Naszą siłą jest tradycja i smak

  • Fot. Przedsiębiorstwo Przemysłu Mięsnego
    Fot. Przedsiębiorstwo Przemysłu Mięsnego "TAURUS"

Stanisław Jarosz, prezes i właściciel Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego „Taurus” Sp. z o.o. w Pilźnie, jednego z większych zakładów na terenie Pilzna, jako młody chłopak nauczył się masarstwa od swojego ojca. Można powiedzieć, że firma, która na rynku istnieje już 27 lat, zrodziła się z rodzinnego zamiłowania do rzeźnickiego zawodu. Dziś Stanisław Jarosz kieruje dużym i prężnie rozwijającym się zakładem, zatrudniającym 560 osób, oraz siecią 16 barów firmowych, w większości usytuowanych przy autostradach.

Od świniobicia do prężnej firmy

Stanisław Jarosz pochodzi z Łęk Górnych koło Pilzna. W jego rodzinie masarstwem zajmowano się od zawsze. Już dziadek Michał trudnił się skupem i ubojem cielnym. Ojciec Jan w czasie wojny, z niemałym ryzykiem, prowadził rytualny ubój bydła dla Żydów w Tarnowie. Mięso z uboju szmuglerzy wywozili do tarnowskiego getta. Był też wiejskim masarzem najmowanym do świniobicia i wyrobu wędlin na wesela i prymicje. Po wojnie prowadził gospodarstwo, bił świnie i robił kiełbasy, szynki i salcesony. Stanisław Jarosz wspomina: „Produkowaliśmy nie tylko na własne potrzeby – kiełbasy i szynki woziliśmy do Tarnowa. Kupowali je od nas także sąsiedzi ze wsi, bo wiedzieli, że u Jarosza są najlepsze wędliny. Tajemnicą sukcesu była tradycyjna receptura, którą w Taurusie stosujemy do dziś. Obecna kiełbasa jest taka sama jak ta, którą robiliśmy z ojcem – tylko świeże mięso, czosnek, pieprz i sól”.

W 1974 r. Jan Jarosz przeniósł się z rodziną do Pilzna, gdzie wybudował dom, a w nim wędzarnię i duże pomieszczenie do przerobu wędlin. Po śmierci ojca mięsny interes przejął jego syn Stanisław, choć prowadził wtedy także firmę przewozową. Jeździł na taksówce, najpierw samochodem osobowym marki Warszawa, a później 10-tonowym samochodem ciężarowym marki IFA.

W roku 1980 z żoną Wandą uruchomił w Pilźnie kiosk spożywczy, a w roku 1985 – sklep przy ul. Rynek 11. Tak Stanisław Jarosz – skromnie, ale z wieloma stałymi klientami – przetrwał do 1989 r. Wtedy znajomy weterynarz z Dębicy namówił go na działalność masarską z prawdziwego zdarzenia. „Obejrzał cztery duże, otynkowane piwnice w podziemiach mojego sklepu i doradził, żebym zainstalował tu bojlery i wymalował lamperie. Za dwa tygodnie odebrał pomieszczenia i zaczęliśmy produkcję” – opowiada Stanisław Jarosz. Po okresie kartkowym w sklepach były pustki, więc na górze, w sklepie, wszystko, co wyprodukował w piwnicach, rozchodziło się jak świeże bułeczki. Po towar przyjeżdżali nie tylko mieszkańcy Pilzna, ale także hurtownicy z Krakowa i Nowego Targu. Już po dwóch latach miejsca w sklepie było za mało. Rozpoczęto budowę zakładu, aby w 1992 r. uruchomić produkcję na większą skalę. „Zatrudniałem wtedy już 40 osób, przed zakładem ustawiały się kolejki, a dystrybutorzy byli gotowi bić się o moje wędliny” – wspomina.

Nie samą kiełbasą firma stoi

W 1994 r. Stanisław Jarosz wykonał ruch, który – jak się później okazało – był przysłowiowym strzałem w dziesiątkę: otworzył w Pilźnie bar firmowy. Zakład był położony przy ruchliwej krajowej „czwórce”, zatrzymywało się tam wielu kierowców TIR-ów, którzy chcieli zjeść coś „konkretnego”: gulasz, bigos, schabowego czy golonkę. Kupiono więc w Niemczech specjalny piec, z którego wychodziła pięknie upieczona golonka, mięciutka, z brązową, kruchą skórką. Tak zaczął się na nią boom.

Kolejne bary otwierano w okolicach Pilzna i przy autostradach A4 i A1. Bary Taurusa specjalizują się w tradycyjnej kuchni polskiej, ze słynną golonką podkarpacką z Pilzna, pilzneńskimi pierogami, kluskami oraz innymi daniami, jak żurek, bigos, kotlet schabowy, gołąbki czy krokiety. Serwowane dania gotowane są ze świeżych, a nie mrożonych surowców. „Ludzie coraz częściej się przemieszczają, żyją szybko, a duża część społeczeństwa w wieku 40+ potrzebuje zjeść w podróży coś »normalnego«, a nie fast fooda” – podkreśla Stanisław Jarosz.

Postawiliśmy na produkty tradycyjne

Właściciel Taurusa przekonuje, że szansą dla jego firmy nie jest masowa produkcja, lecz kultywowanie tradycji. Piętnaście produktów firmy z Pilzna zostało wpisanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi na „Listę produktów tradycyjnych”. Wyroby Taurusa zdobyły Godło „Teraz Polska”, uzyskały też znak „Poznaj Dobrą Żywność” oraz cztery Perły w konkursie „Nasze Kulinarne Dziedzictwo – Smaki Regionów”, organizowanym przez Polską Izbę Produktu Regionalnego i Lokalnego. Kiełbasa swojska pilzneńska otrzymała znak „Jakość Tradycja”, przyznawany wyrobom produkowanym według tej samej receptury od co najmniej 50 lat. Z perspektywy lat widać, że firma wykorzystała swoją szansę, stawiając na jakość i tradycję.

Produkcja w zakładzie położonym na czystych, ekologicznych terenach gminy Pilzno na Podkarpaciu oraz specjalizacja w produktach regionalnych opartych na tradycyjnych recepturach znalazły uznanie konsumentów, którzy poszukują produktów naturalnych, mało przetworzonych, zdrowych. O tym decyduje dobór surowców i przypraw. Mięso używane do produkcji pochodzi z uboju świń hodowanych przyzagrodowo, przyprawy są tylko naturalne. Wędzenie odbywa się tradycyjną metodą – dymem nad paleniskiem, uzyskanym ze spalania drewna olchowego. Produkty odznaczają się niepowtarzalną barwą, smakiem i zapachem. „Kiedy się weźmie kiełbasę prosto z wędzarni, to ona »mówi« do masarza, kiedy ma dość. Taka robota nie jest dla dużych koncernów” – przekonuje Stanisław Jarosz.

Zmiana pokoleniowa jeszcze nie teraz

Na imperium Taurusa składają się dziś zakład mięsny w Pilźnie, zakład garmażeryjny w Tuchowie, a także 16 firmowych barów, hotele i domy weselne. Firma zatrudnia 560 osób. Stanisław Jarosz pomimo swych 66 lat jest wciąż pełen energii. Angażuje się w życie lokalnej społeczności: był pierwszym prezesem klubu „Rzemieślnik Pilzno”, jest też podstarszym Cechu Rzemieślniczego w Pilźnie. W wolnych chwilach oddaje się swojej pasji – myślistwu.

Taurus jest firmą rodzinną, bo razem z ojcem pracują w niej syn Marcin i córka Magda. „Dopiero się uczą firmy. Mam nadzieję, że gdy przyjdzie czas na moją emeryturę, zostawię dorobek mojego życia w dobrych rękach” – mówi Stanisław Jarosz.

 

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.