Polak pożycza z głową
Z Jarosławem Rybą, prezesem Związku Firm Pożyczkowych, rozmawia Radosław Konieczny.
Radosław Konieczny: Według danych Narodowego Banku Polskiego Polacy są zadłużeni na 552,6 mld zł. Oznacza to, że każdy Polak – od noworodka po emeryta – jest zadłużony na ponad 14,5 tys. zł. Czy Polacy pożyczają bezpiecznie? Czy ten dług jest beczką prochu, która wybuchnie i zniszczy naszą gospodarkę?
Jarosław Ryba: Kwota pół biliona złotych robi wrażenie, ale odłóżmy na bok emocje i przyjrzyjmy się jej dokładnie. Przede wszystkim porównajmy długi z zarobkami. W zastawieniu z PKB per capita, które wynosi ok. 40 tys. zł, 14,5 tys. zł stanowi mniej niż połowę wypracowanych pieniędzy – to bezpieczny poziom.
Ponad 60 proc. z 552,6 mld zł długów to hipoteki – kredyty, których banki udzielały po dokładnej analizie zdolności kredytowej, długoterminowe i dobrze zabezpieczone nieruchomościami. Są one przez Polaków wzorowo spłacane. Bardziej ryzykowne bankowe kredyty konsumpcyjne dla osób prywatnych to tylko 110,8 mld zł. To 1/5 całej kwoty zadłużenia.
Polacy są dużo ostrożniejsi niż politycy, którzy zadłużyli nas na 937 mld zł, co daje 25,2 tys. zł na obywatela – czyli dwukrotnie więcej niż prywatne długi Polaków. Myślę, że to zadłużenie jest bardziej niebezpieczne.
RK: Jak wygląda zadłużenie Polaków na tle innych krajów Unii Europejskiej?
JR: Według Eurostatu, analizującego zadłużenie gospodarstw domowych w stosunku do rozporządzalnego dochodu, jesteśmy jedną z najmniej zadłużonych populacji w Unii Europejskiej. W Europie niższą relację długu do dochodu mają tylko obywatele Słowenii, Słowacji, Litwy i nieznacznie Czech. Najgorzej wypadają Holendrzy, Duńczycy i Irlandczycy. To wynik mieszanki kryzysu i bardzo wysokich wartości hipotek w tamtych krajach.
RK: Czy Polacy są bardziej świadomymi klientami sektora finansowego niż na przykład Holendrzy?
JR: Nie, to wynika z faktu, że społeczeństwa zachodnie mogą pożyczać dużo łatwiej – dzięki rekordowo niskim stopom procentowym w Eurolandzie, liberalnej polityce kredytowej tamtejszych banków i znacznie wyższemu zgromadzonemu majątkowi, który obok bieżącego dochodu jest drugim najważniejszym filarem wysokiej zdolności kredytowej.
RK: Na co pożyczamy te ogromne sumy? Do kogo trafiają? Do deweloperów, salonów samochodowych czy może gdzie indziej?
JR: Największe sumy pożyczamy na zakup mieszkania lub budowę domu. Pożyczone przez Polaków pieniądze trafią do… banków. Zarabiają one podwójnie: udzielając kredytu nabywcy, a wcześniej deweloperowi, który inwestycje prowadzi. Dopiero następni w kolejce beneficjentów są deweloperzy, budowlańcy, pośrednicy kredytowi i ubezpieczyciele. Pożyczone przez konsumentów pieniądze nie trafiają do salonów samochodowych, bo kupujemy bardzo mało nowych samochodów, a większość sprzedaży nowych aut to zakupy przedsiębiorców.
RK: Czy Polacy są solidnymi wierzycielami, którzy regulują długi na czas?
JR: Moralność płatnicza w Polsce nie jest zła, a większość opóźnień w spłacie zobowiązań wynika z niefrasobliwości dłużników i braku refleksji nad bezpiecznym poziomem zadłużenia. Dlatego stoję na stanowisku, że w zakresie edukacji finansowej w naszym kraju jest jeszcze wiele do zrobienia.
Trzeba działać szybko. Starsze pokolenie wykazuje zdrową nieufność do kredytu i bardzo ostrożnie zaciąga zobowiązania. Problemem mogą wkrótce okazać się wchodzący w dorosłość młodzi Polacy, wychowani w kulturze konsumpcjonizmu, którzy z braku wiedzy powielą negatywne wzorce z zagranicy.
Społeczeństwa zachodnie stać na zadłużanie się, bo są bogate. My jesteśmy narodem na dorobku, więc z dobrodziejstw pożyczania powinniśmy korzystać z umiarem i zachowywać większy margines bezpieczeństwa.
RK: Od kogo najchętniej pożyczamy pieniądze?
JR: Nadal co trzecia pożyczka pochodzi od znajomych lub rodziny. Dane na ten temat mogą być niedoszacowane, ale ich udział spada. Dzisiaj najczęściej pożyczamy w bankach, w ostatnich latach rośnie też segment profesjonalnych mikropożyczek.
Obok tradycyjnych, znanych od lat firm pożyczkowych systematycznie zyskują na popularności firmy internetowe, które pozwalają na uzyskanie pożyczki online. Za chwilę mogą one zdobyć nawet połowę rynku wszystkich pożyczek pozabankowych.
Mikropożyczki są alternatywą dla pożyczek rodzinnych i dla trudno dostępnych pożyczek bankowych. Zwłaszcza w przypadku niewielkich kwot wielu konsumentów woli skorzystać z firmy pożyczkowej, niż przechodzić żmudną procedurę udowadniania bankowi swojej wiarygodności.
RK: Czy karty kredytowe staną się w Polsce tak popularne jak na przykład w Stanach Zjednoczonych?
JR: W najbliższym czasie raczej nie, bo chociaż bankowcy starają się nas przekonać do kart kredytowych, to od 2009 r. ich liczba w Polsce spada. Według unikatowych danych zbieranych przez Prnews.pl po pierwszym kwartale 2013 r. liczba aktywnych kart kredytowych spadła o 0,5 mln sztuk rok do roku. Ankiety pokazują, że z kart kredytowych regularnie korzysta tylko 4 proc. Polaków, a nieregularnie kolejne 14 proc. Z tego duża część to osoby, którym karta została sprzedana w ramach cross-sellingu, np. razem z kredytem hipotecznym, a teraz muszą wyrabiać nią obrót, aby uniknąć opłaty.
Co ciekawe, według badań większość Polaków nie odróżnia karty kredytowej od debetowej. Polacy po prostu są tradycjonalistami i wolą gotówkę.
RK: Czy Polacy polubili życie na kredyt?
JR: Wciąż mamy racjonalne podejście do długu. Z reguły pożyczkę czy kredyt zaciągamy na dobrze przemyślane wydatki lub gdy zmuszają do tego zdarzenia losowe. Według Diagnozy Społecznej 2013 aż 60 proc. Polaków nie ma żadnych oszczędności, więc gdy zepsuje się pralka lub trzeba naprawić samochód, pożyczka jest koniecznością, a nie luksusem. Odcięcie Polaków od finansowania miałoby negatywne skutki, bo problemem gospo-darstw domowych wciąż jest brak bieżącej płynności.
Na szczęście bardzo daleko nam do Amerykanów, którzy za pożyczone pieniądze finansują nie tylko bieżące wydatki, ale też dobra luksusowe. Polacy nie lubią życia na kredyt i raczej w ten sposób nie żyją. Ale kredyty i pożyczki są nam potrzebne, aby finansować duże wydatki i stabilizować domowe budżety.
Jarosław Ryba
prezes zarządu Związku Firm Pożyczkowych, organizacji branżowej skupiającej firmy z sektora internetowych pożyczek pozabankowych. Analityk rynków kapitałowych związany z portalem Bankier.pl.