Odwrócony drenaż mózgów. Czy Polska stanie się Doliną Krzemową Europy?
W serwisie informacyjnym Euronews.com opublikowano ciekawy artykuł o perspektywach rozwoju technologicznego w Polsce. Przedstawiamy jego omówienie.
Polska była kiedyś znana z liczby osób, które wyjechały z kraju za pracą; emigrując między innymi do Wielkiej Brytanii, Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Ale po latach stałego wzrostu gospodarczego wykształceni Polacy wracają do ojczyzny. Dokonuje się zatem swoisty odwrócony drenaż mózgów. Nie powinno to być zaskoczeniem: kraj ma dogonić gospodarczo Wielką Brytanię pod względem PKB na osobę do końca dekady. W szczególności Warszawa stała się w ostatnich latach ośrodkiem aktywności gospodarczej, a międzynarodowe firmy, takie jak Microsoft, Google i Nvidia, przyciągają wykształconą siłę roboczą oraz stosunkowo niskie koszty utrzymania i koszty pracy. Okazuje się bowiem, że Polska jest jednym z 3 krajów UE, w których pracownicy techniczni mogą liczyć na najbardziej przystępne cenowo mieszkania.
Globalni giganci technologiczni realizują wielomiliardowe inwestycje wśród lśniących drapaczy chmur w centrum miasta, tworząc szereg dobrze płatnych miejsc pracy. Według Światowej Organizacji Handlu (WTO) Polska pod względem wzrostu usług online wyprzedziła wielkie kraje, takie jak Chiny, Indie i Brazylię.
A artykule Euronews.com wypowiada się między innymi Dominik Andrzejczuk. Polsko-amerykański inwestor venture capital inwestuje w Polsce oraz zachęca do tego samego na konferencjach technologicznych. – Polska to prawdziwa kopalnia złota jeżeli chodzi o talenty technologiczne – cytuje Adrzejczuka Euronews – Duża koncentracja talentów technologicznych sprawia, że Polska będzie liderem technologicznym w ciągu najbliższych 10-15 lat.
Polska równowaga
W artykule wypowiada się również Monika Wojciechowska, urodzona i wychowana w New Jersey w USA, ale pielęgnująca polskie pochodzenie. W USA brakowało jej równowagi między życiem zawodowym i prywatnym. Pracowała w marketingu w dużych amerykańskich firmach, postanowiła jednak zmienić ścieżkę kariery i wyjechała do Warszawy na kurs programistyczny. Mieszka tu od pięciu lat. W rozmowie z Euronews.com zwróciła uwagę, że ludzie w Polsce mają więcej hobby poza pracą, lubią spędzać czas z rodziną. Co ciekawe, obniżka otrzymywanego uposażenia nie jest aż tak drastyczna, jak mogłoby się wydawać. Rozmówczyni zwraca uwagę, że wynagrodzenie programistów w Polsce jest coraz bliższe międzynarodowym standardom. Nie jest oczywiście tak wysokie, jak w Dolinie Krzemowej, ale koszty utrzymania są dużo niższe.
Niemcy na tropie
Oczywiście nie tylko w Polsce spółki technologiczne poszukują i doceniają kandydatów. W niemieckich mediach mówi się nawet o skorzystaniu z nieszczęścia programistów z Doliny Krzemowej (duże zwolnienia w największych firmach technologicznych) poprzez składanie najlepszym talentom oferty rekrutacyjnej. Zachodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych zawsze było głównym celem ambitnych inżynierów oprogramowania, którzy chcieli pracować w najlepiej opłacanej, najbardziej elitarnej części swojego zawodu. Niedawne zwolnienia stworzyły pulę osób poszukujących pracy, z których Niemcy chętnie korzystają. Szef zasobów ludzkich Volkswagena mówi o kilkuset otwartych ofertach, między innymi w Europie. Podczas gdy Niemcy również balansują na krawędzi recesji, ich firmy rozwijały się wolniej w ostatnich latach, jednak w kraju znanym z tego, że wciąż obsługuje się faksy i płaci czekami, potrzebny jest ogromny skok technologiczny. Niemcy, z jedną z najstarszych populacji na świecie, mają ogromne luki w sile roboczej: według grupy IT Bitkom, 137 000 stanowisk IT jest nieobsadzonych. Rząd upraszcza przepisy imigracyjne i kusi perspektywą łatwego zdobycia obywatelstwa, aby skusić wykwalifikowanych przyszłych imigrantów, a władze regionalne naciskają.
Oczywiście pensje proponowane w Niemczech, szczególnie w sytuacji silnego dolara i słabego euro, nie są konkurencyjne, bo akurat w Dolinie Krzemowej programiści zarabiają nawet kilkaset tysięcy dolarów rocznie. Niemieckie spółki nie zechcą płacić takich pieniędzy, tym bardziej, że problem pełzającej recesji nie jest obcy również naszym zachodnim sąsiadom. Poza tym sceptycy zwracają również uwagę, że choć liderzy władzy formułują apele i zaproszenia, to tryby całej administracji kręcą się powoli, a ewentualna relokacja ze względu na licznie formalności nie jest łatwym doświadczeniem. Niestety w tym względnie nasza krajowa administracja nie wydaje się być jakoś zasadniczo konkurencyjna.