Popularyzacja nauki jest naszym obowiązkiem

  • Fot. Kamil Broszko
    Fot. Kamil Broszko

Z prof. Januszem Bujnickim, Liderem Przyszłości, wyłonionym w programie „25/25. Młodzi liderzy na start. W poszukiwaniu 25 liderów zmian na przyszłe 25 lat rozwoju Polski”, prowadzonym przez Fundację Polskiego Godła Promocyjnego pod patronatem Władysława Kosiniaka-Kamysza, ministra pracy i polityki społecznej, rozmawia Kamil Broszko.

Kamil Broszko: Został Pan niedawno członkiem Klubu Liderów Przyszłości jako jedyny przedstawiciel nauk przyrodniczych. Czym się Pan zajmuje?

Janusz Bujnicki: Jestem naukowcem specjalizującym się w biologii molekularnej, czyli w takiej dyscyplinie, której celem jest badanie cząsteczek biochemicznych, np. tych znajdujących się w naszych komórkach. Staramy się zrozumieć, w jaki sposób funkcjonują naturalnie istniejące cząsteczki oraz tworzymy nowe. Biologia molekularna jest nauką interdyscyplinarną, posługuje się narzędziami z różnych dziedzin. W pracy mojego zespołu wykorzystujemy narzędzia komputerowe: tworzymy nowe programy do analizy danych biologicznych, takich jak sekwencja DNA genomu człowieka, wirusów czy bakterii. W oparciu o analizy obliczeniowe wysuwamy hipotezy, następnie testujemy je doświadczalnie i znów weryfikujemy komputerowo. Większość naszych badań mieści się w obszarze nauk podstawowych, co oznacza, że rozpoczynając badania nie wiemy, co odkryjemy, a naszym głównym celem jest poszerzanie obszaru wiedzy bez bezpośredniego celu aplikacyjnego. Zdarza się także możliwość zastosowania naszych badań w praktyce, jak np. w kierunku stworzenia nowych leków przeciwwirusowych lub przeciwbakteryjnych. Oczywiście droga od odkrycia do zastosowania w praktyce jest długa, kręta i ma wiele ślepych zaułków.

KB: Jak postrzega Pan rolę lidera zmian w obszarze nauki?

JB: Polska jest krajem, w którym można wiele zdziałać w dziedzinie badań naukowych i zastosowaniu ich wyników w praktyce. Mamy wiele możliwości prowadzenia pracy badawczej, ale jest też wiele przeszkód, które trzeba pokonać. Jednym z najważniejszych problemów do rozwiązania jest opracowanie i wdrożenie długofalowej i szeroko zakrojonej strategii rozwoju nauki w połączeniu z innymi sektorami, takimi jak gospodarka, biznes i edukacja. Od właściwej edukacji zależy, jak kreatywni będą obywatele, czy będą innowacyjni i otwarci na różne aktywności życiowe. Z kolei dobre połączenie biznesu z nauką umożliwi w znacznym stopniu rozwój innowacyjnej gospodarki.

KB: Czy są już metody na stworzenie takiej strategii?

JB: Jest ich wiele i każdy może wziąć w tym udział. Ja sam staram się aktywnie uczestniczyć w różnych przedsięwzięciach, których celem nadrzędnym jest organizowanie współpracy wewnątrz środowiska naukowego, a także pomiędzy naukowcami a ośrodkami decyzyjnymi czy biznesowymi. Jedną z takich inicjatyw jest ruch społeczny Obywatele Nauki, który powstał jako całkowicie oddolna inicjatywa, podobna do ruchu Obywatele Kultury. Celem Obywateli Nauki jest doprowadzenie do opracowania długofalowego programu rozwoju nauki w Polsce oraz stworzenia platformy usprawniającej komunikację wśród naukowców (w celu prowadzenia dyskusji stricte naukowych) oraz dla ułatwienia kontaktów naukowców z przedstawicielami innych środowisk, takich jak biznes, gospodarka, edukacja. Obecnie trwają prace nad Paktem Dla Nauki - umową społeczną, która może się stać podstawą trwałej polityki naukowej państwa. Potrzebne jest społeczne porozumienie pomiędzy naukowcami jako pracownikami prowadzącymi badania naukowe, a wszystkimi innymi obywatelami, z podatków których badania naukowe są finansowane oraz decydentów, którzy zajmują się dystrybucją tych środków na konkretne działania naukowe.

Uczestniczę również w pracach Komitetu Polityki Naukowej, który jest ciałem doradczym ministra nauki zarówno w kwestiach bieżącego zarządzania nauką w Polsce, jak również w budowaniu strategii jej rozwoju.

KB: Jak ocenia pan jakość kontaktów nauki w Polsce z legislatorem czy płatnikiem? Czy można obserwować wzajemne zrozumienie lub choćby szanse na porozumienie?

JB: Takie kontakty są niezbędne do efektywnego współdziałania. Przede wszystkim nam – naukowcom musi zależeć na dobrej komunikacji zarówno z całym społeczeństwem, jak i z decydentami i legislatorami. Jest wiele sposobów, aby skutecznie się porozumieć, a nie tylko przekrzykiwać w mediach lub pisać petycje. Powinniśmy dbać o dialog z tymi, dla których tak naprawdę zajmujemy się nauką i którzy będą korzystać z wyników naszej pracy. Mam tu na myśli wszystkich Polaków. Działania popularyzatorskie, opisywanie badań naukowych w sposób przystępny dla przeciętnego obywatela są równie ważne, jak same badania. Każdy z nas musi rozumieć, do czego niezbędna jest nauka i jak ważna jest dla przyszłości kraju w perspektywie długoterminowej. Z jednej strony państwo nie powinno skąpić środków ze wspólnego budżetu zarówno na naukę, jak i na jej popularyzację, a z drugiej - naukowcy muszą zdawać sobie sprawę ze swoich obowiązków wobec państwa i społeczeństwa.

Świat nauki powinien angażować się w procesy legislacyjne od możliwie wczesnego etapu. Dobrym przykładem może być niedawna dyskusja nad nowelizacją ustawy o szkolnictwie wyższym. Ja akurat byłem zainteresowany kwestią uwłaszczenia naukowców, czyli określeniem zasad przeniesienia autorskich praw materialnych na wynalazców, pracujących w państwowych instytucjach. Do tej pory prawa materialne do własności intelektualnej należały w całości do uczelni i instytutów naukowych, przy czym większość tych instytucji zupełnie nie radziła sobie z ich komercjalizacją. Miałem okazję brać udział, jako przedstawiciel Akademii Młodych Uczonych PAN, w bardzo burzliwych pracach sejmowej podkomisji ds. nauki i szkolnictwa wyższego  nad aspektami dotyczącymi komercjalizacji wynalazków w rządowym projekcie poprawki ustawy o szkolnictwie wyższym. Ścierały się tam poglądy przedstawicieli różnych środowisk - prawników, młodych naukowców, czy władz uczelni i ośrodków naukowych. W ogniu tych dyskusji udało się wypracować moim zdaniem bardzo dobre rozwiązanie - o ile naukowiec-wynalazca i instytucja naukowa nie podpiszą indywidualnej umowy dotyczącej sposobu komercjalizacji wyników badań, to z mocy ustawy instytucja zatrudniająca autora wynalazku jest pierwotnym właścicielem praw do wynalazków w niej wygenerowanych. W terminie trzech miesięcy instytucja musi zapytać naukowca-wynalazcę, czy decyduje się on na komercjalizację swojej pracy i wypłacenie mu  premii wynalazczej, czy też odstępuje od tej możliwości i wtedy instytucja za symboliczną złotówkę przekazuje mu prawa do wynalazku. Jest to świetny przykład porozumienia pomiędzy legislatorem, władzami uczelni i ośrodków naukowych, ministerstwem a naukowcami. Gorzej jest wtedy, kiedy żadna ze stron nie jest skora do dialogu i okopuje się na swoich pozycjach. Podejmuje się wtedy pochopne decyzje i potem wszyscy mają do siebie pretensje.

Podobnie wygląda kwestia dialogu między nauką i biznesem. Lepiej rozmawiać niż budować mury wokół siebie i swojego podwórka. Zlikwidowanie blokad w komunikacji pomiędzy nauką i biznesem powinno być jednym z kluczowych elementów strategii rozwoju nauki w Polsce, która na pewno przysłuży się dobrze rozwojowi innowacyjnej gospodarki.

                                                                                                                                 Fot. Kamil Broszko

KB: Czy nauka powinna służyć społeczeństwu, czy iść za potrzebami biznesu?

JB: Warto sprawdzić, jakie modele zarządzania nauką funkcjonują na świecie, w jakich krajach nauka rozwija się najszybciej i gdzie styk nauki z biznesem przyczynia się najbardziej do innowacji, z których korzysta całe społeczeństwo. Nie warto wyważać otwartych drzwi, ale czerpać z doświadczeń innych, stosując oczywiście odpowiednie modyfikacje podyktowane polską specyfiką. Myśląc o finansowaniu nauki musimy brać pod uwagę kierunki rozwoju gospodarki w przyszłości i kierować zainteresowania naukowców do tych branż, które mają szanse na rozwój. Model liberalny rozwoju nauki wydaje się być najbardziej skuteczny (popatrzmy na dynamiczny rozwój badań w USA), ale to nie znaczy, że nie możemy skorygować go o własne przemyślenia i dobre praktyki. Ważne, aby nie planować rozwoju nauki jedynie na cztery lata, od wyborów do wyborów, ale by nasza strategia była długoterminowa, uwzględniająca kierunki światowego rozwoju społeczno-gospodarczego. Czynnik ideologiczny należy zastąpić czynnikiem pragmatycznym, żeby priorytetem naszych obecnych działań były korzyści nie tylko „tu i teraz”, ale przede wszystkim dla kolejnych pokoleń.

KB: Czy polska nauka ma szanse być potęgą za dziesięć – dwadzieścia lat?

JB: Nie powinniśmy używać określenia „polska nauka”, bo nauka jest zjawiskiem globalnym. Wszystkie badania prowadzone na świecie i w Polsce mają charakter uniwersalny. Oczywiście można mówić o badaniach naukowych szczególnie ważnych dla Polaków, jak np. badania nad polskim dziedzictwem kulturowym (choć i te stanowią znaczący wkład do dziedzictwa światowego – zwłaszcza jeżeli będziemy odpowiednio rozpowszechniać wyniki tych badań, żeby świat mógł poznać nasze osiągnięcia i wartości). Nie twórzmy lokalnych gett naukowych, ale ze swoimi badaniami wychodźmy najszerzej w świat.

To, czy badania prowadzone w Polsce będą miały znaczenie dla nauki światowej, bardzo zależy od tego, czy uda się nam, Polakom, przeskoczyć pułapkę średniego rozwoju. W tej chwili nasz kraj konkuruje z innymi niskimi kosztami pracy, a nie wysokiej jakości infrastrukturą i wyspecjalizowanymi usługami wsparcia nauki. Niestety Polska wciąż jeszcze nie kojarzy się automatycznie z miejscem, gdzie pracują najtęższe umysły i gdzie warto przyjechać, żeby realizować badania naukowe na najwyższym poziomie. Tym bardziej trzeba  podkreślać, że jest u nas coraz więcej dobrych ośrodków naukowych, których wyniki badań są rozpoznawane na świecie, a naukowcy są zapraszani do udziału w międzynarodowych projektach badawczych. Musimy starać się pozyskiwać najlepszych naukowców z całego świata (nie tylko Polaków), dając im możliwie najlepsze warunki pracy. Najważniejszym czynnikiem rozwoju są przecież ludzie, którzy swój potencjał intelektualny będą w stanie przekuć w konkretne działania. Jeżeli zaprosimy dobrych naukowców, to oni będą potrafili pozyskać fundusze na swoje badania, stworzyć kreatywne zespoły badawcze i wypracować takie wyniki, których komercjalizacja może przynieść zysk całemu społeczeństwu. Inwestowanie w człowieka powinno być priorytetem gwarantującym rozwój nauki. Dzięki funduszom unijnym ośrodki naukowe w Polsce zostały wyposażone w nowoczesną infrastrukturę badawczą. Teraz pora z niej korzystać i nie zaprzepaścić środków, które mamy jeszcze do wykorzystania do 2020 roku. Należy dobrze je wydać na badania podstawowe, wdrażanie innowacji, popularyzację nauki i edukację.

Polska to kraj, gdzie można się świetnie zrealizować naukowo, czy też na styku nauki, gospodarki i edukacji, jeżeli tylko ma się pomysły i odwagę na przetestowanie ich w praktyce. Trzeba tylko nie bać się konfrontacji z rzeczywistością i być przygotowanym na to, że w drodze do sukcesu na pewno zdarzy się seria porażek. Kluczowe jest to, żeby nie bać się podejmować ryzyka, nie bać się niepowodzeń  i być gotowym na wyciąganie z nich nauki na przyszłość.

KB: Dbałość o stan nauki w Polsce to przejaw dbałości o następne pokolenia. Jak spowodować większe zainteresowanie społeczeństwa nauką? Czy popularyzacja nauki jest na to jedynym sposobem?

JB: Wyjście naukowców do społeczeństwa jest niezbędne, aby nauka w Polsce funkcjonowała poprawnie. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ogłosiło niedawno, że będzie wspierać działania mające na celu poprawienie komunikacji pomiędzy szkołami a instytucjami naukowymi. Naukowcy będą przekazywać swoją wiedzę w szkołach, nawet podstawowych. Odbywać się to będzie z korzyścią dla obu stron. Z punktu widzenia rekrutacji młodych talentów do pracy w nauce nie ma chyba nic lepszego, niż bezpośrednie spotkanie młodego człowieka twarzą w twarz z charyzmatycznym naukowcem, który z pasją opowie o tym, co robi i jakie wyniki osiąga. Większości osób naukowiec kojarzy się z indywiduum w białym kitlu, zamkniętym w laboratorium, pracującym nad wyimaginowanymi rzeczami, których nie sposób zrozumieć. Taki stereotyp należy przełamywać, a bezpośrednie spotkania z naukowcami są ku temu najlepszą okazją. Inną formą kontaktu mogą być wizyty młodzieży w laboratoriach, aby na własne oczy mogła przekonać się, jak wygląda praca naukowca. Pracuję w Międzynarodowym Instytucie Biologii Molekularnej i Komórkowej, który od wielu lat współorganizuje warsztaty naukowe z zakresu biologii molekularnej dla młodzieży, nauczycieli czy dziennikarzy. Uczestnicy tych zajęć mogą samodzielnie przeprowadzić proste eksperymenty, zobaczyć, na czym polega praca badawcza, jakie pytania się stawia i jakie odpowiedzi można otrzymać, gdzie czyhają pułapki i jak je można omijać, co jest sukcesem w pracy naukowej.

Naukowcy powinni również otworzyć się na środowisko biznesowe. W tej chwili wciąż pokutuje wzajemna podejrzliwość, spowodowana między innymi niezrozumieniem celów, którymi oba środowiska się kierują. Im więcej będzie okazji do rozmowy, tym łatwiej będzie nawiązać konkretną współpracę. Koniecznym czynnikiem rozwoju nauki, a zwłaszcza zwiększenia jej oddziaływania na społeczeństwo i gospodarkę, jest komunikacja i dialog.

KB: Jakie cechy charakteryzują młode pokolenie naukowców?

JB: Młodzi naukowcy różnią się od swych starszych kolegów tak, jak młode pokolenie różni się od ogółu społeczeństwa. Tą linią podziału jest m.in. stosunek do Internetu, który dla młodego pokolenia jest naturalnym narzędziem komunikacji. Ja sam uważam się za przedstawiciela młodego pokolenia i dużo czasu spędzam przy komputerze,  jednak najbardziej cenię sobie bezpośrednie kontakty z ludźmi, w „staroświeckim” stylu, twarzą w twarz. A obok mnie funkcjonują młodsi naukowcy i oni zdają się po prostu żyć w Internecie: komunikują się głównie wirtualnie i tak budują grono swoich znajomych; czasem tylko materializują takie kontakty w rzeczywistości. Dzięki mediom społecznościowym można również nawiązywać kontakty naukowe i biznesowe. Łatwiej i szybciej można rozpocząć nowy projekt, a jego realizacja może przebiegać z większym impetem. W tym kontekście warto podkreślić, że w Polsce mamy świetnych informatyków, których aktywność wspiera dynamiczny rozwój sektora komputerowo-telekomunikacyjnego. Młode pokolenie naukowców nie boi się podejmować nowych inicjatyw, ma zdrowe podejście zarówno do porażek, jak i do sukcesów, podczas gdy starsi podchodzą do nowych wyzwań z większą rezerwą, w obawie przed ryzykiem niepowodzenia i idącą za tym krytyką. Młodsi naukowcy wiedzą, że porażka jest wpisana w sukces, że wolno im przegrać i że może nawet trzeba najpierw parę razy przegrać, jeżeli z tego czerpie się naukę i wyciąga konstruktywne wnioski na przyszłość, w drodze do sukcesu.


Prof. Janusz Bujnicki 

profesor nauk biologicznych, kierownik laboratorium w Międzynarodowym Instytucie Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie, pracownik Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członek Akademii Młodych Uczonych Polskiej Akademii Nauk, aktywista ruchu Obywateli Nauki, zdobywca grantu European Research Council, zwycięzca plebiscytu „Polacy z Werwą” w kategorii nauka, laureat Nagrody Prezesa Rady Ministrów za działalność naukową.
 

 

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.