„Nie!” dla pułapki przeciętnego dochodu

Dwa przykłady poprzedzą kilka myśli na temat relatywnej pozycji naszego kraju. Obrazują one, jak przebiegają procesy międzynarodowego i międzyregionalnego podziału pracy.

Cena markowego T-shirta wynosi w Europie i USA około 15 dolarów, za jego uszycie szwaczka w Bangladeszu dostaje 8 centów. Przyjmuje ona płacę niższą od ustawowego minimum, akceptuje złe warunki pracy i mieszkanie w slumsach, gdyż nie chce stracić posady i wrócić na wieś, gdzie jej sytuacja się pogorszy. Pytanie ekonomiczne: kto i ile otrzymuje z 15 dol., jakie płaci się za T-shirt?

Producent obuwia spod Warszawy powiedział mi w tym roku, że jest w stanie uszyć za 80 zł każdą parę butów. Ile takie buty kosztują w centrum handlowym? Trzy razy więcej. Nowe pytanie ekonomiczne: kto korzysta z pieniędzy wydanych przez konsumenta? Pytanie dodatkowe: jaka część wartości kiełbasy ze sklepu trafia do producenta trzody chlewnej? Około 20 proc. Gdy jest to kiełbasa wyższej jakości, będzie to jeszcze mniej.

Do jakiego stwierdzenia zmierzamy? Korzyści ze sprzedaży dóbr i usług oraz obecności na rynku krajowym i światowym nie rozkładają się jednakowo. Żyjemy w czasach, kiedy bardzo ważne jest nie tylko to, by produkt w ogóle powstał, ale by został odpowiednio zaprojektowany, zapakowany, udostępniony nabywcy w eleganckim punkcie sprzedaży, by została uszanowana własność intelektualna – wszystko to powoduje, że do fizycznego wykonawcy trafia ograniczona część utargu. Ważne jest, kto zajmuje jaką pozycję w łańcuchu dostaw towarów i ile zarabia.

Słyszymy, że we współczesnej gospodarce światowej czynnikiem rozstrzygającym o sytuacji kraju jest innowacyjność jego gospodarki. Czy jest to pogląd trafny? Na czym polega gospodarka innowacyjna?

Istnieją innowacje produktowe i procesowe. W pierwszym przypadku pojawia się nowy, atrakcyjny towar, w drugim ulega poprawie technika i organizacja wytwarzania towaru obecnego już na rynku. Ten, kto wprowadza innowację, zyskuje rentę innowacyjną, korzyść niedostępną w razie utrzymywania na rynku znanych już produktów lub rozwiązań techniczno-organizacyjnych. Jeżeli w gospodarce danego kraju, bloku integracyjnego lub regionu innowacje pojawiają się w dużej liczbie, korzyści z tego tytułu kumulują się. Na „starych” towarach zarabia się mniej niż na „nowych”, nierzadko na tyle mało, że można zrezygnować z ich wytwarzania i kupować je za małe pieniądze za granicą.

Obok gospodarki innowacyjnej występuje gospodarka oparta na aktywach. W takim przypadku kraj lub region uzyskuje dużą część dochodów z tytułu własności kapitału, udziałów w przedsiębiorstwach, instrumentów finansowych i nieruchomości.

Znaczenie innowacyjności rośnie w miarę wzrostu PKB na budowy przewagi konkurencyjnej kraju Michaela Portera wyróżnia cztery etapy jej powstawania. Początkowo przewaga wynika z dostępu do czynników wytwórczych (zasobów surowców i nisko wykwalifikowanej pracy), następnie na plan pierwszy wysuwają się inwestycje (również zagraniczne), w trzecim etapie dominują korzyści z innowacyjności produkcji, w czwartym – ogólne bogactwo kraju (w szczególności wysoki poziom życia zachęcający zagranicznych specjalistów do pracy w danym kraju).

Koncepcja podobna, której autorem jest Xavier Sala-i-Martin, wskazuje współzależność między wysokością PKB per capita a strategią rozwoju ekonomicznego. Występują trzy sposoby kształtowania   pomyślności kraju: rozwój bazujący na zasobach czynników wytwórczych, rozwój dzięki poprawie efektywności (głównie poprawie wydajności pracy i łącznej produktywności czynników wytwórczych) oraz rozwój dzięki innowacjom, do czego niezbędny jest sektor wiedzy. Zgodnie z tą teorią, jeżeli PKB per capita kraju, wyznaczony według kursów rynkowych, nie przekracza 2 tys. dol., podstawą rozwoju jest dostępność zasobów; jeżeli należy do przedziału od 3 do 9 tys., kołem zamachowym staje się rosnąca efektywność wytwarzania znanych już dóbr i usług; jeżeli PKB per capita przewyższa 17 tys., kluczowe znaczenie zyskuje innowacyjność. Pominięte przedziały, 2–3 tys. dolarów i 9–17 tys. dol., odpowiadają rozwojowi o charakterze przejściowym, kiedy o postępie ekonomicznym decydują dwie grupy czynników. Na gruncie tej teorii kraj stale powiększający poziom PKB na mieszkańca musi, prędzej lub później, zbudować silny sektor wiedzy.

A zatem Polska, której PKB na mieszkańca stale powiększa się (dzięki czemu powoli maleje dystans dzielący nas od krajów bardziej zaawansowanych), jest zmuszona stać się krajem innowacyjnym. Obecnie jesteśmy w obszarze pośrednim, między fazą wzrostu dzięki innowacyjności produkcji a fazą innowacyjną. Czy posiadamy dostatecznie duży potencjał pozwalający na dalszy awans gospodarczy? Czy grozi nam zatrzymanie wzrostu? Na te złożone pytania nie damy wyczerpującej  odpowiedzi.  Każdego roku powstają rankingi państw świata z punktu widzenia ich konkurencyjności międzynarodowej, przygotowują je International Institute for Management Development i World Economic Forum. Pozycja notowana w nich przez Polskę nie może zadowalać.

W długiej perspektywie o konkurencyjności i innowacyjności rozstrzyga w dużej mierze system edukacyjny. Czy jest on u nas coraz lepszy, czy rośnie poziom nauczania w szkołach średnich  i  wyższych, czy  młodzież zdobywa wiedzę ogólną i umiejętności praktyczne ułatwiające znalezienie pracy? Czy wtłaczamy do pamięci młodych ludzi dużo informacji, istotnych, ale niezrozumiałych, czy też chcemy ich uczyć myślenia samodzielnego i twórczego? Czy kończące studia wyższe seminaria dyplomowe i magisterskie, liczące po 20 i więcej osób, dają szansę na owocną współpracę z promotorem w systemie tutorskim? Czy adaptacja systemu bolońskiego musi oznaczać, że  –  mówiąc obrazowo – najpierw kształcimy felczera, którego później przez dwa lata douczamy, by stał się lekarzem? Czy nie lepiej szkolić od razu lekarza w perspektywie pięcioletniej, z możliwością przerwania nauki na życzenie zainteresowanego po trzech latach i nadania mu stopnia felczera?        

Są to tylko niektóre pytania, jakie warto zadać. Przyglądając się polskiej scenie politycznej i poglądom ekonomicznym szerokich rzesz społeczeństwa, powstaje obawa, że jesteśmy optymistami pozbawionymi realizmu, że nie brakuje nam chciejstwa. Czy pamiętamy przykładowo, że konsumpcja nie będzie nigdy wyższa od produkcji? Po wojnie francusko-pruskiej z 1870 r., której rezultatem było zjednoczenie Niemiec, powiedziano, że zwycięzcą w wojennych zmaganiach był pruski nauczyciel. Jeszcze pod koniec XVI w. Jan Zamoyski mówił: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. To wszystko zachowuje aktualność.        

Polska ma dzisiaj na świecie „dobrą prasę”, czego często nie zauważamy. Jest przedstawiana jako kraj o dużym potencjale rozwoju, największym obok Republiki Czeskiej. Chwalą nas głównie za dobrą   (powiedzmy prawdę – niezłą) sytuację makroekonomiczną. Jednak nasze mikroekonomiczne podstawy rozwoju, wśród nich system edukacyjny i zdolność do owocnej współpracy w społeczeństwie, co fachowo nazywa się kapitałem społecznym, są dosyć słabe. Czy kraj mający za sobą rozbiory, okupację i wątpliwe przewagi „przodującego” ustroju może sobie pozwolić na zmarnowanie szansy na dalszy awans?    

Nie ulega wątpliwości, że Polska się rozwija. Jednak na dłuższą metę będzie musiała to robić w inny sposób niż do tej pory, bardziej innowacyjny. W przeciwnym razie grozi nam zjawisko znane w ekonomii jako pułapka zatrzymania się w rozwoju na dochodzie przeciętnym. Middle-income trap.


Prof. dr hab. Leszek Jerzy Jasiński 

specjalista z zakresu ekonomii międzynarodowej i integracji europejskiej. Profesor w INE PAN i na Wydziale Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej. Laureat konkursu „Książka historyczna roku 2011” za „Bliżej centrum czy na peryferiach? Polskie kontakty gospodarcze z zagranicą w XX wieku”.

 

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.