Startup Warszawa

Z Michałem Olszewskim, wiceprezydentem Warszawy, rozmawia Adam Mikołajczyk.

Adam Mikołajczyk: Zacznę podchwytliwie. Czy gdyby Warszawa leżała w górach, to starałaby się o organizację zimowych igrzysk olimpijskich?

Michał Olszewski: Realizacja tak dużej imprezy wiąże się z potężnymi nakładami finansowymi, niezależnie od położenia miasta. Pytanie należałoby postawić inaczej: czy dzisiaj Warszawie potrzebna jest duża impreza sportowa do promocji zagranicznej? Warszawa dopiero dyskontuje sukces organizacyjny i turystyczny Euro 2012, choć trudno jest nam stwierdzić, czy to właśnie ten turniej dał trwały impuls rozwojowy. Bez wątpienia przyczynił się do zmiany świadomości i wizerunku miasta, zwłaszcza wśród osób, które odwiedziły Warszawę. Każde miasto, zanim podejmie się organizacji tak dużej i kosztochłonnej imprezy musi być na odpowiednim poziomie rozwoju i zaspokojenia podstawowych potrzeb w zakresie społecznym i infrastrukturalnym. Inaczej mieszkańcy nie będą sprzyjać takim inicjatywom, a żeby myśleć o sukcesie, trzeba ich mieć po swojej stronie. Osobiście jestem nastawiony sceptycznie do projektów mających pełnić rolę pomników, jak na przykład igrzyska olimpijskie w Soczi. Ale kto zabroni bogatemu? Strategiczne decyzje dotyczące organizacji największych imprez zapadają na szczeblu rządowym –- burmistrzowie miast są zwykle bardziej pragmatyczni, bliżej codziennych spraw i bieżących problemów mieszkańców. Wracając do postawionego pytania, uważam, że Warszawa w perspektywie najbliższych ośmiu lat (jakie dzielą nas od igrzysk zimowych w 2022 r.) będzie realizować inne, duże programy inwestycyjne i wokół nich będzie skupiona nasza uwaga.

AM: Na poziomie kraju mówi się o efekcie Euro 2012. Pan stwierdził, że nie można ostatecznie przesądzić, czy to właśnie turniej piłkarski dał Warszawie oczekiwany impuls rozwojowy?

MO: O rozwoju miasta nie decyduje jeden czynnik, ale ich zespół. Być może w mniejszych miastach o mniejszej skali, jak Bilbao, widać bardziej namacalnie efekt rozwojowy jednej imprezy czy inwestycji. Ale w zasadzie nie można liczyć, że jednym wydarzeniem zbuduje się markę miejsca. Dla przykładu: organizacja igrzysk zimowych w Turynie nie przyniosła miastu spodziewanych rezultatów, co więcej, jeden z bogatszych regionów Włoch zmaga się teraz z kłopotami finansowymi. Dla miast takich jak Warszawa, ważne jest pokazywać wiarygodność oferty –  każdy, kto przyjedzie do naszego miasta, dostaje tu więcej, niż się spodziewa. Tak jest choćby w przypadku ryunku nieruchomości, będących jednym z czynników konkurencyjności miejsca. Większość inwestycji w Warszawie, a myślę w tej chwili o inwestycjach prywatnych, zostało uruchomionych w latach 2010 i 2011, czyli w czasie, gdy Europa była sparaliżowana kryzysem. W roku 2013 r. inwestycje prywatne nadal były na wysokim poziomie, czterokrotnie wyższym niż w roku 2009.

AM: Kontynuując wątek mega wielkich wydarzeń, czy nie wydaje się Panu, że stolicy przydałoby się duże wydarzenie biznesowo-gospodarcze na skalę europejską, a najlepiej światową?

MO: Wszystkie wydarzenia kongresowe organizowane w Polsce są zapożyczonym formatem zagranicznym sprzed 10 lat. Pomimo strategii budowania marki miasta wokół nich, nie udało się wypromować na skalę europejską ani wydarzenia, ani miasta. W Warszawie codziennie mamy imprezy ekonomiczno-biznesowe, choćby trwający właśnie Polski Kongres Gospodarczy Pracodawców RP, które przeniesione do innego ośrodka regionalnego stałyby się wydarzeniem roku. W Warszawie odbywa się wiele eventów, z których każdy generuje ruch na poziomie kilku tysięcy osób w ramach jednego eventu. Natomiast to prawda, że nie mamy jednego wydarzenia, które mogłoby się stać symbolem stolicy. Marzy nam się duży projekt, organizowany w nowoczesny sposób przez i dla ludzi młodych. Tak jak Warsaw Orange Festiwal – początkowo lokalny, obecnie jest ważnym wydarzeniem muzycznym w Polsce. Pracujemy nad tym, aby pewna ciekawa impreza, która odbywa się w innym polskim mieście, zamiast przenosić się do Londynu trafiła niebawem do Warszawy.

AM: W czym upatruje pan długofalowych czynników wzrostu Warszawy? Warszawa upatruje swoich źródeł wzrostu w dłużej perspektywie?

MO: Decyzje, co do niektórych sektorów już podjęliśmy i wszystko wskazuje na to, że wybraliśmy dobry kierunek i właściwą strategię na najbliższe 10 lat. Natomiast nie możemy zapominać o tym, że na warszawskim rynku funkcjonuje 360 tys. przedsiębiorstw, więc opanowanie tak potężnej grupy firm jednym instrumentem jest niemożliwe. Trzeba tak komponować wachlarz działań, żeby każdemu móc zaoferować to, co odpowiada jego oczekiwaniom. Rynek deweloperski, rynek powierzchni biznesowych, rynek korporacji –-  są największe w Polsce. 4,3 mln m kw. kwadratowych powierzchni biurowej wobec 600 tys. m kw. w innym mieście to proporcja, która pokazuje, jak potężne i bezkonkurencyjne w Polsce są nasze zasoby. Zawdzięczamy to w pewnym sensie scentralizowanemu systemowi politycznemu, gospodarczemu i medialnemu, który powoduje, że wszystko, co ważne w kraju, rozgrywa się w Warszawie. Rozumiemy przedsiębiorców, którzy odchodzą z Warszawy tam, gdzie jest taniej, ponieważ wiemy, że w ich przypadku istotną część kosztów stanowią koszty pracy, które u nas – tak jak powiedziałem – są wyższe. Nie zabiegamy, aby inwestycje produkcyjne przechodziły do Warszawy, bo byłoby to zabieranie chleba właśnie innym regionom. Naszym celem jest m.in. sprowadzenie dużych centrów obsługi biznesu i usług finansowych. Ponadto koncentrujemy się na branżach już występujących w mieście, jak IT, nanotechnologia, lotnictwo, materiałoznawstwo, biotechnologia (która rozwija się dzięki koncentracji usług medycznych i farmaceutycznych, np. w laboratoriach Adamed i Eris). Inną warszawską branżą, która ma szansę zawojować świat oryginalnymi, polskimi rozwiązaniami, jest fotonika. Tutaj najważniejsze są dla nas małe i średnie firmy, szczególnie działające w ramach inkubatorów przedsiębiorczości. Wspieramy startupy technologiczne, choćby poprzez oferowanie lokali w atrakcyjnych cenach, czy promowanie ich produktów na międzynarodowych targach i wystawach. Wierzymy, że lada moment doczekamy się polskiej technologii na miarę Skype’a, której warszawskie pochodzenie będziemy mogli wykorzystać w promocji miasta.

AM: A idea Smart City, to Pana zdaniem chwilowa moda, czy faktycznie droga do rozwoju miasta?

MO: Jeszcze niedawno mówiliśmy o czymś, że jest innowacyjne lub kreatywne. Dzisiaj wszystko, co nowoczesne, jest smart. Ot, taka nowomowa. O idei inteligentnych miast więcej się mówi, niż robi. Co chwila odbywają się konferencje i spotkania na ten temat. A ważna jest nie sama nazwa, ale takie systemy, które pomogą najlepiej zarządzać miastem, a mieszkańcom ułatwią życie. Wprowadzanie nowych technologii do zarządzania miastem jest procesem długofalowym. Od ponad roku pracowaliśmy nad projektem Virtualna Warszawa, mającym na celu ułatwienie poruszania się po mieście osobom z dysfunkcjąa wzroku. Został już on doceniony na świecie i otrzymał nagrodę w wysokości miliona euro w konkursie Bloomberga, przeznaczoną na dalszy rozwój. Uruchomienie pełnej aplikacji przewidujemy za trzy lata. Tworząc projekt „19115 – jeden numer, tysiące spraw”, – nie zastanawialiśmy się, czy jest on smart. Dzięki niemu można zgłosić awarię, czy wydarzenie wymagające interwencji, uzyskać informację, jak załatwić sprawę w urzędzie lub załatwić ją on-line. Dzisiaj, budując nowy system biletowy dla komunikacji miejskiej, nie zastanawiamy się nad wprowadzeniem kolejnej karty miejskiej, ale nad tym, jak płacić za bilet, nie używając karty w ogóle. Staramy się poprawiać warszawiakom jakość życia w mieście, czynić je przyjaznym na każdym kroku. Pomagają w tym liczne inicjatywy oddolne skupione wokół ruchów miejskich. Działa wielu społeczników, którzy chcą poprawiać funkcjonowanie miasta w wymiarze najbardziej pożądanym, bo najbardziej lokalnym. Rolą prezydenta jest analiza pomysłów oraz wspieranie tych korzystnych i możliwych do wdrożenia.

AM: Partycypacja społeczna, współuczestniczące sprawowanie władzy - to także elementy koncepcji smart city. Czy władze miasta są przygotowane, mentalnie i technicznie, na współpracę z takimi inicjatywami?

MO: O mentalność władz miasta nie martwiłbym się, bo tutaj zmiana nastąpiła już kilka lat temu. Ważne, aby nakierować na tę współpracę cały system – struktury i procedury. Pracujemy nad tym sukcesywnie. Wdrożyliśmy już instrumenty współdziałania z obywatelami, takie jak: budżet partycypacyjny i inicjatywa lokalna. Pracujemy nad tym, żeby aby jak najwięcej warszawiaków dowiedziało się, że mogą z nich korzystać. Zaledwie 10 proc. dowiedziało się i zaangażowało w głosowanie, jak podzielić tegoroczny budżet partycypacyjny, a w skali dwumilionowego miasta nie jest to wynik imponujący.  Z drugiej strony prawda jest taka, że zawsze 1 proc. mówi i działa, 9 proc. komentuje, 90 proc. obserwuje. Musimy mieć świadomość, że budżet partycypacyjny i inicjatywa lokalna to narzędzia do działania dla wąskiej grupy osób, która chce zmieniać otoczenie, poświęcając swój czas. To furtka dla najbardziej aktywnych, konieczna, aby uczynić miasto przyjaznym, wygodnym, kreatywnym.

 

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.