 proc. najaktywniejszych , którzy będą zabiegać o realizację partykularnych celów.
MS: Inicjatywy obywatelskie tworzą się wokół konkretnego problemu w celu jego rozwiązania. Wiadomo, że społecznicy miejscy nie patrzą na sprawy z szerokiej perspektywy, mając na uwadze całościową wizję miasta. Tutaj właśnie ma do spełnienia swoją rolę samorząd miejski, aby wszystkie interesy dobrze wyważyć. W „olimpijskim” referendum w Krakowie, wzięło udział 39 proc. uprawnionych do głosowania (co jest wynikiem dobrym), a wiedza z niego płynąca będzie pożyteczna dla dalszego rozwoju miasta, bo w ten sposób poznaliśmy zdanie mieszkańców w kilku istotnych kwestiach. Swoją drogą myślę, że rola referendów lokalnych jako sposobu rozstrzygania kluczowych spraw dla samorządów będzie rosła.
AM: Powróćmy do kwestii sportowych. Po Euro 2012 na świecie zaczęto mówić o „efekcie polskim”, rozumianym jako zespół korzyści, które regiony i miasta odniosły w związku z organizacją turnieju w naszym kraju. Czy taki efekt wystąpił również w Krakowie?
MS: Zdecydowanie tak. Wprawdzie mecze turniejowe nie były u nas rozgrywane, ale mieliśmy centrum medialne dla dziennikarzy. Kraków był siedzibą trzech drużyn i choćby tylko z tego powodu nasze miasto pojawiało się w medialnych przekazach, których ekwiwalent reklamowy wyniósł 100 mln złotych. Odnotowaliśmy aż 5-proc. wzrost ruchu turystycznego rok do roku. Pomógł w tym fakt, że drużyna Anglii obrała Kraków na swoją siedzibę, a nawet zainwestowała w obiekt sportowy, aby móc tutaj trenować. To zdopingowało kibiców do przyjazdu do naszego miasta, pomimo niekorzystnych i fałszywych opinii prasy angielskiej o bezpieczeństwie na polskich stadionach.
AM: Gdzie Kraków upatruje czynników wzrostu w dłuższej perspektywie?
MS: Kraków rozwija się na styku przemysłów czasu wolnego, w tym głównie kultury, nauki i biznesu. Najważniejsze dla Krakowa jest środowisko akademickie, z 200 tys. studentów i ogromną rzeszą kadry naukowej. Stąd wywodzi się myśl innowacyjna, która jest materializowana w inkubatorach przedsiębiorczości i centrach transferu technologii. Dzięki zapleczu naukowemu Krakowa rozwijają się nowe technologie, biznes oparty na wiedzy oraz przemysły kreatywne, które zatrudniają 35 tys. osób i które odnotowują dynamikę wzrostu na poziomie 20 proc. rocznie. Najważniejszy jednak jest sektor turystyczny, gdyż daje on 80 tys. miejsc pracy. Oprócz szerokiej oferty kulturalnej i sportowej chcemy wzmacniać zimowy wizerunek, promując Kraków jako wrota Małopolski, która kojarzy się Polakom z uprawianiem dyscyplin zimowych.
Kraków charakteryzuje się dostępem do kultury na wysokim poziomie. Staramy się rozwijać tę ofertę na terenie całego miasta. Dlatego nowe inwestycje lokujemy poza ścisłym centrum, zarezerwowanym dla zabytków. Myślę tu choćby o takich nowych obiektach jak: Cricoteka – Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora, Centrum Konferencyjne ICE, zrewitalizowany Plac Bohaterów Getta z muzeum w Aptece pod Orłem, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK, czy Fabryka Schindlera. Ważna jest też Kraków Arena, która już gości najbardziej prestiżowe imprezy sportowe i rozrywkowe.
AM: Czy kształtując politykę kulturalną, myślicie o przyszłychm korzyściach?
MS: W 2003 roku Kraków opracował strategię promocji jako pierwsze polskie miasto. Był to jednocześnie pierwszy w kraju dokument z zakresu marketingu miejsc. Zgodnie z nim Kraków miał prowadzić swoją promocję w oparciu o wielkie, cykliczne wydarzenia kulturalne i sportowe. Promocja produktowa jest najefektywniejsza, bo nie tylko buduje wizerunek miejsca, ale też tworzy związek emocjonalny odbiorcy z tym miejscem. A oddziaływanie poprzez emocje jest zawsze najsilniejsze. Jeżeli za emocjami dodatkowo stoi obietnica najwyższej jakości i jest ona dotrzymana, to w ten sposób rodzi się zaufanie, a za nim może pojawić się rekomendacja. A nie ma lepszego czynnika promocji niż rekomendacja. Specjaliści od turystyki wiedzą, że zadowolony turysta polecający hotel czy restaurację swoim znajomym, rodzinie, przyjaciołom, najbardziej przyczynia się do zwiększenia popytu. Aż 65 proc. turystów przyjeżdżzających do Krakowa robi to z powodu rekomendacji, ponad 90 proc. odwiedzających Kraków poleca go swoim znajomym. To jeden z najwyższych wskaźników na świecie. 90 proc. turystów odwiedza Kraków ze względu na jego atmosferę, którą tworzą m.in. imprezy kulturalne i sportowe. Na koniec mogę się pochwalić, że brytyjski magazyn „Which?”" uznał Kraków za najbardziej przyjazne turystom i najciekawsze miasto w Europie. W badaniu wzięło udział 4,5 tys. osób, a uwzględniono 47 miast, do których można dolecieć z Wielkiej Brytanii w czasie nie dłuższym niż trzy godziny. To dowód, że nasza strategia jest skuteczna.