Dzisiejsza pandemia nie jest niczym niezwykłym, historia zna wiele podobnych przypadków

  • Fot. Pawel Ulatowski
    Fot. Pawel Ulatowski

O podstępnym wirusie SARS-CoV-2, wyzwaniach związanych z opracowaniem szczepionki oraz o tym, czy nowy koronawirus może być bronią biologiczną stworzoną w laboratorium, z prof. Krzysztofem Pyrciem rozmawia Kamil Broszko.

Kamil Broszko: Dlaczego wirus SARS-CoV-2 jest taki groźny?

Krzysztof Pyrć: Bo jest dość podstępny. Z jednej strony w porównaniu z wirusami takimi jak ebola powoduje niewielką śmiertelność. Stosunkowo duża część zarażonych przechodzi chorobę nieodróżnialną od przeziębienia czy sezonowej grypy, łagodnie lub wręcz bezobjawowo. Część z nas może być chora i nie wiedząc o tym, zarażać innych. Z drugiej strony u części osób SARS-CoV-2 wywołuje niestety bardzo ciężką chorobę, która czasami kończy się śmiercią. Taka charakterystyka wirusa sprawia, że rozprzestrzenia się on znacznie lepiej niż choćby wspomniany wirus ebola. Dlaczego? Zarażeni ebolą mają tak silne objawy, że stosunkowo łatwo ich zidentyfikować i odseparować. Dodatkowo, osłabieni chorobą, nie są w stanie się przemieszczać i efektywnie roznosić wirusa. Natomiast w przypadku SARS-CoV-2, jeżeli zakażenie wiąże się jedynie z osłabieniem, bólem głowy, po prostu ze słabszym samopoczuciem – to nadal chodzimy i roznosimy zarazę. I tak mamy pandemię. Co więcej, w scenariuszu negatywnym, przy przepełnieniu szpitali, odsetek ofiar wzrośnie, bo potrzebujący nie uzyskają odpowiedniej pomocy.

Sezon letni przyniósł nam trochę oddechu, bo na całej północnej półkuli spadła liczba ciężkich i śmiertelnych przypadków. W sezonie jesiennym warunki pogodowe, takie jak niższa temperatura i wilgotność powietrza, oraz konieczność przebywania w zamkniętych, rzadko wietrzonych pomieszczeniach sprzyjają rozprzestrzenianiu się wirusa. W Polsce liczba zarażonych i chorych gwałtownie rośnie od połowy września. Gdy wejdziemy w sezon grypowy, sezon zakażeń innymi wirusami i bakteriami, może się okazać, że kumulacja czynników ryzyka spowoduje wzrost odsetka osób ciężko chorych. Zwłaszcza że układ oddechowy gorzej radzi sobie w sytuacjach, kiedy na dworze mamy zimne powietrze, a w domach – ciepłe i suche, a także kiedy w dużych miastach pojawia się smog.

KB: Dla kogo zakażenie koronawirusem jest szczególnie niebezpieczne?

KP: Istnieje wiele czynników zwiększających prawdopodobieństwo ciężkiego przebiegu Covid-19. Przede wszystkim jest to wiek, ale także choroby współistniejące: cukrzyca, otyłość, schorzenia serca, nerek, nowotwory. Wiele milionów ludzi cierpi na te choroby, więc problem dotyczy większości seniorów. Pamiętajmy jednak, że wirus zabija również osoby młode i może pozostawić trwałe ślady w naszym organizmie.

REKLAMA

KB: Choć wirus jest groźny, to pełny lockdown też czyni spustoszenie w społeczeństwie i gospodarce.

KP: Zgadzam się w stu procentach. Dlatego nawołuję, podobnie jak większość ekspertów, do przestrzegania zasad higieny, zakrywania ust i nosa oraz utrzymywania dystansu społecznego, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa.
Z pewnością należałoby wprowadzić systemy monitorowania sytuacji epidemicznej. W maju na Uniwersytecie Jagiellońskim przeprowadziliśmy badanie populacyjne na terenie Krakowa w kierunku obecności we krwi przeciwciał typu IgG specyficznych względem wirusa SARS-CoV-2. Obecność przeciwciał oznacza, że dana osoba przebyła Covid-19 i do pewnego stopnia może być chroniona przed ponownym zakażeniem. Uzyskane wyniki wskazywały, że liczba chorych bezobjawowych jest większa, niż sądzono, jednak daleko nam do stanu, w którym pojawi się w społeczeństwie odporność zbiorowa. Co więcej, późniejsze prace pokazały, że u części osób, które miały kontakt z wirusem, odporność znika w stosunkowo krótkim czasie.

Aby mieć możliwość monitorowania stanu pandemii, opracowaliśmy protokoły testowania próbek środowiskowych – pobranych z bankomatów, poręczy czy przystanków, jak również ścieków. Pozwala to na ocenę zagrożenia, zanim pojawią się pierwsi chorzy. Z kolei grupa prof. Agnieszki Dobrzyń z Instytutu Nenckiego Polskiej Akademii Nauk opracowała procedury przeprowadzania testów grupowych przy użyciu odczynników dostępnych na rynku. Testowanie grupowe pozwala zwiększyć skuteczność walki z pandemią koronawirusa poprzez umasowienie testów przesiewowych, dzięki którym łatwiej zidentyfikować osoby zakażone, ale niewykazujące żadnych objawów. Dzięki takim metodom można stosunkowo łatwo określić miejsca zagrożenia i podejmować decyzje, przykładowo o wprowadzeniu strefy czerwonej, zanim ludzie będą w niej umierać.

KB: Czy wiedza zdobyta przez naukowców jest dostępna politykom, którzy zarządzają kryzysem wywołanym przez pandemię?

KP: Do niedawna działał zespół doradczy przy Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, cały czas działa zespół przy Ministerstwie Zdrowia. Wspólnie z prezesem PAN prof. Jerzym Duszyńskim stworzyliśmy niezależny zespół, który stara się uporządkować i w przystępny sposób podać wiedzę naukową na temat Covid-19. Tak więc głos naukowców jest słyszalny, wiedza ekspercka jest przekazywana decydentom. Ale czy jest wykorzystywana – to już nie jest pytanie do mnie.

PAN wydał opracowanie „Zrozumieć Covid-19”, by usystematyzować to, co naukowcy z różnych dziedzin myślą na temat obecnej sytuacji. Nie możemy zamykać się w czterech ścianach swojej dyscypliny, bo wirusolog nie osiągnie niczego bez matematyka i lekarza. Niezwykle potrzebne jest także spojrzenie przedstawicieli nauk społecznych – psychologów i socjologów, bo bywa, że rozwiązania, które wydają się genialne z punktu widzenia laboratorium i doskonałe ekonomicznie, są nieakceptowalne społecznie.

REKLAMA

KB: À propos akceptowalności społecznej – jak pan ocenia szwedzką strategię walki z pandemią koronawirusa?

KP: Wokół tej kwestii narosło mnóstwo przekłamań. Przede wszystkim to nieprawda, że w Szwecji nie zrobiono nic. To nie było zaniechanie, lecz świadome działanie poprzez zalecenia. Taki system mógł się sprawdzić w przypadku Szwedów, którzy różnią się od Polaków specyfiką i częstotliwością kontaktów międzyludzkich, ale też reakcjami na zalecenia rządzących, które traktują nie jako nakaz czy karę, tylko jako pożyteczne wskazówki. Jednak obecnie również w Szwecji obserwujemy wzrost liczby zachorowań, a trzeba pamiętać o bardzo wysokiej liczbie ofiar śmiertelnych w stosunku do liczby mieszkańców. Innymi słowy: wiele osób zmarło, a korzyść może być mniejsza, niż się zakłada. Strategia szwedzka jest często przeciwstawiana strategii chińskiej i krajów południowoazjatyckich, gdzie obowiązywał całkowity lockdown obywateli w domach i gdzie zamknięto granice przed przybyszami z zewnątrz. Takie podejście ma swoje konsekwencje gospodarcze i społeczne.

Nie opowiadam się za żadnym z modeli, bo przejście przez epidemię powinno być wyważone i mieć jak najmniejszy negatywny wpływ na społeczeństwo i gospodarkę – aż do momentu, kiedy będą dostępne leki albo szczepionka.

KB: Czy powinniśmy pokładać nadzieję w leku wytwarzanym przez Biomed Lublin, czyli w immunoglobulinie ludzkiej z osocza ozdrowieńców?

KP: Nadzieję należy mieć zawsze, ale w przypadku żadnego leku dostępnego obecnie na świecie nie ma potwierdzenia, że jest on skutecznym statystycznie lekiem na Covid-19. Koncepcja preparatu opracowanego przez Biomed Lublin nie jest nowa – to preparat z wyizolowanych immunoglobulin, czyli przeciwciał z osocza ozdrowieńców, który ma przeciwdziałać namnażaniu się wirusa. Na razie wiadomo, że preparat Biomedu działa w laboratorium oraz że w minionych latach podobne preparaty były wykorzystywane do leczenia osób z chorobami układu oddechowego wywołanymi przez wirusy SARS-CoV-1 i grypy. Nowy preparat wymaga jednak testów klinicznych, które zweryfikują jego skuteczność.

KB: A czy szczepionka przeciw SARS-CoV-2 może być sezonowa, jak szczepionka na grypę, której skuteczność jest ograniczona do roku?

KP: Na razie nie mamy żadnej szczepionki. Trwają dopiero badania kliniczne, które sprawdzają bezpieczeństwo i skuteczność potencjalnych szczepionek. Musimy z pokorą uzbroić się w cierpliwość, bo przecież w przypadku wielu wirusów, choćby HIV, mimo wieloletnich badań nie udało się stworzyć skutecznej szczepionki.
Natomiast jeżeli powstanie bezpieczna i skuteczna szczepionka na SARS-CoV-2, to nie zakładam, że – tak jak szczepionka na grypę – będzie wymagała cyklicznego powtarzania. Wirus grypy należy do bardzo zmiennych wirusów. Podobnie jak koronawirus, jest to wirus RNA, ale ma niewielki genom. Może sobie więc pozwolić na błędy, bo ma znacznie mniej do przepisania. Z kolei koronawirusy to największe wirusy RNA (około 30 tys. nukleotydów). Gdyby ich maszyneria myliła się tak często jak w przypadku grypy, powstające wirusy byłyby niefunkcjonalne. Koronawirusy mają system naprawczy: jedno z białek pełni funkcję kontrolera i jeżeli enzym wstawi niewłaściwy klocek, to kontroler go wycina. Dzięki temu zmienność koronawirusów jest mniejsza i dlatego obstawiałbym, że stworzona szczepionka nie będzie musiała być powtarzana co roku. Możliwe, że będzie konieczność podawania jej co jakiś czas (co 5–10 lat), by wzmocnić odpowiedź immunologiczną albo uodpornić nas na nowy szczep. Częstotliwość podawania szczepionki nie jest teraz jednak istotnym problemem. Dziś cały świat czeka na jej powstanie.

KB: Dlaczego nie wynaleziono jeszcze szczepionki na HIV?

KP: Wirus HIV charakteryzuje się dużą i szybką zmiennością. Nawet jeżeli udaje się stworzyć szczepionkę, to już w momencie wdrożenia okazuje się ona nieaktualna. Co więcej, HIV jest na tyle sprytny, że potrafi oszukać nasze systemy odpornościowe. Jest w stanie wyłączyć wszystkie sensory w naszym organizmie i gdy podamy coś, co powinno zadziałać, umie ominąć zastawione pułapki, przetrwać w organizmie, a nawet się zmienić, żeby zyskać odporność.

KB: Skąd się wzięły wirusy i dlaczego są takie sprytne?

KP: To jest pytanie głęboko egzystencjalne. Są hipotezy, które mówią, że od wirusów RNA wywodzi się całe życie na Ziemi. RNA to wyjątkowy polimer – w normalnych warunkach jest tylko przenośnikiem informacji, ale może również mieć aktywność enzymów. Może więc być jednocześnie władzą ustawodawczą i wykonawczą. Jedna z hipotez głosi, że RNA na początku właśnie taką funkcję pełniło i na tej bazie powstał świat. Według innej hipotezy wirusy to fragmenty organizmów żywych, które wybrały wolność. Za tą hipotezą przemawiają pewne elementy struktury wirusa, podobne do występujących w żywych organizmach. Ale to jedynie hipotezy. Nie wiemy i prawdopodobnie nie dowiemy się, jak było naprawdę. A dlaczego wirusy odnoszą sukcesy? Bo mogą. Są jak wirus komputerowy – stąd zbieżność nazw. Wirus jest czystą informacją, która przechodzi z komórki do komórki i lekko modyfikuje to, na co trafia.

KB: Czy są wirusy dobre dla człowieka, podobnie jak dobre bakterie w jelitach?

KP: Oczywiście. Na przykład bakteriofagi, którymi leczono zakażenia bakteryjne już ponad 100 lat temu, w czasie pierwszej wojny światowej. Niektóre kliniki nadal stosują tę metodę w przypadku zakażeń bakteryjnych opornych na antybiotyki. Z kolei cała terapia genowa opiera się na przekierowywaniu wirusów tak, aby przenosiły do naszych komórek podaną przez nas informację. Powstała również nowa, wykorzystująca wirusy metoda walki z chorobami nowotworowymi. Przykładowo wirus opryszczki został tak zmieniony, że zakaża i niszczy wyłącznie tkankę nowotworową. Wirusy już teraz wykorzystywane są w terapii onkologicznej. Istnieją też wirusy, które sprawiają, że tulipany holenderskie są dwukolorowe. To właśnie efekt zakażenia, a nie cecha genetyczna kwiatu.

Wirusy są częścią naszego świata – nie da się ich pozbyć, więc trzeba je poznać. Pamiętajmy, że dzisiejsza pandemia nie jest niczym niezwykłym. Historia ludzkości odnotowała wiele podobnych zdarzeń. Po prostu w ostatnich latach mieliśmy sporo szczęścia i wielkie epidemie obecne na świecie nas omijały. Nie mieliśmy epidemii SARS-CoV-1 czy MERS-CoV. Wirus Zika nie pojawił się w naszej części świata. Nie dotarł do nas jeszcze wirus Zachodniego Nilu, choć zaczyna się już rozprzestrzeniać w Europie i pewnie poznamy go w najbliższych latach. Nie znamy wirusa dengi, który jest śmiertelnym zagrożeniem w Azji. I przez to żyjemy w złudnym poczuciu, że pokonaliśmy wszystkie choroby świata.

KB: Czy SARS-CoV-2 mógł powstać w laboratoriach jako broń biologiczna i wymknąć się spod kontroli?

KP: To kompletna bzdura. Nie potrafimy zaprojektować wirusa w taki sposób. Wirus to informacja, która precyzyjne modyfikuje pojedyncze szlaki w naszej komórce, aby móc korzystać z jej zasobów. Nie wiemy do końca, jak działają komórki, a zatem nie potrafimy zaprojektować czegoś tak efektywnego. Ponadto ukrycie śladów ingerencji inżynierii genetycznej jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Wszyscy wirusolodzy od dawna przestrzegali, że będą się pojawiać nowe koronawirusy. Sam o tym pisałem wiele lat temu. Kreowanie teorii spiskowej nie ma teraz sensu.
Teraz musimy przetrwać czas pandemii. Raz jeszcze apeluję: zachowujmy dystans społeczny, najlepiej dwumetrowy, unikajmy skupisk ludzkich, nośmy maseczki, żeby chronić innych. Nie zapominajmy także o częstym myciu rąk, gdyż wirusem można się zarazić nie tylko drogą kropelkową, ale też przenosząc materiał zakaźny z klamek, poręczy czy blatów do dróg oddechowych.

Krzysztof Pyrć (ur. 1979 r.) – polski biolog i biotechnolog, specjalista w zakresie mikrobiologii i wirusologii, profesor nauk biologicznych, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 2003 r. ukończył biotechnologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Studia kontynuował w Academic Medical Center Uniwersytetu Amsterdamskiego oraz na Uniwersytecie Karoliny Północnej w Chapel Hill. W 2007 r. na Uniwersytecie Amsterdamskim uzyskał stopień doktora, na podstawie dysertacji „Virus discovery and human coronavirus NL63”. Stopień doktora habilitowanego uzyskał w 2013 r. na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego, na podstawie pracy „Wirusowe zakażenia układu oddechowego – modele badawcze i detekcja patogenów”. W roku 2019 otrzymał tytuł profesora nauk biologicznych. W marcu 2020 r., po wybuchu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2, stanął na czele zespołu prowadzącego badania nad wirusem w Małopolskim Centrum Biotechnologii. 25 marca 2020 r. został powołany na członka zespołu doradczego ministra nauki i szkolnictwa wyższego do spraw działań związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19. Obecnie jest wiceprzewodniczącym zespołu ds. Covid-19 przy prezesie PAN.

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.