Innowacyjny biznes potrzebuje projektanta

  • Fot. Archiwum Studio Rygalik
    Fot. Archiwum Studio Rygalik

Z Tomkiem Rygalikiem, projektantem przemysłowym i wykładowcą warszawskiej ASP, rozmawia Adam Mikołajczyk.

 

Adam Mikołajczyk: Czy istnieje pojęcie polskiego designu?

Tomek Rygalik: Pojęcie polskiego designu należy rozumieć jako design narodowy, tak jak mówi się o wzornictwie skandynawskim czy japońskim, mając na myśli charakterystyczne rozwiązania estetyczne i funkcjonalne, zakorzenione w kulturze. Takiego zjawiska w Polsce jeszcze nie obserwujemy, bo zbyt mało jest dobrze zaprojektowanych produktów, aby można było znaleźć wspólny mianownik – polski charakter. Ale nie ma co załamywać rąk, bo ten proces wymaga czasu. Pierwsze nacjonalizmy w stylu projektowania zaczęto dostrzegać podczas wystaw światowych w latach 30. ubiegłego wieku. Dzisiaj można wyróżnić jedynie kilka wiodących na świecie, tj. design włoski, holenderski, japoński i skandynawski. My jesteśmy dopiero na początku tej drogi i dlatego na razie możemy najwyżej mówić o designie z Polski, czyli o polskim projektancie lub produkcie wykonanym w Polsce.

Jest jednak coś charakterystycznego, co moim zdaniem warto hołubić. Polskich projektantów charakteryzuje unikalne i bardzo cenione na świecie podejście do procesu projektowania. Jest to zaradność, wywodząca się z okresu niedostatku, kiedy wszyscy bez wyjątku musieliśmy główkować, aby zrobić coś z niczego i do celu dojść na skróty, skutecznie omijając utrudnienia i przeszkody. Słynna jest nasza kreatywność, nowatorskie myślenie i gotowość do poszukiwania najlepszych rozwiązań. Te zalety sprawdzają się szczególnie na etapie modelowania, prototypowania i testowania, gdy używa się rozwiązań oraz materiałów zastępczych i ważne jest sprawne osiąganie celów czy ograniczanie wydatków. Niestety polska zaradność zanika w narodzie z każdym następnym pokoleniem. Dzisiejsi polscy studenci wzornictwa przemysłowego często zaczynają myśleć równie sztampowo, jak młodzież z Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Nic dziwnego, profesjonalizują i standaryzują się, a to ogranicza ich otwartą głowę i zamyka w konwencji utartych schematów postępowania. Jako projektant i nauczyciel bardzo żałuję tej zanikającej polskiej zaradności, bo to ona była praprzyczyną polskich sukcesów gospodarczych okresu transformacji.

AM: W jakich dziedzinach życia można spotkać dobry projekt z Polski?

TR: Na pewno można powiedzieć, że mamy swoje pięć minut w przemyśle meblarskim. Konkurujemy ceną, jakością i zaczynamy pokazywać dobre wzornictwo. Jesteśmy już na tyle silni, że potrafimy ulokować polskie produkty na rynku niemieckim. Ostatnio byłem w jury konkursu iF (International Forum Design), swoistego godła rzeczy dobrze zaprojektowanych, i w kilkudziesięcioosobowym składzie ocenialiśmy kilka tysięcy projektów z całego świata. Były to produkty ze wszystkich dziedzin: od wind kopalnianych, autobusów i samochodów, po pralki czy sztućce. Byłem jedynym Polakiem w jury, tym bardziej miło było mi nagrodzić kilka produktów polskich firm, jak np. meble firmy Vox czy autobus Solarisa. Nie każda dobrze zaprojektowana rzecz odniesie sukces rynkowy; tutaj obowiązuje gra zespołowa, a projektant jest zawodnikiem pierwszej zmiany tej sztafety. Zdarzają nam się dobre projekty, potrafimy produkować zaawansowane wzorniczo i jakościowo produkty, ale jeszcze nie dorobiliśmy się supermarki o światowym zasięgu. Upłynęło wprawdzie 25 lat od momentu przemian rynkowych, ale światowe marki powstawały z pokolenia na pokolenie, ich umocowanie na globalnym rynku wymagało znacznie więcej czasu niż dwie dekady. Do współpracy przy takich długotrwałych zadaniach potrzebni są ambitni i kompetentni ludzie z wielu dziedzin. Musimy być konsekwentni i uzbroić się w cierpliwość.

AM: Ostatnio można było przeczytać, że Ikea odnotowała w Polsce bardzo dobry wynik sprzedaży. Czy to dobrze, że Polacy tak pokochali szwedzką markę?

TR: Ikea to świetnie zorganizowane przedsiębiorstwo, oferujące dobrze zaprojektowane produkty w bardzo konkurencyjnych cenach. Ikea pokazuje, że strategia projektowania nowych produktów oparta na optymalizacji kosztów wytwarzania wpływa w istotny sposób na ich sukces rynkowy, wyrażający się jednocześnie atrakcyjnością i dostępnością. Ma to w efekcie wpływ na promocję wzornictwa i utrwalenie jego prawdziwych wartości wśród użytkowników. W Ikei nie rządzi estetyka produktu, ale jego walory użytkowe, dostępność, prostota i funkcjonalność, a projektant jest odpowiedzialny za design w pełnym rozumieniu tego słowa. Nie estetyzuje gotowego produktu, jak to bywa w mniej świadomych firmach, tworzy go od początku do końca, czuwając nad wszystkimi wyżej wymienionymi aspektami. Podobnie jest choćby w Apple, gdzie projektant ma nadrzędną rolę w procesie tworzenia nowego produktu, będąc nad inżynierami, programistami i elektronikami. Ale nie zawsze tak się dzieje. Na przykład w przemyśle samochodowym projektant jest de facto stylistą nadwozia, którego jedynym zadaniem jest nadać „opakowaniu” estetyczną linię.

Przez całe lata pokutował w Polsce pogląd, że design to tylko udziwnienie produktu, przez co jest on trudniejszy w produkcji i droższy w sklepie. Tymczasem design to nie tylko wygląd, ale całość procesu twórczego, którego rezultatem jest fizyczny produkt – od aspektów funkcjonalności, ergonomii, po technologie i marketing. Ikea właśnie uczy takiego podejścia. Jej katalog to elementarz wystroju wnętrz. Pierwsze nasze meble mogą pochodzić z Ikei, po następne może zwrócimy się do innej marki, która zapewni inną jakość czy design. Konsumpcjonizm wymusza w nas nieustanną potrzebę weryfikacji wyborów. Każdy następny zakup jest bardziej świadomy i jest to także zasługą Ikei, która pokazuje dobrze zaprojektowany basic, a ze względu na jej popularność i masowość kaganek oświaty trafia pod strzechy. Z czasem potrzeby klientów zmieniają się, dojrzewają oni do szukania coraz wyższych wartości w produkcie. Zapewne na długo pozostaniemy przy Ikei, szukając podstawowych rozwiązań czy urządzając na przykład pokój dla dziecka, którego wystrój i tak trzeba będzie zmienić za kilka lat. Za to po zaawansowaną wzorniczo sofę bardzo dobrej jakości, która będzie służyć latami, pójdziemy do innego sklepu.

Odbiór rzeczywistości jest kluczowy dla naszego rozwoju i poczucia szczęścia. Jeżeli zaczynamy zwracać uwagę na wygodę uchwytu klamki, którą otwieramy drzwi, na kształt kieliszka, z którego pijemy wino, to znaczy, że nasza świadomość interakcji z przestrzenią się zwiększa, a nasze potrzeby dojrzewają.

Zaczynamy poszukiwać coraz to lepszych rozwiązań, nowych bodźców estetycznych, funkcjonalnych i użytkowych. To także zasługa Ikei, która wypełnia lukę w kształceniu tej strony wrażliwości Polaków, wyręczając w tym szkoły i nauczycieli zajęć praktyczno-technicznych lub plastycznych. Przeważnie, patrząc na dany produkt, widzimy jego cenę i wygląd. Odseparowani od procesu wytwarzania, nie jesteśmy świadomi, co wpływa na jakość i cenę. Produkcja masowa z najtańszych materiałów zawsze wygra konkurencję cenową z rzemieślnikiem, który osobiście wykonuje daną rzecz, poświęcając czas i korzystając z materiałów dobrej jakości. Rzecz tańsza w momencie zakupu staje się często wielokrotnie droższa w eksploatacji, gdyż wymaga ciągłych napraw lub wymiany ze względu na szybkie zużycie. Tymczasem produkt droższy, ale dobrej jakości zostaje z nami na lata.

AM: Polacy rozumieją istotę designu?

TR: Nie zdajemy sobie sprawy, że design otacza nas wszędzie. Wszystko wokół nas, każdy przedmiot, każda nawet najprostsza rzecz została przecież zaprojektowana. W Polsce utarło się przekonanie, że designerskie znaczy bajeranckie. Umacniają je dziennikarze, traktując ten poważny temat w sposób błahy i powierzchowny. Zwracają bowiem uwagę jedynie na formę czy kolory, a jest to ostatni, nie najważniejszy etap projektowania. Design znaczy po polsku wzór, a słowo to kojarzy nam się ze zdobieniem, wyglądem, makijażem – być może dlate-go podejście do wzornictwa jest lekkie i niefrasobliwe. Zatem ze zdwojoną siłą musimy wpływać na świadomość społeczną o potrzebie dobrze zaprojektowanej przestrzeni, począwszy od ulicy czy budynku, po pociąg lub kubek do kawy. Cieszy nas, projektantów, fakt, że organizowane są w Polsce międzynarodowe spotkania i wystawy, tak ważne dla środowiska profesjonalistów oraz zwykłych użytkowników. Takie imprezy odbywają się w Warszawie, Łodzi, Gdyni, Wrocławiu i Poznaniu. Na przestrzeni minionych 25 lat Polacy zaspokoili swoje pierwsze potrzeby konsumpcyjne, nabywając pralki, telewizory i samochody. Teraz zaczynają doceniać jakość życia. Stają się coraz bardziej świadomymi konsumentami. Zwracają się ku zdrowej żywności, chcą funkcjonalnie i estetycznie urządzać przestrzeń, w której żyją, zarówno tę prywatną, jak i publiczną.

AM: Czy mamy potencjał, by utworzyć specjalizację „polski design”? Czy jest to nam potrzebne do rozwoju?

TR: Jeżeli chcemy budować gospodarkę opartą na wiedzy, a nie na taniej sile roboczej, musimy zwracać uwagę na potrzebę komercjalizacji wyników badań świata nauki i techniki. Obserwujemy przepaść pomiędzy biznesem a nauką i techniką, gdyż oba te światy nie rozmawiają tym samym językiem – potrzebują dobrych tłumaczy lub odpowiedniego interfejsu. Biznes nie potrafi sam odpowiednio zaimplementować innowacyjnych technologii, tak aby przekuć je w produkt gwarantujący dobrą sprzedaż. Zapomina się o nas, projektantach, którzy stanowią brakujące ogniwo gwarantujące sukces. Naukowcy muszą zrozumieć, że biznes nie będzie finansować projektów badawczo-rozwojowych, jeżeli nie zobaczy w tym swojego interesu, czyli produktu, który będzie mógł spieniężyć. Dlatego i naukowcom, i biznesowi potrzebny jest projektant, który opracuje produkt z uwzględnieniem procesu wytwarzania pod kątem potencjalnego użytkownika.

Jeżeli biznes będzie współpracować z projektantem nad komercjalizacją technologii, doprowadzając do jej projektowego uszlachetnienia, będzie mógł zebrać całą marżę, a nie tylko zadowalać się zyskiem poddostawcy. Można sprzedać drewno do tartaku, można sprzedać je pocięte na deski, ale będą to zaledwie nieza-awansowane półprodukty. Jeżeli producent dodatkowo zainwestuje w innowacyjną technologię obróbki drewna i na przykład wyprodukuje zaprojektowany pod kątem potrzeb rynku nowator-ski produkt podłogowy – zostanie beneficjentem całej marży, nie dzieląc się z nikim po drodze. Sukces zostanie osiągnięty jedynie w przypadku pracy całego zespołu, w którym projektant jest mediatorem pomiędzy nauką a biznesem. Interdyscyplinarność i komunikatywność projektanta to wielki kapitał i unikalna wartość. Musi on być humanistą, mieć wyczucie potrzeb społecznych i zachowań psychologicznych człowieka jako jednostki i członka społeczności, musi mieć wyczucie marketingowe i ekonomiczne oraz znać technologie. Ale zawsze, w każdym momencie, jest ambasadorem człowieka i jego potrzeb jako użytkownika, nie tylko jako konsu-menta. Przedsiębiorca na pierwszym planie stawia produkt, projektant – człowieka.

AM: Czy wśród projektantów panuje konkurencja?

TR: W tym zawodzie raczej trudno mówić o konkurencji. Projektanci różnią się między sobą sposobem myślenia o produkcie. Autorska wizja powoduje, że trafiamy do zupełnie różnych klientów. Sytuacja może się oczywiście zmienić, jeżeli na rynku pojawi się znacząca liczba projektantów, których filozofie tworzenia będą zbieżne.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj także

Najciekawsze artykuły i wywiady wprost na Twoją skrzynkę pocztową!

Administratorem Państwa danych osobowych jest Fundacja Best Place Europejski Instytut Marketingu Miejsc z siedzibą w Warszawie (00-033), przy ul. Górskiego 1. Z administratorem danych można się skontaktować poprzez adres e-mail: bestplace@bestplaceinstitute.org, telefonicznie pod numerem +48 22 201 26 94 lub pisemnie na adres Fundacji.

Państwa dane są i będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, na podstawie prawnie uzasadnionego interesu administratora. Uzasadnionymi interesami administratora jest prowadzenie newslettera i informowanie osób zainteresowanych o działaniach Fundacji.

Dane osobowe będą udostępniane do wglądu dostawcom usług IT w zakresie niezbędnym do utrzymania infrastruktury IT.

Państwa dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres istnienia prawnie uzasadnionego interesu administratora, chyba że wyrażą Państwo sprzeciw wobec przetwarzania danych w wymienionym celu.

Uprzejmie informujemy, iż przysługuje Państwu prawo do żądania od administratora dostępu do danych osobowych, do ich sprostowania, do usunięcia, prawo do ograniczenia przetwarzania, do sprzeciwu na przetwarzanie a także prawo do przenoszenia danych (o ile będzie to technicznie możliwe). Przysługuje Państwu także możliwość skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych lub do właściwego sądu.

Podanie danych jest niezbędne do subskrypcji newslettera, niepodanie danych uniemożliwi wysyłkę.